Gram, gram, gram ależ frajda. Na razie to klawiatura w komputerze ale dzwięki są i melodię można rozpoznać. Wczoraj ćwiczyłam wlazł kotek na płotek i Krzysiek rozpoznał. Mam nuty literowe, bo znalazłam z nimi stronkę. Nie mam ambicji grać bez nich. Instrument kiedyś kupię i niech się dzieje co chce...:) Dziś ćwiczę Barkę i cichą noc. Chyba to łapię, bo Krzysiek mi zasugerował, zebym do Wigilii kupiła instrument i zagrała kolędy. Witruozem nie będę, bo słuchu raczej ale tylko raczej nie mam. Nie wiem, bo tak się utarło, ale błędy rozpoznaję po dźwięku. Bardzo mnie to cieszy. Mój zły nastrój poszedł precz. Powrócil entuzjazm... A Krzysiek jest wyjatkowo cierpliwy, bo od wczoraj mu brzdąkam, a on z fiozoficznym spokojem znosi. Sebastian już zapowiedzial, ze wyjdzie, bo nie zniesie... Na razie mam nuty literowe kilku piosenek. Dziś kupię więcej. Moja mama znowu ma uwagi. Jest wrogiem wszelkiego rozwoju i postępu...
Co do wagi to jest dobrze. Już nie rośnie po kilo dziennie ale się bardzo pilnuję, zeby 1200/około/ nie przekraczać. Probowałam metabolizm podkręcić i weszłam na około 1600 czasem, ale szybko tyję. Muszę jeść 1200. Trzeba to już ostatecznie zaakceptować i z eksprymentami skończyć. Wagę teraz mam paskową. To o 4 kg za dużo. Dieta od września. Musi być nadwaga choć na chwilę... Dziś makaron z serem i borowką amerykańską, fasolka szparagowa i kiełbasa z ogniska.
Pracy dziś nie ma, a raczej nie powinno być. Moze jednak uda sie popryskać perz. Chcę coś typu akwarelki poczynić... Będzie czytanie, a raczej audiobok. Jeszcze słucham Zbrodnii i kary. Kolejna to Lalka. Film znam, a powieść czytałam dawno temu i chcę sobie przypomnieć. Ma być ognisko i przyjedzie brat Krzyśka, bo Krzsztofa dziś...
Oglądam jeszcze Annę Kareninę i naszły mnie refleksje, ze moje związki to jakieś takie dość letnie były. Niby było uczucie ale ani ja nie za dużo z siebie dawałam, ani też nie otrzymywałam. Partnerzy niewiele ode mnie wymagali i brali mnie taką jaka jestem. Ja też ich brałam i raczej nie próbowałam zmieniać. Nie było miłości po grób i niby jeden mój partner popenił samobójstwo po naszym rozstaniu co było dla mnie straszne, ale i ja się specjalnie kochana nigdy nie czułam. Chyba nie jestem zdolna do takich uczuć. Nie ma we mnie tragizmu ani ochoty na oddanie się całą sobą. Nie wiem czy to źle czy dobrze tak obiektywnie, ale to dobrze dla mnie.
Moje koty dostały wczoraj trochę mleka. Wiem, że nie powinnam im dawać, ale czasem daję, bo uwielbiają.
aska1277
25 lipca 2021, 20:19Ja niestety dalej szukam złotego środka, odnośnie zjedzonej liczby kalorii....
araksol
25 lipca 2021, 20:23gdy się odchudzam to krotko i waga musi spadać szybko...
Naturalna! (Redaktor)
25 lipca 2021, 19:47Ja Ci proponuję jednak zjeść sobie raz lub dwa na tydzień więcej niż 1200 kcal, ale ... co ważne to raczej niech będą to dania niskoweglowodanowe i najlepiej wysokotluszczowe. Potem możesz sobie wrócić na 1200 kcal albo nawetbraz w tygodniu 1000 kcal lub 800. Nie przyzwyczajaj ciała non stop do 1200, bo bedziesz miala zanizony metabolizm, można go trochę rozbujać. Jeść od czasu do czasu więcej potrzeba!!!
araksol
25 lipca 2021, 20:22tak robię ale tylko czasem...
tracy261
25 lipca 2021, 18:52Też dziś dzwoniłam do znanych mi Krzysiow z życzeniami. Ognisko to bardzo fajny pomysł, dawno na żadnym nie byłam :)
araksol
25 lipca 2021, 20:21ja lubię...Wolę od grila
przymusowa
25 lipca 2021, 11:40Jasne jest, że po zajechaniu metabolizmu tak prze 3 m-ce do pół roku będziesz tyła, nie da się na szybko naprawic czegoś co się psuło latami. Skoro nie jesteś w stanie przeczekać tego etapu to wyjścia nie masz i zostaje głodzenie się do końca. Co do mleka, nasze koty dostają czasami śmietankę 12% bo lubią. Sunia nigdy nie przestała trawić laktozy, przez całe życie dostawała jogurty a żyła kilka lat więcej niż "średnia rasy" i żadnych problemów trawiennych nie miała.
araksol
25 lipca 2021, 11:48no i chyba te 1200 mi zostanie, bo nie narażę się na prztycie 10 kg.