Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Oto jestem! Interesuję się muzyką (gram na gitarze, organach elektrycznych i flecie), literaturą (głównie literatura kobieca XIX/XX wieku) i kulinariami (głównie zupy). Kiedy skończyłam 25 lat, zauważyłam swój pierwszy siwy włos, oraz wskazówka na wadze po raz pierwszy wskazała 78 kilogramów. Pomyślałam, chyba jestem gruba...A później było dodatkowe 2kg i totalna załamka. Od grudnia 2013 przestałam jeść mięso, docelowo chciałabym stosować dietę wegańską. Czuję, że z czasem uda mi się to osiągnąć. Od 18 Stycznia 2014 jestem na diecie oczyszczającej Dr. P. Younga.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5391
Komentarzy: 36
Założony: 13 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 18 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BeataPaulina

kobieta, 36 lat, Warszawa

177 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2014 , Komentarze (2)

Od ostatniego wpisu trochę minęło. Ale to nie znaczy, że nic się u mnie nie działo ;) 

W końcu rozpoczęłam treningi biegowe. Jestem z siebie mega dumna! Do tego rolki i basen  :) Praktycznie codziennie coś robię. Zaraz lecę robić śniadanie i planuję zrobić Skalpel Chodakowskiej, a wieczorem basen :) 

Nadal trzymam się weganizmu, chociaż już nie tak kurczowo. Czasami zdarzy mi się zgrzeszyć i zjeść trochę mięsa... ale i tak jest całkiem nieźle. 

Jestem z siebie zadowolona - to chyba najważniejsze:)

2 marca 2014 , Komentarze (2)

Hej!

Dzisiaj jest mó 11 dzień wyzwania 30 day shred. No i muszę się sama po łapach zdzielić, bo wykonałam tylko 6 treningów. Dlatego przedłużam sobie poziom pierwszy jeszcze o 4 dni, aby wykonać pewłne 10 treningów - postaram się robić je codziennie. Przyznam, że ciężko mi znaleźć na to czas (ale oczywiście leżenie brzuchem do góry i oglądanie ulubionych seriali jest git - jestem trochę na siebie za to zła). 

W piątek pojechałam złożyć wypowiedzenie uczestnictwa na siłowni do której chodzię i okazało się, że mam im jeszcze płacić przez dwa najbliższe miesiące - totalnie nie rozumiem jak oni to wyliczyli, ale jest to jednoznaczne z tym, że muszę tam zaglądać, bo szkoda płacić za nic. Więc postanowiłam, że w wtorki i czwartki będę chodziła przed pracą na zajęcia rowerowe (na godzinę 7.30) i dorzucę do tego jakiś jeden trening w godzinach popołudniowych. 

Zaczęłam również z mężem od tego miesiąca planować 'domowy budżet'. Każdy z nas planuje wydatki na marzec. Każdy wydatek jest odnotowywany. 
Robimy tak, bo mamy wrażenie, że strasznie uciekają nam pieniądze. Co prawda mamy do spłacenia kredyt - rata miesięczna 1500 zł, ale mimo wszystko zostaje nam trochę pieniędzy i nikt nie wie, gdzie one się rozchodzą. 

Cieszę się, że przeszłam na dietę wegańską, bo to znacznie przyczynia się do tego, że mniej wydaję na jedzenie :) W tamtym tygodniu zrobiłam zakupy za 157 złotych (koszyk wypchany sałatami, warzywami, owocami, kaszami, mlekiem roślinnym, pomidorami w puszcze, makaronami etc). W przeciągu tygodnia zużyłam naprawdę niewiele - dlatego zakładam, że na jedzenie wydam około 300 złotych w tym miesiącu (a czasem i mój mąż skusi się na coś bezmięsnego).

Dobra, dosyć pitolenia. Wklejam zdjęcie wege-śniadania. Moi znajomi zawsze się mnie pytają, a co Ty dziewczyno na śniadanie jesz?! ...no to patrzcie!


1. Carpaccio z pieczonego buraka podane na sałacie z rukoli z dodatkiem oliwy z oliwek i octu balsamicznego
2. Kromka pełnoziarnistego chleba z własnoręcznie robionym pasztetem z soczewicy, kaszy jaglanej i suszonej żurawiny. 

ENJOY! 

21 lutego 2014 , Skomentuj

Idę zaraz brykać z Jillian. Zakwasy się mnie trzymają, ale nic to -- w a l c z ę!

19 lutego 2014 , Skomentuj

Jak można zauważyć lubię stawiać sobie cele i dążyć do nich. Lubię mieć wszystko rozpisane, żeby wiedzieć co i jak i KIEDY robić. 

Po prostu: muszę mieć plan.

1 lutego zaczęłam stabilizację po moich dwóch tygodniach oczyszczania i się udało. Waga się nie zmieniła - więc cool.

Trochę olałam ćwiczenia, dlatego zdecydowałam się, że nic tak pięknie nie motywuje jak program, który ułożony jest od A do Z. 

Zdecydowałam się na Jillian, chociaż przez długi czas myślałam o Ewie Chodakowskiej (kiedyś robiłam zawzięcie skalpel).

Tak więc, uroczyście oświadczam, że zaczynam 30 day Shred z Jillian. 

