Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem trochę grubszą osobą przez co źle czuję się z sobą, nie akceptuję siebie, często mam stany pod depresyjne i często najlepiej nie wychodziła bym z domu by ludzie mnie nie widzieli, szczególnie w okresach letnich oraz często płaczę jak widzę się w lustrzę. Chce to zmnienić, próbowałam już wiele razy, ale z marnym skutkiem. Jednak nadszedł tego koniec czas raz na zawsze z tym skończyć. Chwilowo szło mi dobrze, ale znów się popsuło wraz z popsuciem się butów do biegania :( Ale już koniec z wymówkami itp. Czas porządnie wziąć się za siebie, a czemu ? By już nie czuć się źle w swoim ciele i towarzystwie, by nie szłuchać głupich uwag i nie zazdrościć innym chudym dziewczyną, tylko samemu tak wyglądać.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 465
Komentarzy: 3
Założony: 24 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 10 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anaztazja

kobieta, 27 lat, Solec Kujawski

173 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2015 , Skomentuj

Wczoraj się cieszyłam i w ogóle, no a dziś znów olałam poranne bieganie, bo nie chciało mi się wstać.
Jestem beznadziejna, zero systematyczności, a co mi da, że raz na jakiś czas pójdę sobie pobiegać. Nic. Tylko nie umiem się jakoś systematycznie tego robić. O ćwiczeniach już nie wspomnę, moja siostra ma "trudne dni" więc stwierdziła, że zaczniemy ćwiczyć od tego cudownego, przysłowiowego poniedziałku. A ja zamiast sama ruszyć tą swoją tłustą dupę, to wolałam oglądać anime. 
Jestem beznadziejna, jedyne co mnie pociesza to jest to, że w miarę trzymam się diety - w sensie w miarę zdrowego odżywiania, nie jest to z pewnością jeszcze to co powinnam jeść i w ogóle, ale jest już lepiej niż przed zmianami, a to zawsze coś :)
Wczoraj przeczytałam gdzieś, że ponoć jak mamy pić te 2l wody dziennie to powinniśmy pić ją z czymś z sokiem z cytryny, miodem lub czymś takim, bo inaczej jej nie trawimy tylko przelewa się przez nas organizm nic nam nie dając wiecie czy to prawda?
Beznadzieja, jak tak dalej pójdzie i nadal będzie tak w kratę to chyba nic nie osiągnę tylko nie umiem inaczej, jednego dnia mam wielką super motywacje, a drugiego zerową. A do tego dziś stojąc przed lutrem stwierdziłam, że chyba tylko przytyłam zamiast schudnąć.
Ale przynajmniej moja babka w głowie, po wczoraj waży 498 kg, a nie 500 :P 

9 lipca 2015 , Skomentuj

Wczoraj była masakra, ale już zapominamy i do przodu, przecież nie można się poddawać jak coś się chce zmienić. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale ponoć ma być warto. Nie wiem, ja tylko czekam aż się okaże, że będzie warto, a to czekanie na te wyniki jest chyba najgorsze, wiadomo zmiany nie przyjdą od razu, ale tak by się chciało by tak było. 
Ja na przykład mam z tym straszny problem, pójdę biegać czy coś i wtedy do głowy przychodzą tylko myśli, ale po co to robisz ? to i tak nic nie da ? i tak nie schudniesz ? Zobacz i tak nie ma efektów ? itp. Oczywiście staram się z tym walczyć, lecz często one wygrywają i się poddaje, a jak raz im ulegnę to potem jest niestety tak co chwile, a od nowa trudno zacząć. 
Jednak ja zapominam o tych kilku ostatnich złych chwilach i do przodu. Dziś byłam biegać co prawda tylko, albo i aż 20 minut, zależy jak na to spojrzeć :) 
Jeszcze czekają mnie ćwiczenia, nie wiem co tym razem, bo namówiłam siostrę do ćwiczeń co jakiś czas mi to się udaję. Tylko ona ma bardziej słomiany zapał ode mnie.
I ona coś na dzisiaj ma wymyślić tylko czekam aż wstanie, a nie wiem  czy stanie się to przed 11. 
 A żeby się zmotywować do działania wymyśliłam sobie taki motywator. Stworzyłam sobie w głowie taką grubą kobietę co waży 500 kg i każda moja rzecz, którą zrobię to dla niej  -1kg, w sensie, że jak byłam biegać i przebiegłam wedle moich możliwości, w tym wypadku mam zamiar codziennie, pomijając niedziele biegać o 1 minutę więcej, no i przebiegnę tyle i powinnam ona zrzuca kilogram, przetrwam jeden dzień diety ona traci kilogram, poćwiczę, ale dłużej niż 30 minut ona traci kilogram i próbuję ją doprowadzić co 50 kg. Niby trochę głupie i w ogóle, ale w pewnym sensie motywuje, jak na przykład wiesz, że po dzisiejszym porannym biegu ta kobieta waży już 499 kg, a nie 500 :P
Niby takie głupie, ale motywacja jest aż na 150 dni jeśli bym wszystko dobrze robiła, bo dziennie ta kobieta może 3 kilogramy stracić, zachęcam wszystkich do takiej zabawy, jak ktoś ma wybujałą wyobraźnie to może nawet zobaczyć jak po schudnięciu dajmy 50 kg nasza kobieta kupuję sobie nowe mniejsze ciuchy itp. No i oczywiście można sobie ustalić nagrody, że jak kobieta schudnie 50 kg to coś tam jak 100 to coś tam itp. Szkoda, że my tak szybko nie chudniemy :) Przydała by się taka gra :) 
Życzę wszystkim powodzenia w ten cudowny i piękny dzień trzymajcie się swoich celów i nie poddawać się :) 
Ja wam mogę tylko dodać, że dziś biegając wiaterek był cudowny, że aż chciało się biec :) 

