Minal kolejny tydzien.. zaniedbalam V.. ale sporo sie dzialo. Poza tym jakos jak nie mam nastroju to ciezko mi sie pisze.. najbarsziej mam ochote pisac po slice.. ale chodzimy TAK na 20..wiec potem juz tylko prysznic I neidlugo potem spac..
Na silke chodzimy tak co drugi dzien, a planujemy czesciej. W niedziele za to w ramach akcji charytatywnej (liczyly sie przejchane/przebiegniete/przeplyniete km). W 70 min przepedalowalismy z lubym 24km kazdy. Pedalowalibysmy dalej, ale czasu juz braklo i glod bral (po koktajlu rano zwyczajnie zaczelo mnie juz mdlic z glodu).
Wspomnialam tu, ze utrzymuje puls powyzej 160… I ktos mi napisal, ze na spalanie tluszczu to za wysoko. I mial racje. Przyznaje. Sprawdzilam – na takim bajeranckim rowerku co to WSZYSTKO mierzy (na tej slice w ktorej odbywala sie ta akcja). Wychodzi na to, ze cwiczenia jakie robilismy do tej pory – po 10-15 min intesywego pedalowania, marszu, wioslowania przez godzine z pprzerwami daje mniejsze efekty (jesli chodzi o spalanie kalorii, niz jednostajnyruch z pulsem ok 130-140). Dzieki pierwszemu palilam ok 350kcal na godzine (w tym oczywiscie przerwy). Dzieki drugiemu w 70min spalilam ponad 500kcal na rowerku na srednim obciazeniu.
Waga stoi jak zakleta. 97..96..95.. I teraz znow jest 96. I tak w 3 tygodnie spadl kilogram.. moze to przez owu ten wzrost teraz. Dietowo OK Jemy zdrowo, duzo wody tez sie pije. W weekend mialam maly ‘cheat’ – w sobote frytki, a w niedziele pol kawalka (maly) pizzy I ciastko po obiado-kolacji. Choci to w ‘balans’ moglabym sobie wliczyc.. jakym liczyla kalorie. ;) Takze dietowo moze nie jest idealnie, co widac na wadze (musze sie spiac z tym jednak), ale staram sie, gotuje, duzo pije, nie przezeram sie, czesto pijemy kokajle (w tym rowniez sporo z warzywami), jednak to wciaz, widac, za malo..
W piatek jedziemy do Londynu na spotkani esluzbowe, a w niedziele musze znow na tydzien poleciec do PL niestety. Takze dietowo ogarne sie dopiero po swietach. Nie bede sie przezerac,. postam sie pilnowac co jem.. i zobacvzymy, oby waga nie rosla!
Maarchewkaa
5 kwietnia 2017, 08:25Najgorzej jest właśnie wkręcić się w ćwiczenia i później brakuje czasu na wszystko..u mnie np. podobnie kiedyś było. Praca od 8 do 16, na 17 siłka i powrót do domu po 19. Później szybka kolacja, kąpiel i spać. Ale jednak jak sie chce, to można wszystko pogodzić. Powodzenia.
aniaczeresnia
5 kwietnia 2017, 04:53Uwazaj zebys nie wpadla w pulapke zwiekszonego jedzenia po siłowni, bo efekty pójdą na marne... ale brawo za taką swietna motywację, tak trzymaj!
j.lisicka
4 kwietnia 2017, 22:08Trzymaj się, nie popuszczaj (pasa) :)
majakowalska
4 kwietnia 2017, 20:50Też chodziłam z mężem na siłownię. najbardziej lubiłam orbitrek i wiosła. no i oczywiście zajęcia w grupach
Ajcila2106
4 kwietnia 2017, 19:42Tylko nie przeginaj z tą siłką, słyszałam, że to uzależnia, ale potrzebne są przerwy w treningach, przynajmniej ze 2 dni w tygodniu:) A co do świąt...nawet jak się nie przeżera to ciężko zachować wagę...inne jedzenie:( Ale i tak, grunt to umiar:)
MsFit
4 kwietnia 2017, 17:47Ja wlasnie nie wiem jak to jest z tym pulsem. Nigdy nie umiem sie polapac.
NaDukanie
4 kwietnia 2017, 17:06Widac ze ciezko pracujecie na silowni :) hihi. Wazne ze juz zaczelas cwiczyc , teraz jus wszystko ruszy i bedzie super :)
aniapa78
4 kwietnia 2017, 16:45U mnie w czasie marszobiegu palę tyle samo kcal co w czasie biegania.