No i koniec tygodnia. Szybko mi jakoś ten tydzień zleciał. Pracowałam w nim sporo i sporo zarobiłam. Od jutra powinnam pomyśleć o sprzątaniu na święta ale mi się zupełnie nie chce. Nie wiem czy jakieś generalne porządki u mnie będą. Raczej nie. Pewnie tylko pościel zmienię i firanki. Może też kapy i koce wypiorę i kocie spanka. Syn miał mi tylko umyć okna ale tak wyszło, że nie da rady. Poczekam z tym na Sebastiana. Może się zlituje i umyje ale to już w maju chyba, bo wcześniej nie da rady przyjechać. Może też się zmobilizuję i zmarnowane rośliny domowe wyrzucę, bo mnie przygnębia ich widok. Rośliny doniczkowe w sporej liczbie zimy mi nie przetrwały. Nie mam zamiaru już kwiatków kupować. Może tylko hoje, kaktusy wielkanocne i grudniki. Te rosną u mnie. Rosną też kaktusy i inne sukulenty. Jeden nawet kwitł niedawno. Te kupię.
Dziś odpoczywam. Będzie malowanie i może pisane wierszy, bo ta aktywność mnie nie męczy nic a nic. Może nawet do akryli się zabiorę... Jak to by dobrze było gdyby tego typu zajęcia przynosiły mi dochód. Tak dobrze jednak nie ma. Odpowiedniej szkoły się nie skończyło gdy była pora to teraz się cierpi. Z drugiej strony nawet osoby po ASP nie utrzymują się raczej z malowania obrazów. Może tylko jednostki. Z pisania książek też chyba tylko nieliczni żyją, bo nakłady są zwykle zbyt małe by przyzwoity dochód przynieść. Dobrze, że na opowiadaniach zarobię. Dziś mnie kusi przeredagować kilka i wysłać w poniedziałek do wydawnictwa. Tą pracę też kocham.
Dieta dziś ok. będzie zupka odchudzająca z kaszy jaglanej...Wczoraj pożarłam dodatkowo jajecznicę z piórkami siedmiolatki i 6 dużych ogórków kiszonych. Te ostatnie mi wodę zatrzymały. Przestałam zupełnie do toalety chodzić i przytyłam. W życiu się nie oduczę ogórków jeść...Ech...
Wczorajsza akwarelka lepiej wygląda w naturze niż na zdjęciu, bo zdjęcie jest prześwietlone. Nie wiem czemu tak wyszło. Nie potrafię robić zdjęć i nie mam do tego drygu ani cierpliwości. To było robione telefonem, bo to aparatem zupełnie nie nadawało się do pokazania. Stanowczo powinnam kurs fotograficzny skończyć. Z drugiej strony nie przepadam za robieniem zdjęć. Czy warto więc?
ellysa
13 kwietnia 2017, 12:27ja to nie raz na poczekaniu zjem caly sloik ogorkow kiszonych tak uwielbiam.
araksol
13 kwietnia 2017, 12:32ano właśnie. Też tak mam...
agulek1978
3 kwietnia 2017, 11:03Mam w rodzinie dwóch artystów którzy zdobywają nagrody na międzynarodowych konkursach,ale obydwoje pracują. Z samego malowania obrazów nie daliby rady żyć.
araksol
3 kwietnia 2017, 11:24ano właśnie...
Nieznajoma52
2 kwietnia 2017, 18:26Jak nie lubisz robić zdjęć, to nie warto robić kursu fotograficznego.
araksol
2 kwietnia 2017, 18:56tak myślisz ale może bym robiła lepsze?
Epestka
2 kwietnia 2017, 15:59Jajecznica z piórkami siedmiolatki? Co to za wynalazek?
araksol
2 kwietnia 2017, 17:32nie no coś Ty...całe życie to jadam...
Epestka
2 kwietnia 2017, 17:59Ja poważnie nie wiem co to.
araksol
2 kwietnia 2017, 18:06piórka siedmiolatki to zielone części z cebuli wieloletniej...:)
Epestka
3 kwietnia 2017, 02:31A to dobre! W życiu bym nie wpadła! Chociaż owszem, myślałam o jakiejś zieleninie
Alianna
2 kwietnia 2017, 14:55Ja tam machnęłam swoje okna. Od razu mi się polepszyło :-)
araksol
2 kwietnia 2017, 18:07o tak. Mnie by też lepiej było gdyby ktoś mi je machnął:)
Zabcia1978v2
2 kwietnia 2017, 11:18Ogórki kiszone to samo zdrowie, a woda kiedyś wpłynie ;)
Zabcia1978v2
2 kwietnia 2017, 11:18Spłynie
araksol
2 kwietnia 2017, 11:30oj wiem ale to frustrujące...