Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O niechcianych adoratorach słów kilka (pomocy!)


Nareszcie zaliczyłam perfekcyjny dzień! No, prawie. Dietetycznie było ekstra, 1584 kcal - mogło być tak z 50-100 kcal więcej, ale lepiej za mało niż za dużo. Do tego trening był, mimo upału - 6 dzień drugiego poziomu Shreda z Jillian Michaels zaliczony, 330 kcal spalone. Miały być dodatkowe pośladki z Mel B, ale niestety temperatura nie pozwoliła. Czułam, że dalszy wysiłek po Shredzie byłby głupotą i tylko krzywdę bym sobie zrobiła. Ale wpadł całkiem porządny spacer przez przypadek. Wiecie być może, że prowadzę w mediach społecznościowych profil o książkach. No i potrzebowałam zrobić zdjęcie książki w plenerze do kolejnej recenzji, ale przyplątał się kolega - a mnie głupio stać na środku trawnika i fotografować książkę, a co dopiero jak ktoś znajomy na mnie patrzy - więc próbowałam go spławić. Ale on jest aluzjoodporny (albo po prostu tępy), więc rzuciłam tylko, że idę jeszcze do sklepu i skręciłam w przeciwną stronę niż on. W efekcie 20 minut obchodziłam osiedle dookoła. Życie. A teraz uwaga, story time! Było to tak...

Dawno, dawno temu (ze 2 lata), za siedmioma górami, za siedmioma lasami (w Krakowie) pracowałam sobie radośnie w firmie turystycznej. Od 2 lat byłam w szczęśliwym związku, o czym wiedziała cała firma, bo Mojego poznałam właśnie w pracy. I wtedy do mojego działu przyszedł nowy kolega. Pociotek mojej kierowniczki, która załatwiła mu tę pracę, on nawet placem nie kiwnął. Okazało się, że mieszka w tym samym bloku co my (w mieszkaniu z rodzicami, bratem i bratową), była to jego pierwsza praca (w wieku 34 lat), bo ostatnie 8 lat spędził w domu po operacji wszczepienia rozrusznika (nie z powodów medycznych - dobrze mu się grało całymi dniami na kompie więc nieszczególnie próbował znaleźć pracę). Z kolegą owym często zdarzało nam się wracać razem autobusem, i choć jego zainteresowania ograniczają się do gier video (zero innych pasji, zero znajomych, zero wyjść z domu), to jakoś tam się gadało. Problem w tym, że kolega chyba pomylił uprzejmość z czymś innym, bo zaczął się dziwnie zachowywać. Pewnego razu usłyszałam, że mam piękny uśmiech. Nie wiem czemu już wtedy nie zapaliła mi się czerwona lampka. Skwitowałam to śmiechem, że nie wiem gdzie go widział, bo w pracy mam raczej udręczony grymas, nie uśmiech. Ale on nie dał się zbyć. Szybko zaczęłam przy okazji każdej rozmowy wysłuchiwać, że mam piękny uśmiech, że przyszedł go rano zobaczyć bo wtedy od razu jego dzień jest lepszy, że mam piękne oczy, że jestem piękną dziewczyną... I chcę w tym momencie zaznaczyć, że już podczas pierwszej naszej rozmowy powiedziałam, że mam chłopaka, z którym mieszkam i jest nam wspaniale. I powtarzałam to dość często. Ignorowałam te zaczepki licząc, że zajarzy aluzję. Nic z tego. Zaczął na mnie "wpadać" na przystanku. Wychodził z pracy pół godziny wcześniej niż ja, ale jakimś cudem codziennie wciąż był na przystanku kiedy przychodziłam ja. W dodatku łaził za mną wszędzie, nawet na zakupy. I nie docierało do niego delikatne spławianie. Przytoczę Wam jedną z naszych rozmów. Przesiadam się rano z autobusu na tramwaj 4 przystanki za pętlą. Szybko wyczaiłam, że podróż na pętlę zajmie mi 10 minut i zagwarantuje wolne miejsce siedzące, więc od lat już jeżdżę z przesiadką na pętlę właśnie. Wymyślałam kolejne wymówki o odbieraniu recepty i innych, ale w końcu trzeba było koledze powiedzieć o co chodzi. Dialog kilka dni później był taki:

Kolega: Dziś znowu na pętlę?
Ja: Tak, jak co dzień. Wiesz, to jedyny czas w ciągu dnia, kiedy mogę spokojnie poczytać. Takie pół godziny tylko dla mnie - zaszywam się w kącie, nikt do mnie nie mówi, dupy nie zawraca, niczego nie chce. Błogi spokój.
Kolega: ...
Kolega: Mogę jechać z tobą?
Ja: ... (z którego zdania wywnioskowałeś, że pragnę towarzystwa? z tego o nie zawracaniu dupy?!)
Ja: Zabronić ci nie mogę... (chociaż bym chciała)
Kolega: Super!