8 lipca 2015 , Komentarze (3)

Hej
Właśnie zauważyłam, że mimo iż edytowałam tamten wpis, bo przypomniało mi się o tej stronce jakoś po roku, data się nie zmieniła. Tak w razie co tamten wpis był z niedzieli czyli 4 dni temu. Oczywiście po tamtym wpisie jak to ja byłam super ekstra zmotywowana i w poniedziałek oczywiście poszłam biegać, marny był to powrót, bo po 15 minutach już dłużej nie dałam rady, co jest dość dziwne, bo jakieś 2-3 tygodnie temu biegłam bez problemów 1-1,5 godziny. No, ale ćwiczeń nie zrobiłam, no bo w końcu biegałam i do południa siostra długo spała nie chciałam jej przeszkadzać, a potem prawko. Tak wiem fajna wymówka :)
Wczoraj już rano nie chciało mi się wstać na bieganie, to potem cały dzień chodziłam struta, że nie wstałam i nawet dieta wtedy sobie poszła precz, a dziś nadal w dołującym humorze, uważam, że i tak nie dam rady schudnąć :( Dziś nic nie zrobiłam, bo miałam iść na basen, ale pogoda rano była trochę szarawa i zrezygnowałyśmy, bo miałyśmy na otwarty iść więc też nic nie zrobiłam. W sumie mogła bym iść wieczorem biegać, ale ja tak wieczorem nie lubie wole rano mało ludzi i w ogóle. Ale przynajmniej dziś się diety trzymam, no nie tyle diety co normalnego, racjonalnego odżywiania, bez podjadania z nudów- z tym to wogóle problemy mam duże. Tylko najgorsze jest to, że straciłam wiarę, że w ogóle uda mi się schudnąć i nie wiem jak to przezwyciężyć. 
Niby wmawiam sobie, że poddać się nie mogę, ale co z tego skoro to nie działa :( 

24 sierpnia 2013 , Skomentuj

Hejka
Co tu dużo się rozpisywać, jestem gruba. Może nie tak bardzo, żeby ważyć 100 kg, ale i tak jestem gruba i postanowiłam po raz kolejny z tym zawalczyć. Walczyłam już tyle razy, że już sama nie wierze, że mi się w ogóle uda. No, ale jedna próba w tą czy w tą nie zaszkodzi, a może tym razem mi się uda. 
Na moim profilu są złe dane, bo są z kiedyś. Teraz aktualnie waże 73 kg przy wzroście ok. 172 cm. 
Miałam zacząć wszystko z początkiem wakacji, szło mi ok, nawet wstawałam o 6:30 by biegać, takie tam 30 minut na dobry początek, tylko pierwsze co zrezygnowałam z diety, no bo stwierdziłam, że skoro biegam to mogę sobie na więcej z jedzeniem pozwolić, tylko problem z tym, że po 4 dniach skończyłam biegać, bo mi buty do biegania się rozwaliły, z tyłu ta poszewka mi się zdarłam i takiech odcisków się nabawiłam, że nawet chodzić nie mogłam by mnie nogi nie bolały :) 
Teraz chce spróbować znowu, wiecie miałam takie plany by za rok w 3 klasie liceum wyglądać tak super ekstra, aktualnie kiepsko mi idzie przez co tylko się dołuję. Więc stwierdziłam, że sprubuję nowy sposób i po prostu zadeklaruję się publicznie. Ponoć to pomaga, tylko problem w tym, że już nwm co mam zrobić by schudnąć i tym razem dać radę i się nie poddać, a pierwszy tydzień wakacji właśnie minoł i o tydzień mniej :(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.