Wkurzam się, jak co roku, bo świąt nie lubię. Z biegiem czasu coraz bardziej, a w tym roku w pełni świadomie. Zmądrzałam i przestałam wierzyć w te brednie o Bogu, Jezusie i ich przygodach. Może niektórych tym urażę, ale piszę co czuję. Uważam, że gdybyśmy nie byli tak wychowani, to raczej niewiele osób w życiu dorosłym uwierzyło by w te opowiadania o gościu chodzącym po wodzie i zamienianiu różnych rzeczy w żarcie... No halo??? W tych czasach też mamy wielu psycholi, co to się za proroków podają i też w to wierzycie?
Nie ganiam nikogo za to. Każdy ma swoją wiarę i szanuję to.
Wracając do tematu... Świąt nie obchodzę. Na szczęście miałam możliwość bezkarnie uciec z domu, by nie brać udziału w tej farsie. Moja rodzinka wierząca nie praktykująca. Mój chłop też nie jest wierzący, ale Święta uwielbia. Całą sobotę spędził w kuchni... ok niech będzie. Ale to też mi się nigdy nie podobało. Moja mamuśka zawsze się narobiła w kuchni i jak te zapachy się unosiły, to aż się głodniało i zasuwało do kuchni, by coś skubnąć. Zazwyczaj dostawało się szmatą po łapach "bo to jest na święta!" Kosmiczne ilości żarcia, kto to zje? Marnowało się jedzenie i taki urok świąt. Nakupuje się, nagotuje się i się nawyrzuca. Jedyny plus, to porządki :D
Ostatnia historyjka. Rozmawiałam sobie z bratową i mówiłam, że się cieszę ze służby w święta. Spytała czemu? Odpowiedziałam, że skoro jestem niewierząca, to czemu miała bym obchodzić święta? Spytała: Dla rodziny? Dla dziecka?
Zawołałam moją córcię i spytałam, czy wierzy w Boga, Pokręciła głową przecząco. A w Jezusa? -spytałam. "nie" odpowiedziała. Powiedziałam, że może wracać się bawić.
Bratowej powiedziałam, że skoro sama w to nie wierzę, to dlaczego mam ściemniać dziecku? To, że mnie tak wychowano, nie znaczy, że ja muszę popełnić ten sam błąd. Będzie dorosła, to sama zadecyduje, czy wierzy w to wszystko, czy nie. Ja nie będę jej wpierać żadnej wiary...
Ale się uzewnętrzniłam...
Teraz mogę zostać potępiona w komentarzach ;)
PoZdRaWiAm
j.lisicka
7 kwietnia 2015, 00:10Ja Cię popieram w 100%
Mirabela88
6 kwietnia 2015, 22:42Wiary się nie ma narzucić czy wpoić, i to jest prawdą. I to, że nasza kultura tak mocno w to wierzy, to też jest prawdą. Ale jak część tutaj bawią mnie takie "ateistki", które biorą ślub kościelny i chrzczą dzieci. Bo krzyczeć, że Boga nie ma pierwsze,a na ślub "muszą" bo babcia się obrazi! To mnie bawi, a nie to, że ktoś nie wierzy. Widać,że nie masz silnej osobowości, skoro teściowa "zmusiła" do chrztu. Jesteś ateistką to i dziecku nie przekazujesz prawdy o Bogu, więc po przysięgałaś w Kościele,że "wychowasz dziecko w wierze"??? EEE
aa5iek
9 kwietnia 2015, 18:47Ślubu kościelnego nie miałam i nie będę mieć. Chrzciny dziecka były w okresie, kiedy jeszcze byłam młoda i nie miałam wyrobionego zdania o religii. Zostałam wychowana w wierze. Mam chrzest, komunię i bierzmowanie. Ale te sakramenty były przyjęte, bo to mama decydowała. Z czasem dorosłam, zmądrzałam i doszłam do wniosku, że nie ma czegoś takiego jak Bóg, że to wymysł człowieka. Tyle w temacie.
Mirabela88
9 kwietnia 2015, 18:54W takim razie cofam połowę słów. Zabrzmiało to tak, iż ochrzciłaś dziecka, jako niewierząca. Ciężko jest odpowiadać na takie notki, skoro nie opisuje się w 100% jak było naprawdę. Wybiórczo napisałaś, że nie wierzysz, a doczytałam, że dziecko ma chrzest. Dla mnie to zabrzmiało po prostu ... jak hipokryzja.
