Zerwałam się bladym świtem by sprawdzić wskaz wagi. I co? Dla mnie bomba! Tak, tak , wiem, wiem - co to jest to nędzne pół kg? Wiem, że to żaden osiąg, ale obiecuję sobie, że za tydzień o tej samej porze będzie poniżej 60. BĘDZIE koniec kropka. Dwa lata temu założyłam sobie, że nie będę ważyła więcej niż sześć dych. Dotychczas słowa dotrzymywałam i nadal tego chcę.
Przyznaję bez bicia, że bardzo odpowiada mi moja waga, jestem zadowolona ze swojej sylwetki - mam fajne długie nogi, w miarę płaski brzuch (w miarę!) i generalnie nie mam żadnych zastrzeżeń. Wiem jednak, że jak teraz nie wyznaczę granicy i nie wrócę na właściwe tory, to następny rok szkolny będę zaczynała z wagą 65 - a tego baaaaaardzo nie chcę.
Zachęcona spadkiem ciężaru ciała mam następujący plan żywieniowy na dziś:
śniadanie - owsianka (już zjedzona)
II śniadanie - jogurt naturalny niskotłuszczowy (a co!)
obiad - gotowana pierś z kurczaka plus fura sałaty
podwieczorek - c.d. wczorajszych brzoskwiń
kolacja - biały ser z łyżką dżemu.
Uważam, że to super dietetyczne menu.
Wieczorkiem pobiegam więc na pewno spalę więcej kalorii niż zjem.
Miłego weekendu!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Spychala1953
11 czerwca 2011, 09:05dziękuję za miły komentarz. Takie słowa są dla mnie inspiracją do dalszego działania. Proszę zwracać się do mnie po imieniu. Na Vitalii jest raczej taka forma przyjęta. Pozdrawiam Miecia
Clarks
11 czerwca 2011, 08:28:)