Do 14 godziny moja osobista dieta perfekcyjna. Góra pomidorów i odrobinki fety i suszona nieotarta bazylia. Podjadanie fasolki szparagowej. Duuuży plaster chudej szynki.
A potem awaria!!!
Moi rodzice od lat spędzają letnie miesiące emerytury na rodzinnym rancho. Daleko od szosy. Warszawskie mieszkanie stoi puste. Tylko na odbiór emerytury od listonosza są obecni.
Pan i Władca tam dzisiaj był. Przypadkiem, wpadł po skrzynki na słoiki z przetworami. Wszedł do ubikacji. A tam... Awaria. Duża. Po rurach od CO cieknie woda. Właśnie się przelewała z głębszej podłogi łazienki na wyższą podłogę przedpokoju.
Zawołał mnie telefonem na pomoc. W końcu to moje rodzinne miejsce.
4 piętra od góry zalane, bo administracja dopełniała piony przed sezonem grzewczym. Sprawdzała instalacje. heh, sprawdziła!. Dwa piętra nad moimi rodzicami to są dwa wyremontowane wypasione mieszkania na wynajem. Obecnie puste. Obecnie zalane. Pękł duperel na szczycie pionu. Odpowietrzacz. I cieknie.
Administracja. Spółdzielnia. Telefony. Szmaty wyżymane. Odsuwanie pralki. Sąsiedzi, od lat niewidziani. Mamy moich prawie rówieśników, dziś stare kobiety. Młody dozorca, ach, nie ma tego czaru co Stary Wielki Dozor. Zalana łazienka, korytarz, pokój taty. Hydraulik. Szukanie pionu w starych instalacjach.
No, siedziałam tam 4 godziny, zanim Pan i Władca z rancho nie przywiózł mamy. Niezupełnie siedziałam. Wycierałam podłogę, podstawiałam kubły i miednice, wylewałam wodę. Nie cały czas.
Bo JADŁAM TEŻ. !!!!!
Coś, co się nazywa paluszki serowe? ziemniaczane? Felix. Mniej niż paczka, bo opakowanie było otwarte. 100 gram to prawie 500 kcali. W pudełku jest 85 gram. Nie wiem, ile zjadłam.
A poza tym..... poległam na słodko... łał.. boli...
Zjadłam z babcinej szafki krówki milanowskie. Całe trzy i pół krowy! Tylko tyle, bo nie było więcej.
oj... ...
po powrocie do własnego domu grzecznie:
winogrona
fasolka szparagowa
drink
drugi
kruczy mi w brzuchu, ale ...
wciąż mam przed oczami te krówki
te żółte papierki
przed nosem ten krówkowy cudny przepyszny zapach czuję
acha, jeszcze pees
roweru nie było, bo pada
patyków nie było, bo mży albo siąpi
NIC nie było, do cholery, bo woda z nieba albo woda z rur !!
noooo, chyba, żeby za aktywność kaloriospalającą uznać skłony nad szmatami i wyżymanie tychże, kucanie i dźwiganie wiadra z wodą, bieganie po schodach na trzecie piętro i z powrotem oraz samodzielne wytaczanie pralki marki Frania
sahlma
11 września 2010, 21:13No ale jak latałaś ze ścierą to pewnie sporo straciłaś więc bilans się wyrówna ;-) A feta to niskokaloryczna chyba nie jest?
zoykaa
11 września 2010, 17:40slodka cielecinko-wolowinka mniam:)
tulip24
11 września 2010, 13:59Taaak, zwłaszcza fajnie u kogoś popatrzeć :))
Semilla
11 września 2010, 11:09Zajęcia fizyczne dodatkowe, się porobiły. Doliczaj wszystkie od wyżymania po franię! Ja bieganie po schodach doliczałam więc i Ty możesz! Krowy spaliłaś - rozgrzeszam :)
luckaaa
11 września 2010, 10:05kurcze ! A to sie narobilo ! Z ta woda, fuj nie lubie wody. U mnie z dachu ciagle cieknie... . A krowki ... juz chyba nie pamietam ich smaku. Pewnie bym ze dwa kilo pozarla na raz- jak by na mojej drodze sie pojawily : )))
Dareroz
11 września 2010, 08:30przy takiej akcji też pewnie trochę spaliłaś :) i tak dzielna jesteś kobieta :):):) pozdro
mmMalgorzatka
11 września 2010, 06:58pozdrawiam, lubię Cie czytać
rozaar
11 września 2010, 06:37że TY nie popełniasz błędów,a jednak!Ty Jolu mój wzór krówki pożarłaś,a pfe wstydź się!Rozumiem jakiś drink ale nie krówki.A tak poważnie pewnie je spaliłaś przy tych skłonach.