No wytłumaczcie mi jak można być aż takim bucem? Uznałam wtedy, że trzeba go trochę utemperować. Jak po raz kolejny zastałam go na przystanku po pracy spytałam wprost co on tam robi pół godziny po wyjściu z pracy i niby w żartach rzuciłam, że to już podchodzi pod stalking. Spłoszył się i przestał na mnie czekać. Ale czaił się na mnie rano, a ja zaczęłam przemykać chyłkiem, żeby go unikać. Jakiś czas taka zabawa w chowanego trwała, na szczęście dzięki niej spotykałam się z nim raz na dwa tygodnie może (w pracy mamy osobne pokoje i rzadko mamy do siebie interes). Aż moja kierowniczka poszła na urlop i mogłam i ja wychodzić wcześniej. Znowu się mnie uczepił i znowu zarzucał mnie komentarzami na temat mojego rzekomo wspaniałego wyglądu i charakteru, a ja głowiłam się jak jeszcze, poza rokiem ignorowania takich komentarzy, mam mu uświadomić, że jestem szczęśliwa z Moim, on zaś reprezentuje sobą wszystko, co mnie w mężczyznach odrzuca. Zarówno w wyglądzie, jak i charakterze. Na samą myśl, że mógłby mnie dotknąć dostaję mdłości. No i w końcu nie wytrzymałam, i po kolejnym tekście o pięknej dziewczynie odwarknęłam mu, że piękna dziewczyna ma chłopaka i ma szczerą nadzieję, że to był ostatni tego typu komentarz, którego musiała wysłuchać. Na pół roku się uspokoił. Problem w tym, że teraz mojej kierowniczki nie ma już czwarty miesiąc i znowu na niego wpadam prawie codziennie. I uczepił się od nowa. Wczorajsza sytuacja ze zdjęciem - specjalnie patrzyłam kiedy wychodzi i specjalnie odczekałam kwadrans a potem poszłam na wszelki wypadek jeszcze zrobić zakupy w drogerii. Specjalnie sprawdziłam na mapie pozycje GPS mojego autobusu - uciekł mi na 5 minut przez moim przyjazdem na przystanek. Więc mając prawie pół godziny zapasu, kolega nie miał prawa wciąż tam być. A był. I znowu dialog:

Ja: Idziesz na nogach czy czekasz na autobus? (widzę przecież, ze czeka!)
Kolega: Nie wiem, a ty?
Ja: ... (k***a)
Ja: Idę.
Kolega: No to chodźmy.
Ja: ...
Ja: Ale ja inną trasą, muszę na zakupy jeszcze... (czytaj: muszę zrobić to zafajdane zdjęcie)
Kolega: Mnie nie przeszkadza.
Ja: ...
Ja: Serio, idź do domu, co będziesz w upał łaził...
Kolega: Nie no, pójdę z tobą.
Ja: Ale ja idę tu! Pa!

Odwróciłam się na pięcie i poszłam w przeciwnym kierunku. I tak zrobiłam spacer wokół osiedla. Wk*rwiona jak dawno. Dziewczyny, co ja mam z nim zrobić? Mam gościa dosyć. Co prawda przestał pie*dolić o pięknym uśmiechu, ale bez jaj. Gdzie się nie odwrócę tam czeka. Boje się, że z lodówki mi wyskoczy niedługo. Ja wiem, że jestem jedyną osobą, z którą ma okazję porozmawiać, bo serio nie ma żadnych znajomych, z dziewczyną z pokoju nie rozmawia, nikt inny w firmie nie ma do niego interesu, bo tylko wklepuje dane do systemu. Ale bez jaj. On nawet nie potrafi rozmawiać, to ja muszę podtrzymywać rozmowę i kombinować o czym mówić z gościem, który ma życie mniej ciekawe niż przydrożny kamyk. Poważnie. Kiedyś mi pół godziny opowiadał jak co piątek kilka godzin siedzi w oknie i czeka na pana Józka, co przywozi pod blok jaja ze wsi i mama każe mu je kupić. To chyba najbardziej ekscytujący moment w jego tygodniu. W dodatku nie grzeszy inteligencją. Tydzień temu wyszłam z pracy wcześniej i pojechałam z Moim na zakupy. Wzięliśmy Traficara z wielkim napisem "auto na minuty" bo zakupy były duże. I kolega nas przyłapał jak z niego wysiadaliśmy, akurat wtedy wracał z pracy. Następnego dnia spytał mnie czy ten samochód, z którego wysiadaliśmy to nasz... Jest mi go żal, ale cholera, tak nie może być, że zamiast się po pracy relaksować w tramwaju z książką, ja siedzę i się wkurzam, bo się przyplątał jakiś palant i muszę go niańczyć dzień w dzień, chociaż właściwie niespecjalnie go lubię. Ale nie potrafię sobie wyobrazić, że komuś takiemu mówię "stary, weź się od*ierdol, bo zajmujesz mój czas a jesteś totalnie nieciekawym facetem". Help!