laauraa
6 kwietnia 2015, 19:58Ja też nie wierzę w żadnego boga.. tzn na 100% nie wiem czy czegoś po tej śmierci zupełnie nie ma, ale na pewno nie ma nieba, piekła i tego wszystkiego czego uczono nas w kościele. Z resztą moim argumentem zawsze jest to, że czemu akurat nasza religia jest tą prawdziwą skoro na świecie jest tyle innych wierzeń. Najbardziej niedorzecznym zwyczajem jest dla mnie spowiedź! Gdybym mogła to też bym pracowała w święta... u mnie to ani wymiaru religijnego one nie mają, ani rodzinnego.. komentarz niżej na temat tego, że smutne jest to co piszesz i prośba o wytłumaczenie skąd wziął się świat jest śmieszny :D nauka już ma odpowiedź skąd on się mógł wziąć i jest to bardziej prawdopodobne niż to, że ktoś stworzył Adama i Ewę, która ugryzła jabłko :D no błagam... a później były dinozaury, starożytność, a bóg sobie ten czas przespał :) chociaż nie wiem, może głupoty piszę, ale nie zagłębiałam się jak religia tłumaczy okres przed narodzinami chrystusa.. po prostu nie wierzę i tyle. Ale nie mam nic do wierzących, w żadnym wypadku nikogo nie próbuję nawracać i oczekuję tego samego. Kiedyś ktoś mi zarzucił, że nie mam zasad moralnych, to jest dopiero niedorzeczne :) kończę bo się rozpisałam :)
aa5iek
9 kwietnia 2015, 18:52Bardzo mi się podoba Twój komentarz. Mamy podobne zdanie. A spowiedź to barszo sprytny wymysł człowieka... tak sprytny. Przez taką spowiedź można łatwo manipulować przestraszonym ludem. Pozdrawiam
ilka86
6 kwietnia 2015, 19:16Z tym potępieniem w dzisiejszych czasach to lekka przesada ;) każdy ma prawo do swoich poglądów, a zarazem miło by było, gdyby szanował poglądy innych. Ja osobiście nie jestem osobą religijną, więc rozumiem. Jednak Święta lubię ze względu na czas, który mogę spędzić w gronie bliskich. Może warto ten czas tak traktować :) I również życzę mniej złości a więcej obojętności :) I faktycznie daj córce możliwość na podjęcie decyzji w co wierzyć, a w co nie, licząc się z tym, że kiedy urośnie, może mieć inne zdanie, niż Ty :)
judytaniepyta
6 kwietnia 2015, 10:33PS Tylko troszkę szkoda, że uległaś i ochrzciłaś dziecko i ślub też pewnie macie kościelny. To dało przyzwolenie na to wtrącanie się teściowej i reszty. Wydaje mi się, że sama jesteś na takim etapie, że masz wątpliwości - co ludzkie rzecz jasna! - i stąd też ta złość, bunt. Życzę Ci spokoju i z czasem rozwiązania kwestii różnych wątpliwości, obojętnie z jakim skutkiem - a za tym powinien przyjść i spokój ducha :)
judytaniepyta
6 kwietnia 2015, 10:28Właśnie chciałam zapytać o chrzest dziecka, ale już widzę odpowiedź :P Trochę szkoda, że dziecko bierze udział w takim potwierdzaniu Twoich poglądów, w sensie wołania na pomoc i udowadniania komuś z rodziny, czy wierzy w bozię czy nie. Przykra jest taka wojna rodzinna w kwestiach religijnych i mieszanie w to dzieci, które mają swoje, ważniejsze rzeczy na głowie, niż dziwne sprawy dorosłych. ;) W sumie chyba jedyny z antyświątecznych wpisów, jakie tu przeczytałam. Ja również jestem osobą niereligijną, a moja rodzina tak. Obchodzę święta w sensie spędzania tego czasu z nimi. Tylko, że ja mam już za sobą etap denerwowania się na te kwestie. Nigdy nie brałam udziału w religijnych sporach. Robię swoje, nie ulegam, nie dyskutuję, jestem wierna swoim zasadom i Tobie też życzę, żeby rodzina z czasem odpuściła i zajęła się ważniejszymi sprawami. Radzę Ci robić swoje i nie dyskutować. Po prostu. Ucinać rozpacze, nie uczestniczyć w tych kłótniach. Jeśli będziesz w tym konsekwentna to po czasie fochów i pretensji jaka to jesteś okropna, kiedyś odpuszczą. Najwyżej po cichu będą się za Ciebie modlić ;) A pozytywna myśli o kimś z rodziny podczas mszy czy pacierza, przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
barbarossa1976
6 kwietnia 2015, 07:19ci którzy nie wierzą będą sądzeni smutne to co piszesz to wyjasnij mi skąd wzioł się świat
aa5iek
9 kwietnia 2015, 18:56Radzę troszkę poczytać innej książki niż biblia, to znajdziesz odpowiedź na nurtujące Cię pytanie ;-) pozdrawiam
od104do62
6 kwietnia 2015, 06:09Oj tam potępiona od razu ;) Masz swoje zdanie i gites. Lepiej jako niewierząca nie obchodzić świat niż własnie taka szopka - święta = tona żarcia! Ja tam jeszcze nie lubię jak ktoś jest anykościołowy ALE ślub kościelny musi być, chrzciny muszą być, komunia z toną zabawek .... To jest dopiero hipokryzja! Pozdrawiam!
aa5iek
6 kwietnia 2015, 06:15Ja zostałam "zmuszona" przez teściową do ochrzczenia dziecka, ale do komunii już jej nie puściłam. Poczekam, aż sama będzie na tyle dojrzała by zadecydować o sobie. Zresztą rozmawiałam z córką o tym i ona sama mi powiedziała, że nie chce, bo w kościele jej się nudzi, jak idą z klasą i bardzo nie lubi księdza od religii (gdzie dzieciaki z jej klasy go uwielbiają). Coś jest na rzeczy. A ja w kościele bywam tylko właśnie na ślubach, chrzcinach i komuniach, jak już muszę...