Co jakiś czas któraś z Vitalijek uchyla rąbka tajemnicy o swoich sposobach na zrzuty bądź utrzymanie wagi. I mnie nie owinęłam opowieść pt. Never ending story, bo jak inaczej nazwać to ciągle dążenie do, no właśnie, do czego? Bo skoro wiemy, że słodycze, pieczywo, alkohol i bezruch szkodzą nam , to dlaczego nie potrafimy raz na zawsze z tym skończyć?. Zacznę więc od siebie i oto , co ustaliłam. Alkohol szkodzi wszystkim i zawsze, więc ograniczyłam go do symbolicznej lampki wina, z reguły riesling, od wielkiego dzwonu. Nigdy nie lubiłam piwa, bo uważam je za trunek prostacki, wódka mnie odrzucała zawsze, zostało jak wyżej. Pieczywo: lubię, nie w ilościach hurtowych, ale jego zapach jest upojny i najpiękniejszy na świecie. Niestety, moje wnętrze nie toleruje pieczywa na zakwasie, ledwo taktuje to na drożdżach, po ciemnym , niby zdrowszym mam wzdęcia i bóle, pszenne jest tolerowane lecz niezdrowe. Ograniczam więc do 2 małych kromek dziennie i to w wersji czerstwej. Słodycze mogłabym jeść często, tu jestem wybredna i wybieram tylko to , co faktycznie jest czekoladą, dobrym ciastem, lodem zrobionym naturalnie. Chalwa jest ok.ale bardzo kaloryczna a ja mogłabym ja pochłaniać kilogramami. Rozsądne podejście do sprawy to gorzka czekolada, czasem kawałek ciasta a chalwa od święta. Ruch to najlepsze lekarstwo dla ciała, to wiem od dawna, staram się wykonać codzienna dawkę ruchu, chociaż biodro boli. Mogłoby nie boleć po p- bólowych świństwach, ale rozsądek wziął górę. Dziś trochę pedałowałam i rozciagalam mięśnie i powięzi, był też krótki spacer, bo rano zimny wiatr hulał. wracajac do żywności i zdrowia, pomarańcze czerwone, gruszki konferencja, czasem banan. Dużo zieleniny i warzyw w różnych formach i postaciach, kiszonki, zupy warzywne na oliwie, wywary mięsne. A mieso duszone, pieczone, gotowane, czasem smażony kotlet, bo odstępstwa muszą być. Sporo wody, naparów ziołowych, kawa, herbata niesłodzone. I co? Waga stoi, waha się, jest różnie. Ona także nie może się zdecydować jak się zachować , dlaczego więc ja mam się martwić? Moje choroby autoimmunologiczne nie ułatwiają sprawy, a na dodatek towarzyszą im nowe zjawiska chorobowe, charakterystyczne przy tarczycy, nadciśnieniu , itd. Dlatego lubię siebie taka, jaką jestem, z wadami, przywarami i częstym brakiem konsekwencj. Ale nie katuję ciała żywnością niesmaczna a modną, lubię nabiał w formie przetworzonej , lubię naleśniki wytrawne, nie jadam prawie wcale wędlin, parówek itp. przetworów. Wielokrotnie stwierdzałam, ze jest ciężko , ale łatwo to było w wieku 20- 30 lat. I gdy ulegnę destrukcyjnemu myśleniu o sylwetce młodej dziewczyny, to pomaga zawsze stwierdzenie,że nawet Brigitte Bardott zmizmieniła się rozmiarowo z wiekiem, a Ewa Bem nadal pięknie śpiewa.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Campanulla
10 lutego 2025, 12:26Nie chce mi się już polemizować, bo to tylko woda na młyn. Nie, nie mam zawsze racji. Chyba tylko idiota koze tak o sobie powiedzieć.
barbra1976
9 lutego 2025, 19:55A no rzeczywiście zaskakująca opinia o prostackosci piwa, rozumiem, że masz takie konotacje, odczucia, bez związku z logiką. Belgia by cię zlinczowała 😁. To piwo, to zależy kto, jak i gdzie, to samo z wódką. Jak ktoś zachowuje się jak żul spod procenta to i rioje zbezcześci.
Campanulla
9 lutego 2025, 17:09Braku poczucia humoru jakoś nikt mi nie zarzucił, wręcz przeciwnie, jestem osobą otwartą i wbrew twoim uwagom tolerancyjna. Nie oceniam ludzi na Vitalii, a wyrażam swoje zdanie w moich wpisach na tematy mnie interesujące, mnie dotyczące. W twojej wypowiedzi na mój wpis o autoironii nie może być mowy. To jest zupełnie coś innego.
jendraska
9 lutego 2025, 18:51Oczywiście masz rację jak zawsze. 😉 Nie ulega jednak wątpliwości, że piwo to prostacki trunek a wyciągnęłaś taki wniosek obserwując ludzi , którzy je piją po powrocie ze stoczni…. 👍
tara55
8 lutego 2025, 20:33Nie martw się, bo waga wreszcie pójdzie we właściwym kierunku. Jeszcze będzie pięknie. ✊
jendraska
8 lutego 2025, 17:01Nie lubię piwa i w ogóle alkoholu ale dlaczego piwo jest trunkiem prostackim? Ciekawa jestem twojej interpretacji;))
mada2307
8 lutego 2025, 20:52I mnie to zainteresowało, zwłaszcza, że bardzo lubię wypić zimne piwo latem w plenerze, w fajnym ogródku, albo na rynku pięknego miasta, albo nad jeziorem, albo na leżaku w knajpce w Gdańsku z widokiem na zwodzoną kładkę. Nie czuję się prostakiem. 🤔
Campanulla
9 lutego 2025, 12:55Och, zaczyna się dyskusja,a nawet osobiste uwagi. Po co? Piwo kojarzy mi się wyłącznie z dawnymi barami obskurnymi przy stoczni, przy porcie, gdy po pracy zasiadały tam rzesze robotników, którzy potem wylegali na ulicę w stanie okrutnego upodlenia. Często jadac SKM widać było interwencję milicji/ policji w tych miejscach. Stąd takie zdanie, moje zdanie. Nie zabraniam nikomu pić jakiegokolwiek alkoholu, to zupełnie prywatna sprawa, a wyrażając swoją opinię nie obrażam nikogo, ciebie Mado także, chociaż poszłaś za da.eko z tym ostatnim zdaniem.
mada2307
10 lutego 2025, 16:15Może to dobry moment, by zmienić poglądy na temat piwa? Jesteśmy w podobnym wieku, pamiętam pijaczków spod barów, moi rodzice piwa nie pili, ja tym bardziej będąc dzieckiem. Dzisiaj piwo bywa bardzo wyrafinowanym napojem, browary rzemieślnicze kwitną i robią wspaniałe trunki (wbrew pozorom piwo należy do tych "zdrowszych" alkoholi). Zapewniam Cię, że dzisiaj w tych dobrych piwnych lokalach nie spotkasz meneli i prostaków, ich po prostu na te trunki nie stać. Ostatnie zdanie było przerysowane, owszem, ale czasem trzeba czytać z przymrużeniem oka.