Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
72 / 73 / 74 DZIEŃ małe zawirowania :)


72 / 73 / 74  DZIEŃ

CZWARTEK / PIĄTEK / SOBOTA

6 / 7 / 8  WRZESIEŃ 2012r.

 

CZEŚĆ  KOCHANIUTKIE !!!!

 

U mnie ostatnio małe zawirowania i dlatego nie miałam czasu żeby tutaj zajrzeć. Uzupełniam.....

6 wrzesień czwartek

Dzień był nawet udany. Byłam w pracy i przez ten czas miałam bardzo dobry humor; cały czas się śmiałam :) było cudownie :). Nawet z jedzenie było dobrze. Popołudniu pojechałam do znajomego rzeźnika po zapasy :). W lodówce już prawie nic nie miałam więc trzeba było trochę kupić na obiadki :). I powiem szczerze, że mięsko i kielbaska prosto ze świniobicia jest o wiele lepsza niż ta, którą dotychczas kupowałam w sklepach. Świeżutkie i pachnące..............pyszne :). A po powrocie do domu wszystko się zawaliło................. wielki smut i łzy. Nie miałam ochoty jeść ani gadać  . Dzień zaczął się cudnie, a skończył się fatalnie. Psychicznie czulam się koszmarnie. Poprostu byłam do niczego :(:(:(. Ze względu na samopoczucie nawet nie ćwiczyłam. O 22:00 już spałam. A moje jedzenie wyglądało tak:

7:30 śniadanie

1/2 szkl.owsianki

11:00 kanapka z szynką, garść pomidorków koktajlowych i kulek winogrona

15:00 obiad

spaghetti :)

18:00

1/2 kiełbaski śląskiej       ( byłam wtedy u rzeźnika i dostałam na spróbowanie :)  )

ĆWICZEŃ   BRAK   :(

7  wrzesień  piątek

Od rana oczywiśnie nadal miałam fatalne samopoczucie; cały czas chciało mi się płakać :(. Smut nadal gościł u mnie :(. Od 9:00 miałam dziecko pod opieką. Nie dość, że mi chciało się ryczeć, za oknem deszcz to jeszcze mały Igorek krzyczał ile wejdzie. Nie chciał jeść, był zmęczony ale nie mógł zasnąć. I tak prawie cały dzień padało...........Nie miałam go długo bo tylko 1,5 godz. Drugi syn znajomego dostał gorączkę i szybko się zbierali. Potem się zaczęło.............. wielogodzinne sprzątanie całego domu ---------- bardzo, bardzo dokładne ------------ bo ktoś miał przyjść, oglądać i robić zdjęcia potrzebne do czegoś tam.. :). Może mi nie uwierzycie, ale sprzątałam 10 godzin - z przerwą na obiad i wyjście z psem. Narobiłam się jak nie wiem co, wieczorem już nie czułam rąk za to teraz mam bardzo szczyściutko w mieszkanku :) poza zabawkami mojej córci, które leżą wszędzie :):):). Tak więc kolejny dzień bez ćwiczeń; no.....sprzątanie to była gimnastyka :). Z jedzeniem było w miarę; od rana przestrzegałam 3 godzinych między posiłkami, potem już troszkę mniej :). W tym całym zamieszaniu zdążyłam jeszcze upiec placka dla męża :).

8:30 śniadanie

kanapka z synką i sałatą + herbata

11:30

garść pomidorków koktajlowych

14:00 obiad

talerz zupy grochówki

potem wykańczałam trociniaka wicę liznęłam troszkę masy, ciut budyniu i w końcu zjadłam kawałeczek ciasta -- to bylo o 16:00

17:00 zjadłam kanapkę z szynką. Robiłam córci więc dla siebie też.

Wieczorem potwornie zaczął mnie boleć brzuch; poprostu skręcałam się z bólu. Dostałam okreś i myślałam, że to przez to tak się męczę. Okazało się jednak, że zwyczajnie byłam głodna i to z głodu tak cierpiałam. Chociaż trochę już zjadłam to jednak cały dzień byłam w ruchu i spalałam. Jadłam chociaż czułam mały niedosyt. Na kolację miałam ogromną ochotę na kanapkę z białym serem, ale wiedziałam, że jak się skuszę to napewno na jednej się nie skończy.

20:00 kolacja

2 małe brzoskwinki + woda mineralna

Spać poszłam o 1:00 w nocy, a rano wstawałam do pracy. Pobudka o 6:00 rano 

A  DZIŚ JUŻ  SOBOTA !!!!!!!!!!!!!!!!!  8  wrzesień 

Od 6:00 rano na nogach i o 7:00 byłam  już w pracy :). Dzień zaczął się super i cały czas mam dobry humor. :). Teraz sobie odpoczywam i tak się zastanawiam czy nie iść pobiegać. W tym tygodniu jeszcze nie byłam. Wogóle ten tydzień z ćwiczeniami jest trochę na bakier. Narazie zrobiłam 100 podskoków na skakance :) niewiele :). Z jedzeniem to tak:

7:00 śniadanie

kanapka z białym serem ze szczypiorkiem + mała brzoskwinka i herbata

10:00 II śniadanie

kanapka z białym serem ze szczypiorkiem + mała brzoskwinka + garść pomidorków koktajlowych

13:00 przekąska

jabłko

15:00 obiad ( już  w  domu )

grzana kiełbasa z chlebkiem.  Dzisiaj nie robiłam obiadu stąd takie menu :)

potem skubnęłam jeszcze kawałeczek trociniaka

 

I na tym chyba skończyło się moje dzisiejsze jedzenie :):):). Dzisiaj napewno poćwiczę, a na kolację zjem coś bardzo lekkiego. Może jabluszko albo brzoskwinkę albo marchewkę :)

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.