... przedwczorajsza waga: 73 kg, wczorajsza: 73,7 kg, dzisiejsza - nieznana... zapomniałam się zważyć przed śniadaniem... ale nic w tym dziwnego, bo śniadanie jadłam o 5 rano... wstałam w ogóle po czwartej, żeby Tomkowi zrobić kanapki na drogę, bo pojechał dziś na promocję swojej siostry do Koszalina (10 godzin w pociągu - szybciej człowiek do Stanów doleci, ale co zrobić)
... byłam dziś u mojej Pani Doktor - waga pokazała tam 75,9 kg (!) ale poza tym wszystko w porządku - serduszko bije równomiernie, nie ma czynności skurczowej, główka na dole... bardzo nisko... Pani Doktor przewiduje, że poród nastąpi między 4 a 10 września... czyli za miesiąc lub nawet mniej... z jednej strony wielka radość, z drugiej chyba jeszcze większy strach... czy w ogóle dam radę to Dzieciątko wyprzeć, czy nie zwariuję z bólu, czy będzie z nim wszystko ok... i ze mną... na moje dość słabe wyniki dostałam żelazo... i zapomniałam zajść do apteki po drodze... to nic, wieczorem jadę na wykład w szkole rodzenia... mam za sobą już trzy... na dwóch byłam z Tomkiem - On też jest pod wrażeniem :) pierwszy dodatkowo mnie wystraszył, bo był na temat porodu - zdjęcia, schematy, jak się odbywa przechodzenie dziecka przez kanał... i informacja, że w Białymstoku wszędzie nacina się kobiety, które po raz pierwszy rodzą... drugi bardzo wesoły, prowadzony z humorem o kąpieli dziecka i wczoraj spotkanie z ginekologiem na temat faz porodu, znieczulenia, cięcia cesarskiego... ale już bez zdjęć...
... przede mną dwa samotne dni (w sumie już półtora)... Tomek wraca pojutrze rano... planowałam jechać na jutrzejszy dzień do Rodziców, bo jutro nie ma wykładów... ale nie wiem sama, czy ryzykować czterdzieści minut w autobusie... w sumie siedzenie tu samej też jest pewnym ryzykiem...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Desperatka75
7 sierpnia 2008, 23:18jak teściowej tak zależy, to może warto ustąpić? a kołysać przecież nie musicie...z tym nacinaniem rutynowym to przegięcie, ja nie byłam nacinana i na 2 porody ani razu nie pękłam! Nie wiem, jaki jest tego sens... A co do parcia- to nie martw się- ten etap wcale tak nie boli, gorsze te wczesniejsze skurcze. Będzie dobrze! buźka!
Viil
7 sierpnia 2008, 21:44Kochana ciociu Aneciu wiesz my chyba z podobnej gliny bo ja jak zrobiłam z lutym test ciążowy to pierwsze co przyszło mi do głowy jak zobaczyłam 2 kreski to było :PORÓD!!! Boję się go praktycznie od pierwszego dnia ale ostatnio jakoś mniej,dużo na ten temat czytałam,naoglądałam się filmików i przede wszystkim zdałam sobie sprawę że na pewno nie będzie lekko i w ogóle się na to nie nastawiam.Co do nacinania to u nas też tną kobitki,pierworódki praktycznie każdą a i inne też zazwyczaj i wiem że faktycznie lepiej naciąć niż pęknąć bo...pęknąć możesz np w gwiazdkę(koleżanka tak miała)...tak,tak np na 5 stron świata, więc lepiej 1 konkretne cięcie. Poród nadal mnie przeraża jednak jak sobie pomyślę,że nawet te 20 godzin po których prędzej będę wolała umrzeć niż zęby to dziecko ze mnie wyszło...zobaczę moja Laurę to myślę że te godziny to nic. Ja jeszcze sobie "przed" z Laurą pogadam żeby wszystko(mi i jej)dobrze poszło żebyśmy ze sobą współpracowały to obie będziemy szybciej razem,"że niech tą główką się pcha ile sił". Kochana a anemią się nie przejmuj,ja tez już od ponad miesiąca łykam dodatkowo Hemofer F - 2 razy dziennie pomimo iż mam żelazo w witaminach i wyniki się poprawiły (żelazo i tak murze łykać do końca ciąży). Ciociuniu nic się nie martw Ty już będziesz miała swojego chłopca w domu podczas kiedy my dopiero będziemy się rodzić. Pozdrawiam Anetko i ściskam Magda i 1600 gramowa Laura
malla9
7 sierpnia 2008, 19:37z tym nacięciem krocza to chyba wszędzie afera... u nas też... no ale chyba lepiej jak cie natną niz jakby miało pęknąć...pozdrawiam gorąco i wypoczywaj :)))
Brzoskwinkaa
7 sierpnia 2008, 18:40<b> Ja myslałam, ze jestes na porodówce ze nie piszesz... A gadałam z moją kuzynkką, ktora jest polozną na temat krocza i ona mi to wyjasnila tak... Lepiej jesli cie natną (cie tzn. do mnie mowila) bo jesli np. pekniesz podczas porodu to pękniesz w druga stronę, czasem peknięcie dochodzi aż do odbutu i na starośc sa tez przez to problemy np. z nietrzymaniem moczu... A wracając do nacięcia lub nie... moja kuzynka mowia tez ze tak duzo się mowi o ochronie krocza, ale nie mowi się o tym, ze nie wiadomo czy nie pękniesz, ze lepiej sie goi rana cięta niż szarpana(pęknięcie)... ze to tak samo jak z goleniem... jak ona rodzila to golili, a teraz sa takie osoby, ktore sie nie godzą i tak np. jak cerują kobietę to lekarz zaszyje tez wlosy i pozniej to sie zle goi... Mam nadzieję, ze cie nie wystraszyłam, bo nie to chciałąm tylko moze porozmawiaj szczerze z jakąś polozną w przychodni (nawet kilkoma)... co one sadzą...
