Ostatnio moje życie jest dość spokojne. Krzysiek po nowych lekach jest spokojniejszy. Mniej mówi i nie kłoci się. Z S prawie nie rozmawiam. Moje życie wróciło do normy - pracuję, medytuję itp, działam trochę artystycznie, czytam, biorę udział w mitingach i rozwijam sie w swoim tempie i w kierunku który dla mnie jest ważny. Dziś wstałam wcześnie i od rana pracuję. W międzyczasie czytam. Dziś chcę posprzątać dokumenty. Wszystkie, które zalegaja na szafce, a zwiazane sa z odejściem mamy. Teraz sprzątam w sypialni. Zrobiłam juz porzadek na moich pólkach z ciuchami. Wyjęłam co nie na teraz do worka. Sa tam ciuchy letnie i za małe, ale takie które kiedyś będą w sam raz. Trzeba jeszcze zrobić porzadek z kwiatkami, umyć parapet, wykoszerować na tip top podłogę. Następna będzie kuchnia. W domu nic do wyrzucenia juz nie ma. Trzeba jednak poukładać tu i tam.
Zrobiło się chłodniej, a ja miałam wyjść na dwór powycinać trochę chaszczy. Powinnam sie z tym spieszyć, bo później, wiosną szybko rosliny puszczą liście. Tnie się wtedy gorzej. No przynajmniej mnie. Za kilka dni zadzwonię do pana, który moze wytnie mi maliny, a raczej usunie z korzeniami. Wiosną bym chciała w tym miejscu wysiać trawę- łąkę kwietną. Nie chcę tego miejsc kosić zbyt często. Chcę mieć za to kwiatki do bukietów do kuchni. Łaka by nie była duża.
Przy okazji porządków w szafie okazało się, ze mam stanowczo za duzo ciuchów. W większośći nawet nie chodzę. Podobają mi się, ale nie bardzo mam gdzie chodzić. Na kanapie w sukience nie będę leżeć. Mogę teoretycznie te lepsze ciuchy nosić do kościoła, ale chodzę przecież rzadko. no i chcę jeszcze troche do nich schudnąć, bo np. sukienki są zbyt opiete. Ja lubię ciuchy luźne. Nic mnie tak w ubraniach nie drażni jak efekt baleronu. Z butami jest to samo. kozaków w tym roku nie założyłam. Mam 2 pary botków na obcasach ale ja jestem wygodna i latam w tych na niskich obcasach. Nic już na razie nie będę kupować. Szkoda pieniedzy i miejsca nie mam. Niczego się nie pozbedę, bo wszystko mi sie podoba.
Po kilku dniach odprężenia, znowu jem według planu.
Pogoda pod psem. Wczoraj padało i o mało co a nie wyszlibyśmy na spacer z Mikusiem. Był króciutko tylko ze mną, bo piszczał i serce mnie bolało. Ciekawe co dzisiaj.
barbra1976
20 lutego 2024, 17:41Rzeczywiście, wykoszerować. Z rozpędu czytałam "wyszorować". To jakieś rodzinne określenie czy regionalizm? Czy też twoje własne?
anhedonia.
20 lutego 2024, 17:52Oj tam, to pewnie typowy lapsus ;)
araksol
20 lutego 2024, 18:04tak mówiła ciocia na dokladne mycie...
barbra1976
20 lutego 2024, 18:18Fajne.
anhedonia.
20 lutego 2024, 17:24wykoszerowac,ale heca, bardzo ładne słowo
araksol
20 lutego 2024, 18:04tak mówiła moja ciocia
Użytkownik4253954
20 lutego 2024, 15:18Czy wróci czy nie wróci, to się zobaczy.... Dużo dobrej energii, Araksol
araksol
20 lutego 2024, 15:46dzięki:)
_Insulinka
20 lutego 2024, 16:23Komentarz został usunięty
Użytkownik4253954
20 lutego 2024, 13:19C o to znaczy PRAWIE nie masz kontaktu z S. ?
araksol
20 lutego 2024, 13:24mało rozmawiamy...
barbra1976
20 lutego 2024, 13:53To, co zawsze. Że żadna zmiana nie zaszła 😁
araksol
20 lutego 2024, 14:15zaszła jednak ale o niej nie napiszę...
barbra1976
20 lutego 2024, 14:17Nie ucięłaś kontaktu, tak jak planowałaś, więc to tylko kwestia czasu, żeby wszystko znów było tak samo.
araksol
20 lutego 2024, 14:20raczej nie wróci do normy...
_Insulinka
20 lutego 2024, 16:23Och, ile razy już to pisałaś. :)
araksol
20 lutego 2024, 18:03no sporo...
Natasha1994
20 lutego 2024, 11:48Ah która z nas nie ma takich ubrań co nie założy a szkoda wyrzucić czy oddać :P Faktycznie pogoda nieciekawa, ale chyba idzie ku ciepełku niż mrozom :) Pozdrawiam :)
araksol
20 lutego 2024, 12:14ja je tam może kiedyś założę. Tylko okazja będzie a mało ich...:)