Tak sobie myślę, dlaczego ja właściwie się siebie czepiam? Postanawiam zmniejszyć dystans, zwolnić. Bo co za dużo, to nie zdrowo, ale kto gdzie wyznaczył tę granicę? I co właściwie mnie obchodzą granice innych ludzi?
Prawda jest taka, że nie jestem w grupie ryzyka, ani zagrożenia zawałem, ani kontuzji ścięgien, mięśni czy stawów. Nie odczuwam absolutnie żadnych dolegliwości. Nie jestem przetrenowana, mój puls spoczynkowy jest na poziomie 40 ud/min. Pułap tlenowy 45, czyli wydolność doskonała.
A uj z limitami! Póki mi się chce, będę biegać po 20 km i w nosie mam, że ktoś sądzi, że to dużo. Dla mnie to idealnie, bo po 10 km interwałów czuję niedosyt, który tak męczy, że... muszę go rozbiegać.
Dla domorosłych strachaczy o moje tkanki, pragnę dodać, że:
- po każdym treningu robię cały zestaw ćwiczeń rozciągających
- 3 razy w tygodniu robię 45-50 min. trening ogólnorozwojowy
- biegam 4, góra 5 razy w tygodniu, więc nie codziennie i tak, mam czas na regenerację
- jak nie biegam, to chodzę i w planie mam też rower, żeby różne mięśnie pracowały
- słucham swojego ciała. I kiedy mówi "dość", to nie forsuję. Chyba, że to końcówka interwału 😜
i już.
kasiaa.kasiaa
16 lutego 2022, 10:09Zasada najważniejsza w całym naszym zkręconym życiu - nie patrz na innych, rób to co sprawia Ci przyjemność 😊❤
ggeisha
16 lutego 2022, 10:20No właśnie. Niby całe życie tak robię, ale czasem coś mnie natchnie i się rozglądam wokół zadając sobie pytanie, czy ze mną aby wszystko w porządku? 🤪
kasiaa.kasiaa
16 lutego 2022, 10:29Każda z nas tak ma, że wdaje się chwila zwątpienia, niepewności, zawachania 😊 Mamy prawo do błędów i zmiany zdania, do wszystkiego 😊
ggeisha
16 lutego 2022, 10:41❤