TazWarkoczem
7 sierpnia 2008, 17:51a ja juz sie balam ze taka cisza kilka dni to ze juz rodzisz ;) mam nadzieje ze sie wybralas do rodzicow ;) zawsze w towarzystwie razniej ;) wszystko bedzie dobrze i nic sie nie matrtw i wyspij na zapas za jakies pol roczku hihihihi ;* buziaki
gelbkajka
7 sierpnia 2008, 17:26nacinania sie nie boj- jest robiony w czasie skorczu i nawet nie poczujesz kiedy cie natna. A lepiej zostac nacieta niz rozerwana- uwierz!! Moj Bartosz jak sie rodzil zrobil mi/nam numer i mimo ze zostalam nacieta (naprawde nic nie poczulam!!) to postanowil podeprzec sie raczka , ktora zgial w lokciu i tak sobie glowka lacznie z raczka przechodzila przez kanal ... i tym sposobem dziecie moje niestety porozrywalo mi cala szyjke na ktora zakladano mi pozniej lacznie z nacieciem 21 szwow... I powiem Ci ze tylko ostatnie kilka szwow czulam jak zakladali - wczesniej nie mialam pojcia ze jestem tak porozrywana. Przy Matim sama prosilam o naciecie-nauczona poprzednim doswiadczeniem :) Bedzie dobrze :) Chodzisz do szkoly rodzenia wiec bedziesz swiadoma co cie czeka -wiec nic sie nie martw , nie stresuj sie ... i pomsyl : nie Ty pierwsza i nie ostatnia bedziesz to przezywac. Jest to naturalny etap do przezycia przez kobiete :D Glowa do gory!!
jedendzien
7 sierpnia 2008, 16:51najważniejsze że z dzidzią wszytko dobrze, strach ma wielkie oczy :O) ja popieram świadomość wszelkich rzeczy o porodzie, lepiej wiedzieć co czeka człowieka i wybrać że spotka Ciebie najprzyjemniejsza wersja :O) i tego się trzymać , wiesz ja nie chodziłam co prawda do szkoły rodzenia, ale bardzo dużo wiedziałam co i jak, powtarzałam sobie że będzie lekko przyjemnie, ze to naturalne a do szpitala dojadę z pełnym rozwarciem, przechodząc spokojnie szybko wszystkie fazy porodu w domku ( poza ta ostatnia ta wolałam w szpitalu ;o))) i wiesz co było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, musze przyznać ze bardzo mocno w to wierzyła :O) i się udało, momo że mój prowadzący był patałachem, i jak poszłam do porządnej gini to sie okazało, ze tak naprawdę powinnam rodzić przez cesarkę, a nie miałam żadnych komplikacji :O) więc wierz i ufaj a wszytko będzie dobrze dodam tylko że rodziłam bez znieczulenia i już nie pamiętam żadnego bólu. Trzymam za Ciebie mocno kciuki:O)
swinecka88
7 sierpnia 2008, 15:58Dziękuję Aniulciu :* I życzę dużo siły,by wytrzymać te ostatnie chwile w jednym ciałku :) Już niedługo będziecie tulić swojego Maluszka w ramionach :)
pannamigootka
7 sierpnia 2008, 13:41pozdrawiam i zyczę miłego dnia=) Pogoda chyba się nad Toba odrobinkę zlitowała i zrezygnowała z upałów=) Pozdrawiam =D
dora77
7 sierpnia 2008, 13:33to co pisałam o bialostockim szpitalu to bylo na wołodyjowskiego jak Ola leżała na ortopedii, cale szczęscie tylko 1 noc bo ja bylam wtedy w 7 miesiącu ciązy z Ignim, więc możesz sobie wyobrazić jakie to bylo siedzenie na krzeselku, pa i jedx do rodzicow
nataliaqa
7 sierpnia 2008, 13:25najważniejsze że z dzidzią wszystko dobziu ;))) masz rację jesteś na ostatnich nogach więc nie ryzykuj zanim się obejrzysz mężuś będzie w domku a Ty bedziesz spokojna :) jeszcze troszkę i rodzinka się powiększy ale ten czas szybko leci -szok ;) miłego dnia i buziaków moc ;*