Wczorajszy dzień był spokojny. Z domu nie wychodziłam. Sporo zrobiłam w tym dwa prania. Najważniejsze to to, ze wysłałam wiersze do antologii i uszyłam jaśki i woreczek na grzyby. Później napisałam tekst o nawłoci, dwa wiersze i zrobiłam kartki świąteczne do paczek na bazarki kocie. W międzyczasie upiekłam chleb i zrobiłam kompoty z jabłek do słoików. Tym razem chleb był pszeniczno- żytni razowy. Ten chleb piekłam po raz pierwszy i wyszedł doskonały. Pochłonęłam od razu pół. Trochę z masłem, trochę z serem żółtym i resztę z domowym dżemem. Moja sylwetka pewnie ucierpiała ale co tam. Raz się żyje, a przynajmniej innych żyć się nie pamięta:)
Dzisiejszy dzień też ma być spokojny i też będę siedzieć przez cały czas w domu. Dziś planuje zrobić kolejne pranie. Chce też posprzątać w sieni. Będzie też oczywiście jak co dzień wróżenie.
Wrześniowo
Idzie wrzesień łąką lasem
grzybów pełne kosze niesie
rydze zbieram tuż za sadem
niech się wproszą na śniadanie
przy tarasie kasztan broi
już owoce rzuca lśniące
jarzębina się rumieni
nawłoć tańczy w pełnej krasie
brzoza liśćmi złoci miedze
mgły poranne pieszczą twarze
astry wrzosy śliwki piękne
babie lato daje w darze
wnet październik już nastanie
i jesieni poda dłonie
natura już oczy zamknie
zima senną ją zastanie
katja07
18 września 2017, 17:41Dzień miałaś spokojny ale bardzo pracowity, ja w tą okropną pogodę cały dzień leniuchowałam :)
araksol
18 września 2017, 23:16tak pracowity był...:)
ellysa
18 września 2017, 17:04zjadlabym taki chlebek z maselkiem:)
araksol
18 września 2017, 23:17pyszny...:)