I już coraz bliżej do końca dnia pracy w poniedziałek. Jeszcze 4 dni i weekend!!! Ciężkie te poniedziałki. Poza tym coś głodna jestem dzisiaj. Daję rade i nie kuszę się na przekąski (chociaż koleżanka przyniosła szarlotkę, a ona piecze takie pyszniutkie. Ale cóż kawałek bym zjadła, a później pół dnia żałowała, że zjadłam. Więc byłam twarda...). Może to zimno powoduje, że brakuje mi amu :-) No więc póki co dietkowo. Mam nadzieję, że tak będzie do końca dnia (a w domu w lodówce karpatka- jaki to człowiek biedny- ciągle jakieś pokusy :-( )
cel70
6 lutego 2012, 20:24żebyś wiedziała co ja mam w lodówce! Mama nam dała....;) Ale ja oczywiście nie skorzystam i Ty też nie, bo chcemy być już wreszcie szczupłe, tak? pozdrawiam gorąco!!!
znudzonaona
6 lutego 2012, 16:25To Ty silniejsza jesteś , bo ja sie babce z migdałami nie oparłam i zjadłam do kawy . Miłego dnia i omijaj lodówkę z daleka :-)
czas.na.zmiane
6 lutego 2012, 15:54nie lubie poniedziałków uwielbiam karpatkę
Abuja
6 lutego 2012, 15:30kocham karpatkę ponad życie < 3 < 3 ahhh! rozmarzyłam się :)