Odcinek specjalny: Dieta
Wchodząc dzisiaj na wagę cały czas pamiętałam o swoim grzesznym weekendzie. Nie wykonałam ani jednego ćwiczenia, nie licząc małego spaceru i standardowego wchodzenia po schodach z ciężarami (zakupami). Przez trzy dni obżerałam się popcornem, piłam colę, zjadłam tłuste i na koniec zaserwowałam sobie budyń czekoladowy. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że był to bardzo silnie stresujący czas, a do budyniu dałam tylko jedną łyżkę cukru.
Tak więc, staję na tej wadze, pełna skruchy i obietnic poprawy, a tu zaskoczenie. Kolejne 0,5kg w dół. But why? Nie rozumiem jak to jest możliwe? Kilka miesięcy temu startowałam z identycznej wagi, ale wtedy stosowałam restrykcyjną dietę i sporo ćwiczyłam, jednak nie chudłam w tak zawrotnym tempie jak teraz. Obecnie nie stosuję żadnej diety, ćwiczę od wielkiego dzwonu i w dodatku pozwalam sobie na grzechy, a efekty na wadze są. I to namacalne. O co chodzi? Czy to pora roku, fazy księżyca, a może układ planet? Cokolwiek by to nie było, niech już tak zostanie, aż dotrę do celu i dłużej. Ze swojej strony obiecuję poprawę ;)
Podsumowanie:
- W środę robię oficjalne ważenie i pomiary. Czuję, że cm mi nie ubyło...ale nie poddaję się!
- Być może za 3-4 dni zobaczę 7 na wadzę. Stęskniłam się za nią. To będzie mój pierwszy, mały sukces.
- Jestem zmuszona zrezygnować z przysiadów, przynajmniej na jakiś czas. Kolana silnie protestują, pomimo poprawnej sylwetki. Na zastępstwo przyszły nożyczki.
Przy okazji pracy nad nogami, ćwiczy też brzuch :)
- Przejechałam 34 km, a powinnam drugie tyle. Porażka. Będę musiała nadrobić.
- Zaczęłam rolować na kółku. Specjaliści twierdzą, że jest nieocenione w walce z oponką, a w dodatku miałam takie jedno w szafie.
Zaczęłam się też zastanawiać, jak to się stało, że doprowadziłam się do nadwagi. Przecież, to się nie stało z dnia na dzień. Pracowałam na to przez ładnych kilka miesięcy (o ile nie lat). Jestem pewna, że widziałam i czułam przybywające cm i kg. Jednak nie zrobiłam nic, a był taki moment w moim życiu, że wystarczyło zrzucić 5 kg, a nie 16... Eszzzz... Dlaczego?!
Muszę sobie sprawić taką koszulkę :)
Miłego dietowania!
PS, przypomniałam sobie jeszcze jeden sposób na poprawę osiągów :> Takie drobne oszustwo. Przeliczam sobie swoją wagę na funty, dzięki temu moje 2,5 kg zwiększa się do ponad 5 funtów ;) Oczywiście pozostałych wartości (waga obecna, do końca zostało) nie przeliczam :P Co za dużo, to nie zdrowo ;)