Ok, rozpisałam się. To teraz będzie krótko - wczorajsze menu identyczne jak poniedziałkowe, tylko do chilli był makaron zamiast kaszy, więc wrzucę tylko zdjęcie i garść statystyk:

   

Dziś w planach spacer - muszę zrobić to zakichane zdjęcie dziś, bo wczoraj ominęłam upatrzoną miejscówkę. A potem w domu Shred. Wczoraj wieczór bez Mojego jakoś przeżyłam, dziś na szczęście będziemy mieli czas dla siebie. Wiecie, mówi się, że euforia wypływająca ze stanu zakochania trwa do 3 lat. Cóż, my za 2 miesiące świętujemy czwartą rocznicę, a mnie dalej trzyma :) Taki miły akcent na koniec wpisu. Lecę pracować, buziaki!

  • elziwa

    elziwa

    13 czerwca 2019, 19:22

    Faktycznie ciezki przypadek i chyba jak mu nie powiesz wprost to bedzie sie to ciagnelo w nieskonczonosc. Moze wsiadaj do autobusu czy tramwaju wyciagaj ksiazke i mow mu ze sorry ale chce poczytac bo w domu nie mam czasu. Moze za ktoryms razem sie odczepi albo naslij na niego swojego lubego. Niech mu powe ze sobie nie zyczy zeby jego dziewczyna z nim przebywala ??? Cos trzeba wymyslic bo ci zy nie da :((((

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      14 czerwca 2019, 09:35

      Jak mu tak powiem, to po prostu będzie siedział obok w niezręcznej ciszy. A raz nawet stwierdził, że on też sobie kupi czytnik, to będziemy mogli razem jeździć do zajezdni i sobie czytać. Masz rację, jedyne wyjście, to walnąć prosto z mostu. Pewnie nie zrozumie dlaczego tak się zachowuję, ale to już nie jest mój problem. Problem to ja mam teraz - z nim.

    • elziwa

      elziwa

      14 czerwca 2019, 12:07

      Przepraszam ale usmialam sie z tego czytnika :)))))) Powodzenia

  • Maratha

    Maratha

    13 czerwca 2019, 11:35

    Nastepnym razem jak zapyta co u Ciebie to moze ze szczegolami mu opisz jaka masz ciezka miesiaczke :D na jakis czas powinno pomoc. A serio to wspolczuje stalkera... Przechodzilam kiedys przez to, raz mu nawet powiedzialam przez domofon, ze mnie nie ma i tez nie dotarlo ze nie mam ochoty na amory. Potrafil 2 godziny na klatce schodowej czekac jak nikt domofonu nie oddbieral... Z gitara... Grajac serenady... Az sie sasiedzi na mnie zaczeli dziwnie patrzec.

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      14 czerwca 2019, 09:28

      O rany, to dopiero miałaś przejścia... A opis miesiączki wątpię, żeby pomógł. Miałam już okazję wysłuchać ze szczegółami relacji z operacji wszczepienia rozrusznika - gadał z pół godziny a ja wymieniałam w myślach kraje członkowskie UE żeby nie słuchać, bo niezręcznie - więc co tam miesiączka...

  • Ananza

    Ananza

    13 czerwca 2019, 10:03

    Współczuję. Skoro jest uciążliwy, może i Ty bądź dla niego uciążliwa? Opowiadaj mu z zapałem o swoim "misiaczku" i o tym jak wspaniały, słodki żywot macie. Powspominaj mu pierwsze randki, esemeski i nie wiem co jeszcze, to się odczepi :) wiem, trochę to infantylne, ale może okazać się skuteczne, a jednocześnie nie zrazisz odludka do kontaktów z innymi żywymi istotami. Powodzenia!

