Wczorajszy dzień był dość trudny, bo po weekendowym lenistwie trudno mi było wskoczyć w tryb aktywności. Nie chciało mi się ćwiczyć i nie chciało mi się pracować. Zmobilizowałam się jednak i swoje zrobiłam. Nie pracowałam jednak cały dzień i już nie będę pracować. Do tej pory w pracy dostępna byłam praktycznie cały czas gdy nie spałam. Niby nie wróżyłam cały czas ale czuwałam i nie mogłam się odprężyć. To była mobilizacja i stres przez to. Koniec z tym. Teraz będę dostępna tylko kilka godzin. Mniej zarobię ale i nie będę się wykańczać. Jak długo tak będzie nie wiem. Na razie chcę przez część doby powrócić do swoich myśli, uczuć i świata wewnętrznego. Mam zamiar podelektować się ciszą i spokojem. Jestem introwertyczką i czas się z tym w pełni pogodzić. Ostatnio trochę mój wewnętrzny świat zaniedbałam, a tak być nie może...
Wreszcie udało mi się zrobić zakupy do kuchni i nie tylko. Kupiłam dzbanek emaliowany niebieski w grochy typu babcinego, kokilkę do zapiekanek, foremki na mufiny, malutką tortownicę i małą keksówkę. Będę mogła w końcu piec ciasta i tarty.
Dietę trzymam. Dziś zjem: kotlety z sera żółtego, gulasz angielski, pomarańczę, frytki.
izabela19681
15 listopada 2017, 07:10Ojej, kotlety z sera żółtego to chyba dietetyczne nie są...
araksol
15 listopada 2017, 14:05nie ale wliczam w bilans
Skarlet24
14 listopada 2017, 13:44To co w środku to na zewnątrz :) każda z tych części potrzebuje czasu dla siebie. A do całodobowego trybu pracy zawsze możesz wrócić :) powodzenia!
araksol
15 listopada 2017, 14:05może kiedyś