Równonoc już minęła. Wczoraj przy świecy spalałam co zbędne. Byłam wdzięczna za to co dobre, za plony. Siedzi we mnie głeboko wiedźma i nie mam na to wpływu. Ciągnie mnie do pogaństwa z tym, ze ja jestem na pograniczu. Zyję jak ludzie w średniowieczu. Tuż po chrzcie Polski. Jedna noga tu i druga tu, bo i różaniec odmawiam. Czy coś do końca wybiorę? Nie wiem. Od pogaństwa odrzuca mnie świadomość, że wtedy były składane ofiary ze zwierząt. Tego nie zaakceptuję. Od katolicyzmu odrzuca mnie gloryfikacja cierpienia, podejście do kobiet i głoszenie, że zwierzęta nie maja duszy. Mają.... Chyba jest to tak, ze z wszystkiego wybieram tylko jasne strony. Nie akceptuję cienia. No poza ludźmi. Czy jednak nie odrzucam czasem również swojego cienia? Czy zdaję sobie sprawę ze swoich wad? Moze przyszedł czas by nad tym popracować?
Dziś chce odpocząć. Mam jednak szkołę. Miałam robić dżem z gruszek, bo są już późniejsze ale nie mam zelfiksu. Krzysiek jedzie na zakupy jutro, to kupi. Gruszki mam. W przyszłym tygodniu może zrobię dżem z jabłek i to już koniec przetworów na ten rok. Spiżarnia jest pełna.
Wczoraj zaczęłam robić krzyzówki już na wyzszym poziomie. Idzie mi to i pewnie dziś też cos podziałam, bo chcę partię skończyć. W przyszłym tygodniu bym przepisała, bo chcę wysłać zanim przyjedzie S.
S ma tym razem naprawić lampę, wkręcić kołki, naprawić kosę i wykosić podwórko, pociąć trochę drzewa i moze też zrobi coś z moja skrzynką na listy, bo zgubiony klucz. Albo zrobi albo musimy kupić nowa, to zamontuje. Jest też do mycia lodówka.
Kupiłam dwie książki z psychodietetyki. Już mam. Jedna to podręcznik, gruby tom. Druga też wydaje się bardzo wartościowa. Wkrótce się za nie wezmę.
Krzysiek ostatnio dużo mówi i teraz przez większość czasu siedzę w słuchawkach przeciw hałasowi. Coś jednak słyszę i kupiłam jeszcze zatyczki do uszu. Najlepsze z wosku...Gdy zastosuje i słuchawki i zatyczki będzie cisza idealna...
Pierwsze zajęcia z angielskiego miałam we wtorek. Drugie w czwartek. Kurs zaczął się w połowie czerwca z przerwa na wakacje trwa juz ponad miesiąc. Mam zaległosci. Coś tam pojmuję z gramatyki. Duzo słówek rozumiem. Pierwsze próby z Present Perfekt. Pewnie masa błędów jest, bo jeszcze nie znam wyjątków. Na razie kombinuję by zrozumieć...
I have ate rice with mushrooms and I eating it now.
My mother has bought the skirt.
My husband has bought a new car.
My sister has watched a movie.
My cat has ate the fish.
My dog has played.