    • Alicja19900

      Alicja19900

      13 czerwca 2019, 10:07

      Doooobre, opowiadaj ze szczegółami, co zjadł, co wypił, ci w tv oglądał. Ale jest ryzyko że gościu będzie zafascynowany takimi rewelacjami i tempem życia:-D

    • Ananza

      Ananza

      13 czerwca 2019, 10:16

      Przynajmniej będzie interesujący wspólny temat do rozmów!:D

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      14 czerwca 2019, 09:26

      Próbowałam - nie działa. Opisałam mu raz nawet jak się kłócimy na niby, bo jesteśmy dziwni i na poważnie nam się nie zdarza, żeby móc się pogodzić w sypialni. Słuchał z uwagą, a potem stwierdził, że nam zazdrości, a dokładnie zazdrości Mojemu :P

  • Alicja19900

    Alicja19900

    13 czerwca 2019, 09:54

    Super mi się czytało. To po pierwsze. Po drugie, obawiam się że jak nie przyłożysz łopatą między oczy to nie dotrze. Może wez słuchawki, takie wielkie i audiobooka? Jak nie będzie mógł z tobą gadać to może odpuści?

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      14 czerwca 2019, 09:24

      Rany, ale mi tak głupio siedzieć i słuchać jak on siedzi obok mnie w autobusie. A zapewniam, że będzie siedział i będzie niezręcznie...

    • Alicja19900

      Alicja19900

      14 czerwca 2019, 09:53

      Ba, ja wiem. Ale to jest wojna! Albo on albo ty! Nie bierz jeńców! Dlaczego masz się przejmować jakimś ułomem do którego nie docierają subtelne i mało się telnet aluzje?! Trzymam kciuki.

  • ola05

    ola05

    13 czerwca 2019, 08:17

    Współczuję Ci z tym gościem. Miałam kiedyś podobną sytuację i wprost powiedziałam że mam kogoś i jestem z nim szczęśliwa i ma się odczepić. Ty niestety masz gorzej bo jeszcze razem pracujecie

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:49

      No i tu jest problem. Bo on już nie chce chyba mnie poderwać, tylko się kumplować. Niby nic złego. Tylko ja nie chcę się kumplować z nim, bo zwyczajnie mnie wkurza i męczy jego towarzystwo. A tego nie załatwi "mam kogoś". A też powiedzieć mu w twarz "stary, nie lubię cię" nie chcę, bo dopiero się niezręcznie zrobi jak będziemy razem na przystanku czekać kiedyś...

  • Mila&Timeo

    Mila&Timeo

    12 czerwca 2019, 23:06

    Komentarz został usunięty

  • equsica

    equsica

    12 czerwca 2019, 23:01

    powiedz mu prosto z mostu zeby dał ci spokój bo gosc nie czyta miedzy wierszami.. mysli ze skoro sie zgadzasz zeby z toba szedł to tego chcesz..

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:47

      Chyba masz rację. Nie moja wina, że nie czai aluzji i trzeba prosto z mostu...

    • equsica

      equsica

      13 czerwca 2019, 13:01

      no dokładnie :P ja mam takiego swojego powładnego który nie czai nawet prosto z mostu... dramat jakiś :P a zaczeło sie jak zaczął pracować to przyszedł do mnie i mi mówi ze on przez dwa lata próbował wysledzić gdzie ja tak co rano jezdze (bo przez wies w której miesza jezdziłam) a mam auto na "egzotycznych" rejestracjach bo nie jestem tu zameldowana... i on że juz znajomych w to zaagnazował którzy pracowali w innych miejscowościach i że ja tam nie pracuje i mu znikałam pomiedzy wsiami... 2 lata... ja to nie wiem albo bym sie przestała interesowac albo bym po prostu tego kogos zatrzymała i sie zapytała gdzie on tak jezdzi codziennie :P (bo pracuje te w swieta itp) :P i kiedys do mnie przychodzi i sie mnie pyta czy duzo biegam (nawet nie wiem skad wie ze biegam, i w ogole jak zakupy ostatatio w stokrotce i sie mnie pyta jak mi sie tam i tam mieszka bo mój sąsiad to jego kuzyn... wiesz no takie rzeczy... potem miałam faceta wiec się uspokoił gdzies na rok, ale teraz juz nie mam faceta (pewnie wczaił ze nie przyjeżdza) wiec moj pożal sie boże adorator w ten poniedziałek wypala czy z nim nie pojada na kajaki... tak więc uwazaj bo moze nie byc tak łatwo...

