weekend pelen bezdietowych szalenstw - nalesniki z nutella, risotto, lody, jogurt z musem kasztanowym...
Ale bylo tez duzo zdrowego: salatka owocowa, ciasto na mace razowej ze stewia zamiast cukru i bez masla (niestety zakalec, ale i tak smakowalo gosciom), platki sniadaniowe z otrebow, hamburgery z bulka razowa i wolowinka 5% tluszczu (i oczywiscie z warzywami).
Byly tance i troche spacerow.
Oczywiscie organizm zareagowal na wszystko co zle, tak wiec dzis jestem w luznej bluzce, bo nie moge sie patrzec na swoj z powrotem wydety brzuch. Ale sama sie na ten deal zgodzilam (ze soba). Tak wiec siedze w pracy i spinam miesnie brzucha, do kolacji planuje same zdrowe i dietetyczne rzeczy, a kolacje tez znosna: kaczucha, salatka warzywka, ziemniaki z piekarnika i swiezo wyciskany sok z pomaranczy. No i troche winka ;). M. wyrazil wczoraj glosno pretensje, ze kiedys pijalismy winko do obiadu, a od jakiego czasu juz wcale nie, wiec bede nadrabiac niedopatrzenie.
Dzieciak goni kota, kot ucieka, dzieciak traci zainteresowanie, kot wychodzi spod kanapy i kladzie sie na fotelu, dzieciak podchodzi i probuje glaskac, kot macha lapa (ma obciete pazury) dzieciak placze, ze kotek nie daje sie glaskac, kot ucieka, dzieciak goni kota. Cyrk na kolkach :)
zanta13
1 lipca 2013, 18:14Dasz rade :)
mala2580
1 lipca 2013, 11:39powodzenia;)