Wczoraj miałam małą przerwę, ale to nie znaczy, że dieta poszła w odstawkę. Staram się trzymać diety. Nie był tak na 100 % ale tragicznie też nie było. Mam kiepskie dni. Humor mi nie dopisuje. A dziś informacja, że mąż przyjedzie dopiero za tydzień mnie dobiła. Nic mi się nie chce.. nie chce mi się pilnować posiłków, wymyślać co mam zjeść a co dopiero gotować i przyrządzać.
Kupiłam dziś na targu fasolkę, kapustę i młode ziemniaczki. Uwielbiam ten sezon. Truskawki też tanieją coraz bardziej. Muszę na dniach kupić i zamrozić.
Nie poddaję się. Ale przy takim podejściu waga w poniedziałek nie pokaże kolejnego minusu.. przyznam się, że zdarza się też małe podjadanie.. na prawdę małe. Coś umyka mi moja mobilizacja.. mam małego doła.
Magduch2014
31 maja 2014, 10:48W Twoim przypadku ten podly nastroj to chyba tesknota...oby szybko czas Ci zlecial do powrotu meza
angelisia69
30 maja 2014, 14:10Uuu... coz to za spadek nastroju :( fasolke tez kupuje na biezaco,a kapustke w koncu dzis zrobilam ;-) Uszy do gory,zalamujac sie pograzasz tylko swoj stan
grubciaakasia
30 maja 2014, 14:19ja dziś fasolka, jutro kapusta :) taki chwilowy spadek formy, samotnosci doskwiera :(
blueberryrose
30 maja 2014, 13:32Nie poddawaj się, będę trzymać za Ciebie kciuki! :*
grubciaakasia
30 maja 2014, 13:35Dzieki :) nie poddaję się, ale jest tak ciężko smutno :(
blueberryrose
30 maja 2014, 13:37Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Głowa do góry! :) Może jakiś spacer by Ci polepszył humor?