  • aska1277

    aska1277

    12 czerwca 2019, 20:42

    Pogoń Go :) menu apetyczne , szkoda,że weszłam tak późno bo głodna się zrobiłam :D Pozdrawiam

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:46

      Polecam zrobić takie dietetyczne chilli ;)

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    12 czerwca 2019, 19:47

    Współczuję, to musi być bardzo uciążliwe. Chyba musisz mu dać jasno do zrozumienia, choć nie wiem czy i to pomoże bo widzę jakiś strasznie namolny gość. To jest chore poprostu.

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:45

      Oczywiście, że to jest chore. Jak się nie ma NIKOGO znajomego - do tego stopnia, że trzeba było założyć dopiero konta na portalach społecznościowych, jak się chciało mieć ze mną jakiś kontakt - to się trzyma kurczowo jednej jedynej osoby, z którą można pogadać. Pech, że postanowiłam być dla niego miła na początku...

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      15 czerwca 2019, 16:10

      Musisz Kochana coś z tym zrobić, jakoś go zrazic do siebie bo nie wiadomo co mu do głowy jeszcze strzeli :/

  • aniloratka

    aniloratka

    12 czerwca 2019, 17:39

    boze, bo zamiast mu powiedziec ze ma spadac to ty krecisz. nawet ja bym sie zaczela zastanawiac czy jednak jakiejs szansy mi nie dajesz.

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:42

      Serio tak to z boku wygląda? Kurcze. Mnie się wydawało, że wybiłam mu z głowy amory, bo przestał mi prawić komplementy. I tu mam problem, bo jak mam mu powiedzieć, żeby spadał jak jadę autobusem, czytam książkę, nagle on podchodzi i siada obok? Co mam mu powiedzieć? Stary, spadaj, bo Cię nie lubię? Nie chcę tak. Udawać, że nie widzę? To mnie trąci w ramię i już widzę. Nic złego właściwie nie robi - poza tym, że zawraca głowę i robi kłopot...

    • aniloratka

      aniloratka

      13 czerwca 2019, 10:23

      e, rozumiem cie bo ja tez czasem nie potrafie byc asertywna i przez to ludzie biora to za kokieterie. ale niestety czasem trzeba powiedziec jak krowie na rowie. np ta rozmowa o tramwaju, ze nie mozesz mu zabronic pojechac z Toba, a wlasnie ze mozesz :) moze nic zlego nie robi, ale jednak jest to upierdliwe, wiec albo bym go totalnie ignorowala albo pow ze nie jestem zainteresowana znajomoscia , w ogole :P mam nadzieje, ze odzyskasz swiety spoko <3

  • BEDgirl

    BEDgirl

    12 czerwca 2019, 15:42

    Widział Cię kiedyś ten absztyfikant z facetem? Może poproś swojego partnera, żeby Cię odebrał z pracy, to wtedy do natręta dotrze.

    • Nicnasile90

      Nicnasile90

      12 czerwca 2019, 18:26

      możęsz sobie nawet pozwolić na namiętny pocałunek a coo! :D

    • Epestka

      Epestka

      13 czerwca 2019, 09:34

      Przecież wyraźnie napisała, że widział jak z samochodu wysiadali

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:39

      Dziewczyny, myśmy mu już nie raz i nie dwa urządzili pokazówkę. Teraz problem nie polega na tym, że coś kombinuje, bo przestał już chrzanić o pięknym uśmiechu, teraz problem polega na tym, że wpadam na niego codziennie a jego towarzystwo jest uciążliwe. Upierdliwe wręcz...

  • nomorefat

    nomorefat

    12 czerwca 2019, 15:41

    Ja w takiej sytuacji po prostu powiedziałabym mu wprost ze nie masz ochoty na jego towarzystwo i żeby za Tobą nie łaził bo gdzieś to zgłosisz. Niestety zeby mieć miękkie serce to trzeba mieć twarda dupę :(

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:37

      Problem w tym, że nie bardzo mogę mu coś zarzucić. Znamy się z pracy, spotykamy się w autobusie, potem idziemy z tego samego przystanku do tego samego bloku - no o co mam mieć pretensje? Ale masz rację, następnym razem powiem, że mam ochotę się przejść sama, a on skoro już czekał na autobus to niech czeka dalej.

