Dawno niczego nie pisałam, ale tak naprawdę niewiele się działo. Waga stoi w miejscu, waha się pomiędzy 66,1 a 67 kg. Poniżej 66 nigdy nie spadła. Zdecydowałam się przeprowadzić dietę na nowo i zaczynam właśnie fazę uderzeniową. Mam nadzieję, że zadziała. Dziwię się, że taki zastój tak długo trwa, zwłaszcza że teraz dużo wiecej czasu spędzam na spacerach i szaleństwach z moim dzieckiem na placu zabaw. Mały wspina się wszędzie, a ja za nim krok w krok. Po takim półtoragodzinnym treningu czuję się jakbym przynajmniej 40 minut aerobicu ćwiczyła. No a waga nie chce spaść, mimo że spodnie mam coraz luźniejsze, więc chyba centymetry lecą trochę w dół.
Dzisiaj pierwszy dzień diety w fazie uderzeniowej. Mój jadłospis na dzisiaj:
- śniadanie: mleko 1,5% z 2 łyżkami musli, pomarańcza
- drugie śniadanie: twarożek naturalny, mandarynka
- obiad: warzywa z patelni z kurczakiem i brązowym ryżem
- kolacja: jabłko
Mam nadzieję że po tygodniu waga znów zacznie spadać, bo jak nie to chyba się poddam i zostanę przy tych 66 kg, bo już nie mam siły z nimi walczyć:)
elirena
27 marca 2014, 10:46Jak nic, przecież się trzymasz, nie puszczasz wagi powyżej to też trzeba docenić. A myślę, że przy twoim wzroście ta waga co masz jest odpowiednia. Wiadomo, że kobiecie nigdy sie nie dogodzi :) Udanego uderzenia!
Drassi
28 marca 2014, 06:10Dzięki za słowa otuchy:) Fakt, trzymam się wagi i nie tyję, co przy mojej miłości do słodyczy takie łatwe wcale nie jest.