I znowu to samo, probowalam zdrowo sie odzywiac i specjalnie nie wplynelo to na moja wage, owszem nie upaslam sie bardziej niz zwykle, ale tez bez wiekszych rewelacji... Teraz sobie mysle moze by tak jednak schudnac.... tak bardzi marzy mi sie zejsc ponizej 70tki!!! Od jutra zaczynam prawdziwa walke. Bedzie dieta i wysilek fizczny. Jutro wogole trudny dzien... male problemy w pracy... ale tylko jutro ide do pracy, od wtorku wolne do konca tygodnia, no coz w lecie trzeba pracowac a zima wyganiaja nas na przymusowe wolne, trzeba ten czas wykorzystac.... Moim probleme jest to ze mam siedzaca prace... do tego wielki stres i zajadanie... wieczorem wracam i padam na ryj, ale najpierw znajduje oczywiscie cos do zjedzenia niekoniecznie niskokalorycznego. Ale teraz nie o tym samym w kolo... otoz w lutym mam urodziny, zostalo dokladnie 42 dni, to tak jak moj rozmiar garderoby... hehe chce od jutra wystartowac, nawet krotka przed chwila ktos pytal ile mozna schudnac w 40sci dni.... wyczytalam ze nawet 6, 7 kg.... WOW ja licze jedynie moze na 5 kologramkow!!!! To bylo by marzenie..... wlasciwie to z doswiadczenia wiem ze nie mam szans, ale coz eksperyment to eksperyment. Bede pisac codziennie zeby konsekwentnie realizowac moj plan. Na jutro marynuje sie juz piers z indyka.... bedzie dietetyczna kolacja...
Zyczcie mi powodzenia....