CuraDomaticus
10 września 2010, 19:14teraz muszę kupić krówki ! ;)
bebeluszek
10 września 2010, 18:07dobry pomysl jolu! dzieki za wskazowke! cmok jak smok!
aganarczu
10 września 2010, 16:41Jestes rozgrzeszona :-)
Spychala1953
10 września 2010, 14:11były smaczne to już ich nie wspominaj. Było minęło. Awaria rozgrzesza. Jedni zapijają inni zajadają. Miłego popołudnia:-)))))
dora77
10 września 2010, 12:24lepiej miec żółte paierki po cukierkach niz żółte papiery nie? a Igniego pytałam co zrobi jak sie jego Klaudia na zawołanie odwróci razem z siostrą? to on na to, że ona tak nie robi, he he, pa
Milly40
10 września 2010, 12:07tytul, a potem zaczelas o ranczo...to pomyslalam ze pojechalas tam te krowy szlachtowac !!!! a tu raptem 3 cukiereczki !!!!! Historia jak u chmielewskiej, ona tez walczyla z rura peknieta, tyle ze od kanalizacji...ciut gorzej (w kazdym razie jesli chodzi o wrazenia wechowe) Papa (sorry za literki, ale to laptop pracowy, a on nie ma polskich)
Dana40
10 września 2010, 10:31A kalorie spaliłaś sprzątając powódź. Krówek nie lubię, ale inne słodycze to tak niestety.
SEREMKA
10 września 2010, 09:37po tytule spodziewałam się ciekawostek zoologicznych,jak zwykle zaskoczyłaś.Walki z wodą wspólczuję i kolejnej z pomocą w remoncie też.Możliwości bodaj rozważania o rowerowej jeździe zazdraszczam wściekle.Mnie rower ukradli-jedyny sprzęt do aktywności fizycznej do którego naganiać mnie nie trzeba bylo,a wręcz z rowera czasem na siłę do domu ściągać.Teraz w nieutulonym żalu wszystkim zroweryzowanym zazdrościć będę,a pogoda rowerowa do szału mnie doprowadzać będzie.
kamilaph
10 września 2010, 09:354 godziny jeżdżenia na szmacie usprawiedliwia te niewinne 3 krówki..., a doznania... bezcenne..
gaja102
10 września 2010, 09:13nie masz co sobie wypominać tych kcal z krówek i paluszków spaliłaś je wszystkie w ferworze walki. Na fat burnera muszę chodzić do końca miesiąca , bo facet z siłowni mnie ubezpieczył na te właśnie zajęcia.Nie chcę robić zamieszania i zmienię na ABS od października.Na zumbę idę w poniedziałek i już się bardzo cieszę.Jak czytam o Twoim chodzeniu z kijami i jeździe na rowerze w plenerze zazdrość mnie łapie niby mogę robić to samo co Ty ale nie wiem co mni :), dlatego wymyśliłam sobie karnet na siłownię, bo zapłacone i muszę wyjść. Pozdrawiam G.
uleczka44
10 września 2010, 07:23współczuję Tobie akcji ratunkowej, i współczuję rodzicom - niewątpliwie czeka ich remont mieszkania. A to zawsze jest wielkie wyzwanie. 3 krówki zjedzone w stresie to nic takiego.
kitkatka
10 września 2010, 01:41te kaloryje przy szmatowaniu bo to ciężka praca. Od razu na przyszłość podpowiadam, żeby mokre szmaty odwirowywać w pralce bo szybciej i nie doznaje się kontuzji nadgarstków. Teraz mam pytanie czy mogłabym mieć gorącą prośbę o zakup mi tych osławionych milanowskich krówek? Bym Tobie przysłała kasę na zakup i wysyłkę a Ty byś mi tylko zapakowała i wysłała. Jeżeli byłabyś tak dobra i wyraziła zgodę to napisz na priva i tam już załatwimy resztę sprawyPozatym dojrzewam duchowo do włączenia skypa i ujawnienia się wszystkim cierpliwie czekającym z całego świata. Tak zdziwaczałam ale i tak mi dobrze. Pozdrówka