Naprawdę jakoś tak dziwnie się czuję i słabo... Co prawda siedzę w pracy i nie muszę się wysilać fizycznie, ale jak sobie pomyślę, że będę się tak dzisiaj czuła podczas ćwiczeń to chyba padnę trupem...i to dosłownie.
Głodna nie jestem, odnoszę jednak wrażenie, że jakbym tak zjadła coś słodkiego albo w ogóle coś zjadła to bym się lepiej poczuła...z drugiej strony pewności nie mam, a poza tym prawdą jest że skusiłam się na połówkę wafelka czyli jakieś 138 kal i możecie mnie rąbać ile chcecie za to ale ja chyba naprawdę potrzebowałam cukru. A poza tym to chyba nie wiele mi lepiej po tym wafelku, a może po prostu muszę "zebrać się w sobie" i wziąć się do roboty...tylko, że mi się nie chce.
W ogóle ostatnio nic mi się nie chce... lenistwo rozleniwia jednak bardzo. Ten tydzień chorobowego bardzo mi się przydał, ale teraz trudno wrócić na normalne tory.
Może moje marne samopoczucie jest wynikiem tego, że wczoraj dość intensywnie poćwiczyła, bo chciałam wrócić do takich możliwości jak z przed choroby...no i wróciłam, tyle, że chyba było to troszkę ponad moje siły....mam nadzieję, że się rozruszam i rozchodzę i będzie dobrze. Zjadłam teraz jeszcze jabłuszko i chyba faktycznie jest lepiej... musi być lepiej, zwłaszcza, że wychodzę z pracy o 11 i zaplanowałam trening dzisiaj właśnie zaraz po pracy, bo później nie bardzo będę miała czas, a jak bym odpuściła sobie ćwiczenia to psychicznie źle się czuję.
Idę dzisiaj na pogrzeb ciotki mojego męża, którą widziałam raz w życiu i to jeszcze przed ślubem, więc to nikt bliski, z resztą mój mąż też nie utrzymywał z nimi kontaktu. Ale najlepsze jest to, że będzie to okazja do zobaczenia się z moją cudowną teściową. Myślę, że nic poza "dzień dobry" nie wykrzeszę z siebie...z resztą ja jak ja. Długo by pisać w tym temacie, ale teraz doskonale rozumiem skąd wzięło się tyle kawałów o teściowych. Mam nadzieję, że przeżyję, w końcu nie dla niej tam idę. Ale już sama myśl, że muszę na nią patrzeć jest dla mnie cholernie stresująca. Mało, że wyszłam za mąż za jej syna inwalidę, co nie jedna teściowa by się cieszyła, że ktokolwiek chciał takiego człowieka za męża, to dla niej pewnie nawet księżniczka z koroną na głowie nie byłaby odpowiednia. Ciekawe jest tylko to, że jak mój ówczesny chłopak, ba nawet nie narzeczony leżał w szpitalu po wypadku, to dzwoniła do mnie czy czasem nie jadę do szpitala, bo trzeba by to zabrać i tamto, bo samej jej się nie chciało jechać, a wierzcie mi jeździłam codziennie do Krakowa tj. 40 km ode mnie plus dojazd do szpital 30 minut. I nikt mi się nie pytała skąd ja biorę na to pieniądze albo czy nie jestem zbyt zmęczona, żeby codziennie i to zimą jeździć. Albo jak wrócił do domu i nie miał kto z nim siedzieć w domu, bo przecież miał sprawne tylko ręce i leżał w łóżku, to wzięłam urlop bezpłatny żeby z nim siedzieć, bo ukochana mamusia z racji wykonywanego zawodu nie mogła nie być w pracy... to wtedy byłam dobra i odpowiednia, bo bez mrugnięcia okiem robiłam to co chciała, ale że w pewnych sprawach (czyt. duchowo-religijnych) się nie zgadzamy, no to już nawet patrzeć na mnie nie może.
Musiałam się trochę powywnętrzniać i już mi lepiej. A teraz spadam bo o 11 wychodzę a może coś jeszcze popracuję.
3MAJCIE SIĘ CIEPŁO
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Karmelkowaaa
21 stycznia 2013, 20:51kochanie, ale jesli nie czujesz sie na silach cwiczyc to odpusc sobie.. nic sie nie stanie.. nic na sile.. po co sie katowac? to nie ma byc mus. tylko przyjemnosc!
uLa2012
20 stycznia 2013, 13:34mam nadzieje że spotkanie z teściową przeżyłaś bez szwanku ;p trzymaj się:**
fitgirll
18 stycznia 2013, 22:273maj się !! Jest zimno za oknem, nikomu się nic nie chce - to jest zrozumiałe. Po prostu nie katuj się, zrób to na co masz ochote- idz na basen, do sauny.. zjedz ciastka zbożowe ;) Ja tez czasem potrzebuje cukru. ;*
dariak1987
18 stycznia 2013, 14:53jeżeli nie mieszkach na wiosze pod Gliwicami to szanse marne, ze to ten sam, haha ;)
Effta
17 stycznia 2013, 15:24Pewnie że przezyjesz, to nie Twój pogrzeb, co tam teściowa! ;)
Justynak100885
17 stycznia 2013, 12:34Zabierz sie po pracy za cwiczonka to na pewno lepiej sie poczujesz :)))) dobra z Ciebie dziewczyna na to wychodzi! :))) ja też mam taka teściowa! ta z kolei cały czas sie czepia i to nie tylko mnie, ale też i swojego syna!!! Chyba jednak stereotyp teściowej jest prawdziwy niestety... Milego dnia :)*
malinkapoziomka
17 stycznia 2013, 11:19No to trzym się kochana. Niedość, że człowiek w kiepskiej formie to jeszcze ta "pogrzebowa" impreza też nie nastraja pozytywnie. Ale będzie lepiej. To też te chmurne dni tak działają. Ciągle ciemno i dlatego tak człowieka to dopbija. No ale przed nami (no jeszcze trochę) wiosna, więc będzie jaśniej. I na dworzu i w życiu. Pozdrówka!
ellysa
17 stycznia 2013, 10:46kazda z nas potrzebuje czasem ,,wywnetrznic,,sie,to duzo pomaga,wiem to po sobie:))trzymaj sie i milego dnia:))
Pokerusia
17 stycznia 2013, 10:30oj bidulo,nie denerwuj się przez teściową bo szkoda zdrowia i życia;-) skup się na swojej rodzinie a wszystko będzie ok.trzymaj się i udanego dnia mimo spotkania z ,,mamusią'';-D
iwidorka
17 stycznia 2013, 10:29Życzę udanego treningu zaraz po pracy i żadnych wymówek :)