Taka uchetana, jak kobyła za pługiem.
Taka pełzająca ledwo, jak rasowa flegma mamuta.
Taka ocipiała ze zmęczenia
Taka ledwo żywa i sapiąca.
Taka spocona i obładowana.. jak wielbłądzica, bo wielbłąd to by sobie nie pozwolił!
Przyszłam do domu i, będąc jeszcze w pełnym rynsztunku kazałam Stasiowi wagę przynieść. Weszłam na wagę.
72,3, jak w pysk strzelił !!
A przypominam czytającym, że w niecałkiem zamierzchłej przeszłości moje ostatnie duuuuże ważenie było przy wadze 77,7 . . . a potem jeszcze przez jakiś czas rosłam wszerz i już się nie ważyłam. Ze wstydu, strachu i niewiary.
Jakoś tak nagle dzisiaj do mnie dotarło.
Bo to znaczy, że kiedyś na swoim niewielkim kośćcu nosiłam więcej niż te zakupy dzisiaj
Znaczy moja waga dzisiejsza + co najmniej 5 kilo + to:
2 litry pepsi max + picie w szklanej butelce
Młode ziemniaczki, około półtora kilo
Ćwiartkę arbuza
Kolbę kukurydzy
Torbę Staśkową na dżudo i ubrania na jutro i Staśkowe trampki i kurtkę i butelkę z resztkami picia na_i_po_treningu
Książkę Zielony Mars, rasowa cegła, prawie 700 stron
Słoik gołąbków bez zawijania, swoją drogą nie bardzo smaczne
4 bułeczki różniste
Kalafiora i brokuła, kalafior jędrny, wielki o dorodny
Naładowany telefon . .. czy naładowana bateria waży więcej niż nie_naładowana ?
Okulary do czytania i okulary słoneczne
Damską torebkę z pełną zawartością + 2 paczki vogue lilas
Szklany duży wisior na szyi
Krzemionkową grubą bransoletę
Ubranie, choć to z racji upałów najmniej ważące chyba
Wiem, co wtedy myślałam i wiem, że niewiele.
Ale, do cholery, kto mnie zmuszał, by tak się męczyć ? ...
ps vitaliowe
Waga wciąż okołopaskowa, niech ją szlag!
Rower był, 41 km z haczykiem oraz cudowny rowerowy wiatr we włosach
DuzaPanna
24 czerwca 2011, 16:42to już ostatni wpis w pamiętniku? zaczytałam się dziś dzień cały w pracy. zaczytałam się z prawdziwą przyjemnością. Fajnie, że prowadzisz pamiętnik na Vitalii :)
mysz57
24 czerwca 2011, 16:14Ja dziękuję za taką wymianę. "Oddam robale za kasę" ;) Z dokumentów większość anulowałam, na szczęście prawo jazdy się przyda (nie anulowałam, bo nie mogłam się dodzwonić do urzędu). I karty lojalnościowe też wróciły - drobiazg, ale cieszy. A Twój opis ważenia z tobołkami jest przerażająco obrazowy. Tak całe życie można z siatami w ręku spędzić...
Dareroz
24 czerwca 2011, 14:23a jeszcze jakiejś komody na siebie zarzucić nie mogłaś, skoro już nawet za Staśka torby nosisz? :P
KaSia1910
23 czerwca 2011, 15:14oj my wszystkie kobity takie siłaczki, dźwigamy, że żyły wychodzą na wierzch. I po co? Sama zadaję sobie te pytania jak jestem w Polsce i dźwigam zakupy, mojego syna i wozek na ramieniu. Musze dodać, że mieszkanie moje jest w bloku na IVp. I gdy doczłapuję się do swoich drzwi, serce z płucami chcą mi wypaśc na wycieraczkę. Co do gubienia kg to ja straciłam dokładnie tyle ile waży moj syn, ale to ciągle kropla w morzu potrzeb pozdrowionka
elasial
23 czerwca 2011, 13:22Kiedyś przytargałam cioci zakupy. Uszy siatki wrzynały mi się w ręce. Zważyłam je= zakupy i wyszło coś 9 kg. A ja wtedy już schudłam więcej... I miałam podobne odczucia do Ciebie dziś.
IwonaLucyna
23 czerwca 2011, 08:52zrobiłam coś podobnego,... przed świętami wielkanocnymi zważyłam się z zakupami bo jakoś mi się "ciężko szło" było +9 kg a miałam wtedy w torbie głównie warzywa i miałam myśli zupełnie identyczne z Twoimi,.....
bonasaga
23 czerwca 2011, 00:28Znaczy, typowa matka O! sorry, babka Polka z siatami :) Przynajmniej wiesz ile schudłaś, we własnych rękach to trzymałaś :)
kitkatka
23 czerwca 2011, 00:04radość na oblicze przywołać! Bo pomyśl - dzisja rzucasz ten cały nabój i jestes lekka jak piórko. A w czasach mamutowych? Trzeba było nadal targać i do tego dodać siaty. Pozdrówka
baja1953
22 czerwca 2011, 22:47Dobre!! Ile oślice na sobie dźwigały!! No, ale też i stękały i męczyły się i sapały... I nie fruwały na rowerach z wiatrem we włosach!! Teraz bywa rozmaicie( wiadomo...), ale i tak jest...bossssko!! I niech tak zostanie. Na wieki, wieków. Amen.:)
alunia1960
22 czerwca 2011, 22:25już się wystraszyłam przy czytaniu, że to wszystko pożarłaś :-) dopiero za sekundę dotarło... czyli kiedyś nosiłaś to wszystko co dzisiaj w tobołkach - na sobie jak byłaś goła? + 5litrową butelkę wody na przykład? Świetne! Muszę się też kiedyś z tobołami zważyć, to daje do myślenia. Pozdrówka!
deepgreen
22 czerwca 2011, 22:18No widzisz..Ja wlasnie tyle waze...NAGA.U mnie to tylko szpek:-)
1sweter
22 czerwca 2011, 21:56Jolka! Ty nie marudź bo ja to bym chciała mieć wagę około Twoją paskową... no i poczytaj co dziś napisałaś... nie ma co narzekać... zazdroszczę jak cholera! buziole... :o)