    • nomorefat

      nomorefat

      13 czerwca 2019, 10:28

      Wiesz, nie musisz mieć powodu, zeby kogoś nie lubić i nie chcieć z kimś spędzać czasu. Po prostu :)

  • ANULA51

    ANULA51

    12 czerwca 2019, 13:12

    Idziesz na nogach ??? Raczej pieszo :-)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      12 czerwca 2019, 13:16

      Ja z Krakowa, ja wychodzę na pole i idę na nogach :)

    • BEDgirl

      BEDgirl

      12 czerwca 2019, 15:40

      Jak mieszkałam w Krakowie, to mnie to wychodzenie na „pole” strasznie bawiło. A jak w sklepie miałam do zapłacenia „czysta czydzieści czy” złote to się nie powstrzymałam i uśmiałam, jak koń.

    • ANULA51

      ANULA51

      13 czerwca 2019, 00:38

      Ja mieszkam w Polsce centralnej , u mnie to się mówi na pole (na dwór,) na pieszo (na nogach) ach te dialekty :-)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      13 czerwca 2019, 09:35

      Było by nudno, jakbyśmy nie mogli się kłócić czy wychodzi się na dwór czy na pole ;) Ale fakt taktem, że jak ktoś od 30 lat żyje otoczony gwarą, to potem jej używa instynktownie, nawet jeśli kłóci się z poprawną polszczyzną :)

  • bourbon-

    bourbon-

    12 czerwca 2019, 12:24

    Nie od razu trzeba mówić, żeby się odpier*olił, jak spyta kolejny raz czy może gdzieś z Tobą iść to po prostu powiedz, że nie masz ochoty na towarzystwo. Jego. A na przystanku książka albo słuchawki :D unikanie go chyba tylko nakręca :v

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      12 czerwca 2019, 12:53

      Tylko on już nie pyta, on po prostu na mój widok ściąga słuchawki i zaczyna iść razem ze mną :/ Książka albo słuchawki mówisz, ale jak? Mam udawać, że go nie widzę, czy bezczelnie nie wyciągać słuchawek z uszu jak do mnie podchodzi, tylko pomachać i słuchać dalej muzyki? I będziemy tak stali obok siebie jak dwa matoły? Tak źle i tak niedobrze...

  • Nelawa

    Nelawa

    12 czerwca 2019, 11:56

    niezła zabawa. mocno irytująca niestety. moze niech Twój facet cos mu powie przy okazji? powodzenia

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      12 czerwca 2019, 12:21

      To będzie 176 cm i 59 kg mówiło coś 2 m i 120 kg :D Chociaż podejrzewam po ognistym temperamencie Mojego i powolności kolegi, że kolega niezłe pućki by dostał od mojego chucherka. Tylko nie bardzo jest co powiedzieć, bo ostatnio nie słyszę już niestosownych komplementów. Teraz po prostu jest upierdliwy...

  • snowflake_88

    snowflake_88

    12 czerwca 2019, 11:53

    O rany współczuję, miałam kiedyś takiego kolegę, ale na szczęście był na tyle domyślny że dał mi spokój po kilku moich bitchfaceowatych spojrzeniach ;) Myślę że jeśli koleś ma skłonność do nadinterpretacji to Twoje podtrzymywanie rozmowy może odebrać jak pewnego rodzaju zainteresowanie, a Twoje gesty obojętności interpretować jak ''udaje niedostępną'', bo naczytał się idiotycznych internetowych poradników ;) Nie wiem co Ci poradzić, bo wiem że takie zwyczajne ''spier*alaj'' ciężko przechodzi przez gardło i może być w tej sytuacji trochę przesadą. Może po prostu nie podtrzymuj tych rozmów, ignoruj go na tym przystanku, niezręczna cisza sprawi że poczuje się jeszcze bardziej niepewnie i odpuści. No i też jasno komunikowałabym że mam ochotę być sama, bo np. to ''zabronić ci nie mogę'' to taka otwarta furtka, chociaż kumaty człowiek nie miałby problemu ze zrozumieniem przekazu ;)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      12 czerwca 2019, 12:18

      No właśnie nic nie pomaga. W tej sytuacji, co pojechał ze mną na pętlę byłam tak zła, że nie wypowiedziałam ani jednego słowa. 45 minut spędziliśmy w milczeniu. Nic nie dotarło. Ostatnio już coraz mniej się odzywam, coraz więcej się krzywię i przewracam oczami, ale nie dociera. A naprawdę nie widzę tego, że idąc od przystanku do bloku jedną trasą mówię mu "idź 20 metrów przede mną, bo chce iść sama", głupio jakoś :P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.