Wieczór dziś długi, mała śpi od 19.20 a ja czytam oglądam chłonę metamorfozy innych osób ... Czuje przez ten brak cyklicznych tyg spadków że powoli zatraca mi się wiarą czy ujrzę kolejny spadek... Wierzę ale nie dowierzam a czas się dłuży i mimo dużego optymizmu gdzieś we mnie wiem że daleka droga do tych dwóch cyfer.. Na zewnątrz się uśmiecham mówię dam radę a przychodzi wieczór i rozmieniam to na drobne czy waga spadnie czy nie spadnie.. czy deficyt odpowiedni.. Takie myślenie bierze się stąd że nie ma cotygodniowych zmian na wadze tylko te skoki naprawdę dużo cierpliwości trzeba mieć i zapału.
Naogladalam się na chwilę wystarczy do podniesienia zapału... Efekty u siebie widzę ... Ale jeszcze 35 kg do zrzucenia... Jak to przeliczyć na wytrwałość i upór nie wiem.. będę się starać odwrotu nie ma...ale w każdym dniu ćwiczę sama siebie że to mi wolno to nie wolno... Że trzeba tak bo tylko wtedy będzie może zmiana cyfry... Ale nikt nie mówi że droga zrzucenia 55 kg jest prosta ... Jest długa i wymagająca... Będę się starać i trwać w deficycie ....
kasiaa.kasiaa
31 października 2022, 07:48Mogę cię pocieszyć, że u mnie też tylko małe wzloty i małe spadki, czyli jakby nic ciekawego. Waga to masakryczny wynalazek 😁
waskaryba
31 października 2022, 08:21Tak najlepiej spada ze stołu 😅
kasiaa.kasiaa
31 października 2022, 09:02Albo z 10 piętra 🤣🤣🤣
Berchen
31 października 2022, 05:56to ogrom pracy i niestety nie jest to latwe i przyjemne. Ja niestety nadal nei mam efektow jakie moglyby byc i tez mnei to doluje, nie damy sie , trzeba przetrwac i dalej robic swoje. Nie skupiajac sie na wyniku a na samej drodze , moze tak bedzie latwiej. Mi pomagaja wywiady z ludzmi ktorzy dali rade duzo schudnac. (youtube seria jestes inspiracja bracia rodzen).
waskaryba
31 października 2022, 08:22Też wracam do takich filmów, przed rozpoczęciem chyba z 3 wieczory oglądałam wszystko...mimo tego że kiedyś odniosłam sukces minus 35 ale na jedzeniu 1000kcal i to był błąd 🫣