Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakem królowa matka


bo rośnie sterta naczyń do zmywania –

I zostałam wbrew swojej woli i zabezpieczeniom ucoronowana. Proszę nie gratulować, bo to cholerne brzemię a nie splendor.

Na nic zdało się noszenie maseczki bez przerwy, ciągłe mycie i odkażanie rąk okupione atopowym zapaleniem skóry jak otoczenie miało to wszystko głęboko w ciemnej dziurze. Niestety wprowadzenie zdalnego nauczania przyszło dla mnie co najmniej tydzień za późno. Już w niedzielę 25-tego zaczęła boleć mnie głowa i czułam się bardzo zmęczona, ale zwaliłam to na pogodę, choć głowa praktycznie nigdy mnie nie boli poza sytuacjami, gdy mam za wysokie ciśnienie lub gorączkę. Sprawdziłam jedno i drugie i nic. W poniedziałek poszłam do szkoły, bo przecież Urząd stwierdził, że zdalnie z domu nauczyciele będą tylko ściemniać a nie pracować. Oczywiście internet się zawieszał, człowiek w nerwach, bo nic nie wychodzi. Wróciłam o 15 do domu wykończona i cały czas z bólem głowy. We wtorek ledwo dowlokłam się do szkoły, temperatury brak, ale nie mogłam się skoncentrować, bo głowa bolała coraz mocniej. Kilka razy chodziłam mierzyć temperaturę, bo to niemożliwe, żebym czuła się tak beznadziejnie bez. Po południu padłam, dopiero wieczorem pojawiła się temperatura prawie 39 stopni. Nic poza zmęczeniem. Rano teleporada i skierowanie na test, bez wielkiego przekonania, tak na wszelki wypadek. Niestety wyszedł pozytywny. Jeszcze byłam w stanie sama pojechać samochodem do Olsztyna i odstać prawie godzinę w kolejce do badania. Nie wiem jak wróciłam, bo ledwo na oczy widziałam, ale udało się bez wypadku. Czułam się coraz słabiej, ale kaszlu nie było, tylko okropny ból głowy, mięśni i stawów. Taki, że musiałam brać pyralginę, żeby trochę pospać. W zasadzie nie zauważyłam, że w międzyczasie straciłam węch i częściowo smak, obrzydliwy metaliczny posmak w ustach był cały czas. Koleżanka miała podobne objawy, tylko ją tak wszystko nie bolało. Węchu nie miałam dwa tygodnie, dopiero przedwczoraj zaczął powoli wracać. I dobrze, bo leżałam zamknięta w sypialni, wychodziłam tylko do toalety. Prysznic wzięłam właśnie w poniedziałek i musiałam od razu się położyć, bo trzęsłam się cała z wysiłku.

Teraz uwaga!!!!! Będę chwalić księcia małżonka!!!! Obrazek na początku tekstu jest zupełnie nieadekwatny do naszej sytuacji!!! Zwykle było jak na załączonym obrazku, ale tym razem stanął na wysokości zadania. Przygotowywał jedzonko, przynosił herbatkę a wszystko w stresie, bo nie wiadomo, jak to cholerstwo się rozwinie. Staraliśmy się odizolować, ale wiadomo, że to trudne w jednym mieszkaniu. Nie wiem, czy się udało, bo miał przez dwa dni kryzys ze zmęczeniem i podwyższoną temperaturą, ale węchu i smaku nie stracił. Z sypialni do toalety wychodziłam tylko w maseczce, wszystko po sobie odkażałam, okno miałam praktycznie cały czas otwarte, dobrze, że pogoda dopisywała. Mąż spał na kanapie i też często wietrzył mieszkanie. Jak zabierał naczynia do zmywarki to w maseczce i rękawiczkach. Rozmawialiśmy tylko przez telefon.

Książę małżonek uporał się nawet z upieczeniem chleba. Oczywiście z telefonem przy uchu.

Od wczoraj już wstaję i chodzę po mieszkaniu. Stwierdziliśmy, że chyba już nie zarażam, bo poza tym, że szybko się męczę, to żadnych objawów nie mam. Nie wiem, jak wyglądała kuchnia, gdy nie wstawałam, ale jak już wstałam - katastrofy nie było. Trochę ją dziś dopieściłam, na tyle na ile miałam siły. Mąż uparcie wygania mnie z kuchni i dalej samodzielnie przygotowuje obiady. Po raz trzeci przygotował chlebek do pieczenia i nawet upiekł ciasto. 

Jeszcze ciężko mi się skoncentrować, ten wpis robiłam cały dzień. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będę silniejsza i nie przyplączą się żadne powikłania. W sumie (odpukać) nie trafiłam do szpitala, więc nie było tragicznie. Ale nikomu nie życzę nawet tej mojej wersji Covidu 19. Całe szczęście, że mieliśmy w domu pulsoksymetr, to w momentach paniki, gdy czułam, że mam kłopoty z oddychaniem, pomiary w normie pozwalały ochłonąć.

Przez te dwa i pół tygodnia schudłam 3 kg a jadłam chyba normalnie, choć miałam wrażenie, że mąż zwiększył mi porcje. Jutro się zważę, zmierzę i uaktualnię pasek. Wolałabym mieć zastój wagi jeszcze przez pół roku niż chudnąć takim kosztem. 