Biegnę robić pierwszy trening - Wieczorem dołączę fotki sylwetki. 


1 lutego 2014 , Komentarze (1)

Pora na podsumowanie mojego dwutygoniowego oczyszczania! 

Miło mi zakomunikować, że przez ten czas schudłam: 6kg! 
Straciłam w obwodach łącznie: 20 cm! (nie wiem czy to dużo, czy nie?)

Teraz drugi etap  przede mną! :)

30 stycznia 2014 , Skomentuj

Dziś przedostatni dzień diety - zakończę go na siłowni.

Jeszcze dziś i jutro... a w sobotę będę mogła przygotować sobie pyszną sałatkę z roszponki i zjeść burgera z buraka <3 !! Tęsknię :)

W międzyczasie wpadła mi całkiem niezła praca dorywcza - mogę zarobić nawet 700 złotych, za opracowanie kilkudziesięciu zagadnień na egzamin (humanistyczny). I chyba się na to skuszę :) 



29 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Okazuje się, że można żyć bez mięsa, ziemniaków, chleba itp. 

Największym wyzwaniem, kiedy przysępowałam do diety, była rezygnacja z ziemniaków i pieczywa. Z mięsem uporałam się już na początku grudnia. Trochę ciężko było mi wyobrazić, jak sobie poradzę bez pieczywa i dodatków w formie ziemniaków czy kasz. Okazało się jednak, że nie taki wilk straszny jak go malują, a jedynie strach ma wielkie oczy :) 

Dopiero teraz widzę, jak bardzo byłam związana z tymi 'dodatkami'. Chleb jadłam na śniadanie, obiad i kolacje + przekąski bardzo często to było nic innego jak kanapki.

Tak samo ziemniaki czy makarony: obiad obowiązkowo musiał być okraszony którymś z tych składników. 

Teraz, głód jestem w stanie zaspokoić samymi warzywami. Czuję się lepiej - lżej i nie jestem taka ospała jak wcześniej. Myślę, że te dwa tygodnie bardzo wiele mnie nauczą i wiele przepisów wdrożę do swojej codziennej diety. 

Jeszcze dwa dni do końca pierwszego etapu. Później w kolejnych tygodniach będę powoli wracała do produktów stałych (tzn. nie zmielonych na papkę). 
Stając wieczorem na wagę, pokazała tyle samo co z samego rana na czczo. Jest więc duża szansa, że znowu mnie ubyło. Najważniejsze jednak przede mną czyli pomiary.

A teraz ciekawa historia na koniec posta. Dzisiaj na siłowni zagadałam się z instruktorem, który obiecał mi we wtorek pokazać kilka fajnych ćwiczeń z użyciem kettleballs'ów :) To trochę tak jakbym miała mieć prywatny, indywidualny trening  -- cieszę się na maksaaa!! :)

29 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Oj, oj. 
Wczoraj ominęłam wpis i dobrze - bo trochę nagrzeszyłam 
Zjadłam 1/4 placka ziemniaczanego, które zrobił mój mąż i sałatę z tuńczykiem - zapomniałam do pracy zabrać jedzenia :( do tego dorzuciłam kilka paluszków, bo byłam w stresie i nie miałam nic pod ręką do przekąszenia. 
W dodatku, nie poszłam na siłownię, bo sąsiad zalał mi mieszkanie. Siedziałam i podstawiałam miski pod kapiącą na podłogę wodę. 

Efekt jest taki, że waga stanęła w miejscu - a może więcej oczyścić się już nie da?? W tym tygodniu dołożyłam ćwiczenia, może to spowodowało zastój wagi? Nie wiem jak centymetry - nie sprawdzałam jeszcze. 

Dzisiaj idę po raz pierwszy na zajęcia z kettlebells -- zobaczymy co to będzie :)

27 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Jeju!! już tylko 4 dni do końca. Jakoś się strasznie to wszystko wlecze :P 
Liczę i liczę te dni....
Dzisiaj znowu siłownia. A za 4 dni będę już chodzić na normalne zajęcia. Dzisiaj jeszcze cardio + lekkie ćwiczenia na nogi. 

Nie warzyłam się dzisiaj jeszcze. Ale czuję znaczną poprawę stanu mojego ciała. Przede wszystkim udało mi się pozbyć celulitu w znacznej większości (na oko strzelam, że zmniejszył mi się o około 80%). Zostało go trochę jeszcze na tyłku. Ale spokojnie, poprawię to. 

dzisiaj piłam miły koktajl - grejfrut zmiksowany z awokado - zdziwiło mnie, jak dobrze smakuje!! :))

26 stycznia 2014 , Skomentuj

No i jest - 9 dzień zmagań przede mną. 
Wczoraj mieliśmy małe party w domu z okazji urodzin męża. Jadłam pomidory i trochę popcornu. No i piłam wódkę - tu się złamałam..no ale przynajmniej zapijałam wodą z cytrymą (dziś totalny brak kaca). 

No cóż, taka sytuacja.

Dzisiaj o 18 zamierzam trochę poćwiczyć w domu - chociaż rozważam wieczorny wypad na siłownię, żeby 'przepalić' trochę auto. Już drugi dzień na mrozie stoi, nie chcę, żeby padł mi akumulator. 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.