Nowy tydzień nabiera rozpedu i praca, praca, praca. Dziś albo ciecie palety, albo porzadek w ganku. Chcę też zrobić pranie. Krzysiek idzie do pracy, ale wróci wcześnie. Nic praktycznie dla niego do roboty w domu nie mam. Niech siedzi, patrzy na mecze i robi krzyżówki. Ja muszę wcześnie rozpalic w piecu. Moze przyniosę drewno. Trzeba już pomyśleć o świetach i zaplanować wszystko. Niektóre zakupy muszą być zrobione wcześniej. W zeszłym roku był np. problem z masa makową i kotletami rybnymi. Trzeba było szukać. Krzysiek bywa tylko w Kauflandzie, bo jest obok przystanku. Krzysiek ma szansę dotrzec do biedronki i Lidla. Inne sklepy są raczej poza zasięgiem... Ja bardzo nie lubię zakupów w sklepach tego typu. Nie lubię łażenia szukania, tłumów, schylania się itp...
Drugi dzień ścisłej diety. Dziś sałatka z marchwi, pora, ogórków kiszonych, jajek. Do tego kotlet z ryby z surówka z kapusty kiszonej i serek wiejski.
Wczoraj załatwiłam trzy wazne sprawy. Po pierwsze MOPS i dodatek 3000 na węgiel. Moze dostanę. Mam czekac na telefon od osoby, która przyjedzie na wywiad. Jestem w trakcie załatwiania notariusza. Chyba w przyszłym tygodniu przyjedzie. Rozmawiałam tez juz z konsulem w sprawie przyjazdu do mnie. Przyjedzie. Strasznie ciężki ten okres od czasu odejścia Adriana. Przewali sie chyba dopiero w styczniu. Oby, bo już mnie to bardzo zmęczyło...
Zastanawiam się czy aby tego tempa, stresu nawet sama sobie nie narzucam. Jak tak spojrzeć z boku to teraz az takie tempo i spinanie sie nie jest potrzebne. Nie muszę sie mobilizować aż tak. Powinnam juz wyhamować. Nie chodzi mi o to by wyhamować i nic nie robic, ale o wyeliminowanie pośpiechu z mysli. Teraz mi sie wydaje, ze ciągle nie mam czasu. To nieprawda, bo czas mam tylko podejście trzeba zmienic. Chcaiłabym wpleść w rytm dnia zauwazenie, że dzień składa się też z przyjemności a nie tylko z pracy i obowiązków. Chcaiłabym zauważać, ze ogień buzuje w piecu, że kot ma miękką sierść, że pada deszcz, że słońce świeci itp. Teraz przechodzę od pracy do pracy, od obowiązku do obowiązku i to całe moje zycie. Niby mnie to cieszy. Niby to daje satysfakcję. Niby przyjemnościa jest odhaczanie w notatniku wykonanych czynności ale czy tylko na tym polega zycie. Chyba nie... Ten pęd nie jest tez chyba zdrowy...Trzeba znaleźć zdrową równowagę...
ognik1958
29 listopada 2022, 21:44dietka ok tylko trza to zliczac ile tego w kaloriach ja chodziłem na ..500kcal na cały dzionek..uff i to przez 21 kolejnych dni 🙆🏼♂️i były przy tym codzienne ćwiczenia te 10 km z kijkami NW ale SPOKO to było do wytrzymania bo krople przekierunkowywały pobór energii na tłuszczyk anormalny bioderek i dało radę czego i ci życzę👍
araksol
29 listopada 2022, 21:59dziękuję...