Natomiast zwyżka nastąpiła w zakresie pokonywanych kilometrów na skakance. Nie mam co porównywać się do reszty "zawodniczek", ale i tak jestem zadowolona. Zwłaszcza, że idzie to w parze z tym co wystukałam akapit wcześniej. Żyć nie umierać ;)
Na dzisiejszą porcję ruchu składało się:
- a6w - dzień 18
- 60 minutowy pakiet ćwiczeń praktycznie na wszystkie partie ciała
- 2505 podskoki
i oczywiście chodzenie i jeszcze raz chodzenie.
A tak poza, jakoś nie mogę się utrzymać w założonym wcześniej limicie kalorii. Odzwyczaiłam się czy co. Musze poskromić smoka...
suuza
30 sierpnia 2011, 23:43Ważyłaś się w różnych miejscach w mieszkaniu i miałaś tą samą wagę?? Jakiej firmy masz wagę to chyba kupię wszystkie, moja cały czas w tym samym miejscu pokaże 3 razy ten sam wynik, a dwa razy raz w ta raz w tą i dlatego zawsze ważę się 5 razy:D
rob35
30 sierpnia 2011, 23:33też przy odchudzaniu odkryłam pewną sprzeczność - polecam ci moją notkę: "paradoks brzucha" :-)