5 dzień WO. Na wadze codziennie trochę mniej. Czekam na 5 na drugim miejscu. Czuję się fizycznie nieźle i nic nie wskazuje na to, ze bym miała nie wytrwać. Humor mam jednak kiepski. Straciłam ochotę do intensywnej nauki, do czytania tego co ważne i do pracy na dworze, jogi. Mam ochotę coś namalować, sprzątnąć, zrobić przetwory. Moze uszyć jakąś poduszkę ozdobną. Moze wydziergać szalik. Jednym słowem nic ambitnego robić mi sie nie chce. Oby mi ten nastrój minął, bo w weekend mam szkołę.
Nadszedl chyba czas na jakieś zmiany w zyciu. Mam masę planów. Jestem skupiona na pracy, rozwoju, nauce i zdrowiu, a finanse, związki i rodzina leżą. Co gorsza ciągle gdzieś gnam i nie mam czasu na nic. Ani na pogadanie z koleżanką, na malowanie, granie, wyjście na spacer z aparatem, film, przeczytanie powieści. Zyję obowiązkami i ciągle działam. Niestety nie jest dobrze i masa jeszcze czekającej pracy mnie przytłacza. Nie wyrabiam się. Działam w domu, a dobrze nie jest. Działam na dworze i nie wyrabiam. Dopiero było koszone i plewione, a już trzeba z powrotem. Jak plewię to brak czasu na wycinanie. Jak koszę to nie mam czasu na zwalczanie chwastów. Leży praca zarobkowa i finansowo nie stoję najlepiej. Jak działam to nie mogę zarabiać. Czytam mądrą książkę, a już czeka 50 następnych i kupuję kolejne 3. Ja jestem z tych co muszą długo spać. U mnie mus to 8-9 godzin. Doby nie rozciągnę. Życie rodzinne leży... Chyba jestem przeciążona. Pomocy praktycznie nie mam. Krzyśka trzeba do pracy gonić i przypilnować i Sebastiana czasem też... Ech...
Dziś trzeba by zrobić syrop z czarnego bzu. Poza tym będzie trochę wycinania w sadzie. W domu będzie działalność w spiżarni. Trzeba ją ogarnąć. Trzeba przejrzeć półki i zorientować się co trzeba w tym roku zrobić. Na pewno z 20 słoiczków dżemów, bo Krzysiek sie upomina a w sklepie nie kupujemy. Nie wiem co z leczo i ogórkami. Kiedyś robiłam fasolkę, ale teraz kupuję mrożoną. Robiłam sałatki, buraczki, soki, a raczej syropy. Teraz mam dostep do warzyw i buraczki oraz sałatki robię świeże. Sok, a właściwie syrop robię tylko z jagód i malin no i z mniszka, bzu. To traktuję jak lekarstwo. W tym roku nie zrobiłam syropu z kwiatów akacji.
W tym roku chcę też zrobić octy i oleje ziołowe.
Wczoraj był brat Krzyśka zrobić ze sztycą z prądem. Prawie zrobione. Trzeba jeszcze tylko kupić lakier i pomalować, zeby zabezpieczyc przed rdzą...
Kupiłam 2 m3 drewna i dziś przyjedzie. To jesion. Cena prawie 100 % wyższa...
Alianna
7 czerwca 2022, 10:33Czasem jest taki zaganiany czas... A co do cen... Kiedy nastawała "dobra zmiana" mądrzy ludzie przewidywali taki rozwój sytuacji. Nie dziwi mnie to zatem, choć strach pomyśleć, co będzie dalej...
araksol
7 czerwca 2022, 10:48ano strach...Zobaczymy...