Nie wiem kiedy wrócę do biegania, na razie chodzenie po domu jest dla mnie wysiłkiem.

  • mefisto56

    mefisto56

    18 listopada 2020, 07:06

    Jak czytam się taki wpis to skóra mi cierpnie🤨zupełnie inaczej to brzmi w telewizji, a inaczej z bezpośredniej relacji kogoś , kto to sam przeżył. Syn też przeszedł zakażenie i kwarantannę , ale dowiedziałam się dopiero w istatn dni uuu kwarantanny, bo cały czas mówił , że u nich wszystko OK, a chłopcy są w domu bo mają katar. Może i dobrze, że nie wiedzieliśmy całej prawdy, bo byłyby to dla nas tygodnie / 18 dni/ stresu. Syn już pracuje , do piątku mieli jeszcze ostatnich pacjentów już ozdrowieńców i mam nadzieję, że będzie spokój, ale nigdy nie wiadomo 😏. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dużo zdrowia 😘

  • BG1966

    BG1966

    13 listopada 2020, 13:58

    Zdrówka i sił!

    • alam

      alam

      16 listopada 2020, 15:45

      Dzięki :)

  • pinia0

    pinia0

    12 listopada 2020, 22:46

    alam! Dobrze że juz po....nabieraj sił. zdrowiej kochana!!! ja też jestem po, załapaałam się jak działały szkoły, córka tuż przed zamknięciem szkół przyniosła to do domu z liceum, nie ma innej opcji, z resztą od niej (córki ) się u nas zaczęło. córka dostała lekkiej gorączki, po kilku dniach straciła smak i węch ja przechorowałam w miarę spokojnie....ból głowy, poty nocne w wersji high level, bóle kręgosłupa/mięśniowe z 2-3 dni, lekka gorączka i na koniec brak smaku i zapachu w wersji totalnej.... Mój mąż natomiast był masakrycznie sponiewierany, mega gorączka, omamy i schizy,, bół brzucha imitujący wszystko od zapalenia trzustki do wyrostka robaczkowego. otarło się o wezwanie pogotowia, na koniec kaszel i słabość, od 2-3 dni funkcjonuje dopiero poprawnie, wcześniej był dramat!!!!! straszny syf ten covid!!!! pozdrowionka, buziaki :)

    • alam

      alam

      13 listopada 2020, 10:55

      Masz rację, straszny syf!!! Wracajcie do zdrowia. Buziaki!

  • mroowa...

    mroowa...

    12 listopada 2020, 21:41

    Alamku wracaj do zdrowia:*

    • alam

      alam

      13 listopada 2020, 10:53

      Dziękuję kochana :*

  • Zoska44

    Zoska44

    12 listopada 2020, 17:48

    zdrowia zycze!

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 19:12

      Dziękuję :)

  • Trollik

    Trollik

    12 listopada 2020, 15:14

    zdrowia zycze a mazonek zasluguje na pochwale

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 19:12

      Dziękuję :)

  • heket

    heket

    12 listopada 2020, 13:06

    Szybkiego powrotu do zdrowia. Dobrze, że obyło się bez szpitala itd.

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 14:50

      Dziękuję, oj dobrze :)

  • benatka1967

    benatka1967

    12 listopada 2020, 11:17

    Współczuję i życzę zdrówka 😀

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:03

      Dziękuję :)

  • Agnusia93

    Agnusia93

    12 listopada 2020, 07:32

    Dochodź do siebie. Mój mąż też ma covida ale jego trzymało tydzień. Objawy zwykłej grypy, smaku i węchu nie stracił.

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:04

      Dzięki :) Uważajcie na siebie.

  • renia1963

    renia1963

    12 listopada 2020, 07:09

    Życzę powrotu do zdrowia.

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:04

      Dziękuję :)

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    12 listopada 2020, 06:02

    Każdy przechodzi chorobę trochę inaczej. Maski i mycie rąk nie ustrzegą nas w 100% ale spowodują, że nie wszyscy zachorujemy w tym samym czasie, a część wcale Ty to już masz za sobą, mąż pewnie też. Obojgu Wam życzę dużo zdrowia.

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:09

      Dziękuję. Pewnie masz rację. Mąż przy okazji zrobi sobie test, ale najważniejsze jest, żeby nie mieć powikłań. Jak i po zwykłej grypie, czy anginie, co się przeważnie lekceważy. Pozdrawiam

  • GGVEN

    GGVEN

    11 listopada 2020, 22:33

    Życzę szybkiego powrotu do pełni sił! Pozdrawiam 🙂

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:09

      Dziękuję :)

  • Berchen

    Berchen

    11 listopada 2020, 22:07

    wspolczuje i zycze ci powrotu do sil. Mam w rodzinie tez przypadek , podobnie , koszmar, goraczka 10 dni i bardzo wysokie cisnienie, balismy sie ze moze dojsc do wylewu. Kontaktu z lekarzem brak, do domowego nie dalo sie dodzwonic przez trzy dni.

    • alam

      alam

      12 listopada 2020, 12:10

      Dziękuję :) Uważajcie na siebie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.