Ale mnie brało i nękało po południu, leń mnie chciał przekabacić na swoja stronę, 100wymówek wymyślał...ale wróciłam z pracy i w nogi. Pogoda marzenie, chyba ze 3/4 trasy przetruchtałam, znowu sie zmuszałam żeby i marszu troche było,ale trudne to bardzo. Trochę przeholowałam bo 45min. zaliczyłam miało być mniej. Było CUDNIE. Trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się chciało chcieć. Jak się ruszam to jakoś z jedzeniem tak nie szaleje, po prostu jakoś tak to działa. Ale nie ukrywam ja chce schudnąć.Ruch kocham od zawsze, ale jak nie bedzie grzecznie z jedzeniem to nie ma co sobie oczu zamydlać nie schudnę.
Wy też goncie swojego lenia.)
angelisia69
21 stycznia 2016, 13:30no niestety sam ruch nie pomoze,ale i tak jest wazny.mozna sobie na wiecej w menu pozwolic :P
Anulka_81
20 stycznia 2016, 22:37Świetnie ci idzie!! Brawoooooo buziaki
Okragla_Pyza
20 stycznia 2016, 21:49Gratulacje ! Ja swojego lenia nie umiem przegonić od trzech dni, ale jestem strasznie zmęczona po pracy... niby to wymówka, ale wszystko mnie pobolewa, zwłaszcza, że mam fizyczną pracę. Schylam się i łażę w te i w tamtą strone co chwilę szybkim tempem. Trzymam mocno kciuki za Ciebie :-) oby Ci się chciało nie przestawać chcieć !