Dziś odpoczynek, ale w zasadzie nie mam po czym, bo się w tygodniu nie napracowałam. Moze popracuję zawodowo dzisiaj. Mam jeszcze do zarobienia pilnie około 300 zł. To niedużo. ZArobię na pewno...
Dziś post i nic jeść nie będę. Jutro normalne jedzenie około 1300 kalorii. Na razie nie jem jeszcze praktycznie strączkowych, bo nie kupiłam ani strączków do gotowania ani w puszkach. Nie kupię na razie. Dopiero w październiku. Teraz wyjadam wszystko ze spiżarni. Makaronów zdrowych też nie mam. Krzysiek je normalne i ja też czasem. Waga około 81-8- 82-8. Od września dieta i chyba jest szansa na zrzucenie około 6-7 kg. To będzie nadwaga. Ulży mi i już takiego wstydu nie będzie, że mam otyłość. W moim systemie wartości zaniedbanie ciała i doprowadzenie do otyłosci to wstyd i nie o wygląd tu chodzi. Co innego choroba, ale ja od chorej tarczycy przytyłam tylko 10 kg. Reszta to klimakterium i rzucenie papierosów. Nie choroba więc. Teraz świadomość mojego ciała waha się od obrzydzenia, bo jeszcze otyłość po podziw, że tyle schudło. Te wahania mnie męczą. Chciałabym zachować równowagę. Niby wiem, a raczej przypominam sobie czasem, że ważę w tej chwili tyle ile mam ważyć na tym etapie życia, ale to wszystko jest trudne.
Chciałbym popracować nad cierpliwością, bo u mnie wszystko ma być natychmiast. Jeśli nie jest szarpię się i miotam. To nie jest dobre, bo np. gdy nie mam pieniędzy już na coś na co chcę mieć to okropnie się denerwuję. Gdy Krzysiek albo Sebastian nie chcą czegoś zrobić natychmiast to się wściekam i z nimi kłócę. Są też szantaże. Kiedyś bywała też przemoc. Tak nie powinno być. Jogin powinien być spokojny i celebrować pokój. O przemocy mowy nie powinno być. Dużo różności mam do przepracowania, ale wszystko na raz się nie da. Teraz pracuję nad tym, żeby mówić, że chcę a nie muszę. Pracuję nad tym by Krzyśka prosić, a nie zmuszać go i nie rozkazywać mu. Pracuję też ze snami. Próbuję pracować nad empatią. Nad akceptacją ciała. Próbuję odpuszczać emocje. To dość na teraz...
Wczoraj przegrałam wszystko ze starego laptopa. Wszystko co potrzebne.
Moja Rozi ostatnio prawie po całych dniach przesiaduje w sypialni. Kwiatków nie gryzie. Nawet papirusa. Czasem tylko wyrzuca ciuchy z szafy i szafek. PO co to robi nie mam pojęcia. Leży na łóżku a nie w szafie.
awaksyl
21 lipca 2024, 12:42Jeśli Rozi wyrzuca rzeczy z szafek, to tylko patrzeć jak zacznie na nie sikać. Koty lubią sikać na wszelakie szmatki.
araksol
21 lipca 2024, 14:52do tej pory tego nie zrobiła...