Dziś jadę z Filusiem do weterynarza. Jest znowu problem z jedzeniem, bo znowu jest wyciek z noska. Wczoraj zjadł nieco surowego mięsa i troche parowki. Glod czuje, ale z węchem jest problem. Pikuś też jedzie, bo ma być szczepiony i mają byc obcięte pazury.
Sebastian dziś ma pociąć drewno.
Znowu mnie chyba bierze faza na wygląd. Już kupiam sukienkę i długi, plaszczowy sweter. Interesują mnie jeszcze spodnie. Ogladam fryzury i myślę o fryzjerze. Zacząl mnie kusić kolor. Na razie sie waham. Depilacji nie przewiduję i tak juz chyba zostanie. Wczoraj zrobiłam z paznokciami i nawet je pomalowałam. Do fryzjera wybieram się w połowie stycznia. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i wytrzymać jeśli zdecyduję się na farbowanie. Jeśli tak to balejaż, bo nie mam zamiaru chodzić do fryzjera co miesiąc. W domu farbować nie chcę, bo mnie to denerwuje, kolory farb mi nie pasują i potrafię upaćkać całą łazienkę. Wiem, że balejaż jest niemodny, ale to bez znaczenia.
Dieta już jest z powrotem. Cel na przyszły rok 78 kg. To waga akceptowalna, bo nadwaga. Dziś ma byćgulasz angielski, pierogi z grzybami, serek homogenizowany i pomarańcza. Ma być mało kalorii i mało węglowodanów.
Ankarkaa
29 grudnia 2021, 08:12No i jak Filuś się czuje ???:-(
araksol
29 grudnia 2021, 11:17a nie jest źle. Trochęje i nerki to poczatek. Chyba w nosie to polip.
Nattina
28 grudnia 2021, 17:28Daj mi trochę twojego zapału i wytrwałości w dążeniu do wytyczonej wagi!
araksol
28 grudnia 2021, 18:01no trzeba, trzeba...