Wczoraj podczas niezbędnych zakupów spożywczych powędrowały do mojego koszyczka dwa muffiny jabłkowe. Jeden miałam zjeść dzisiaj w ramach lunchu, a drugi to w sumie nie wiem po co wzięłam. Jednak podczas planowania dzisiejszych posiłków zmroziło mnie. Jeden muffin ma aż 352 kcal a żeby tego było mało ma aż 5 łyżeczek cukru w sobie.
Ale zobaczcie jak działa reklama na człowieka. Jest w ślicznym zielonym opakowaniu co mnie się ze zdrową żywnością kojarzy. Nazwa wskazuje że są w nim owoce no bo jabłkowy, szkoda że tylko z nazwy bo jabłek jest tam zaledwie 17% i ananas - a tego już nie rozumiem po co w muffinie jabłkowym ananas? Również zdjęcie wskazuje na co najmniej muffina pełnoziarnistego, bo kolorek śliczny brązowiutki i taki też ma kolor produkt, no ale kolejna skucha jest wykonany z mąki pszennej a swój kolor zawdzięcza tylko i wyłącznie owym 5 łyżeczkom brązowego cukru i prawdopodobnie cynamonowi. Także chyba podziękuję za lunch w takiej formie.
Przerażające jest jednak to, że dawniej zjadłabym dwa bez mrugnięcia okiem a po południu mogłabym pochłonąć kolejne dwa i pomyślałabym że może zjadłam z 600 kcal, gdy tymczasem w moim żołądku znajdowałoby się 1408 kcal... I zastanawiałabym się dlaczego ja w ogóle tyję bo przecież zjadłam mufiinki ale za to zrezygnowałabym np. z obiadu czy kolacji i dopasowała na oko kaloryczność moich pozostałych posiłków. W sumie z ręką na sercu chyba były dni zjadania z 3000 kcal dziennie - i oto moje odkrycie dlaczego tak przytyłam. Przykre ale prawdziwe.
Miłego dnia Wszystkim i wytrwałości w dążeniu d o szczupłej sylwetki. :)
joasia1617
22 sierpnia 2015, 10:00Czasami dobijają mnie kaloryczności niektórych produktów niby zdrowe a tu A KUKU cukry tyle ze masakra
Knelia
22 sierpnia 2015, 08:14Jak patrzymy na kalorie to z reguły jest to przykra niespodzianka.. kto by pomyślał, że zwykły, niewinny , malutki muffin tyle zamieszania wprowadza do naszego ciała ;) hehe Pozdrawiam