... a to dopełnia obrazu mojej sytuacji w pracy - od września do lutego pracowałam w sumie 12 godzin tygodniowo, a w pierwszych dniach roku szkolnego miałam nieoficjalnie obiecane dopełnienie godzin do całego etatu terapią w marcu (po zdobyciu kwalifikacji)... i już wiecie jak to się zakończyło... zabrano mi i te trzy niby nadliczbówki, i dwie z nich dano koleżance, która wcześniej miała ich już pięć... co się stało z tą trzecią, jeszcze nie doszłam :/ nieźle, co?
... to jedna strona medalu... druga jest taka, że przed kontrolą martwiłam się, jak ogarnę tyle pracy i terapię Danielka... los jest przewrotny... ta prymitywna zemsta za kontrolę PIPu wybawiła mnie z kłopotu :) może z głodu jeszcze nie zginiemy... pieniądze na życie to jedyny mój problem na teraz, bo prawie całe nasze wspólne dochody idą na kredyt hipoteczny, stałe opłaty i zajęcia Małego... chociaż bez przesady - tragicznie nie jest... mogę nie kupować np. nowych ubrań, bo na to już nie starcza, ale na karnet zumba/salsa jeszcze tak :) inni mają znacznie gorzej... cieszę się z tego, co jest :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mamazabki
2 marca 2013, 20:11A mówią że pieniądze szczęścia nie dają. No ale bez nich żyć się nie da. U mnie też teraz kiepsko z kasą. Ja sobie przyjemności odmawiam, ciuchów nie kupuję. Jednak sytuACJA zmusza mnie do zakupu nowej garderoby.... Dacie radę! Pozdrowionka!