trudno, niech i tak będzie
bo to moje "za dużo" to wciąż jest OK
w ukochane dżinsy wciąż sie mieszczę, mogę w nich siedzieć nawet
gdy na rehabilitacji paraduję w obcisłych leggin'sach i obcisłej koszulce, ciągle za mną latają męskie oczy
bo Pan i Władca wciąż mruczy zachwycony
więc co się mam przejmować poświątecznym kilogramem czy nawet dwoma?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
renianh
30 grudnia 2011, 23:39No wiem bo chudzinka jesteś tylko te wskazówki na wadze graja nam na nosie.Jeżeli chodzi o szczegóły to wyraźnie napisałam moja najwierniejsza 67 ,w tym roku towarzyszyła mi najczęściej ,ulubiona nadal jest i będzie 66 ale ona mnie wyraźnie nie lubi ,w minionym roku dużo mniej mnie lubi niż w poprzednim,ale ubrania mnie lubią wiec jest ok.
agnes315
30 grudnia 2011, 19:50a pewnie :) Buziak
IwonaLucyna
30 grudnia 2011, 18:56...bo to moje "za dużo" to wciąż jest OK w ukochane dżinsy wciąż sie mieszczę, mogę w nich siedzieć nawet.... tak znowu o mnie :-D
alinan1
30 grudnia 2011, 14:39a pewnie, że nie ma się co przejmować!!! Ja się do tego stopnia nie przejmuję, że nie wiem ile jest mnie więcej:):):) CUDNIE napisałaś o tej osiemdziesiątce w pąsach!! Uwielbiam takie miłości:):):) Zdrówka życzę moc!! (mam nadzieje, że te rehabilitacje w stroju przyciągającym wzrok chłopski-przynoszą i efekty zdrowotne...). trzymaj się! papa
carowna
30 grudnia 2011, 14:04Do niektórych rzeczy warto przywiązywać wagę, do innych - nie. Do męskich spojrzeń - tak, do wagi - mniej ;)
elkati
30 grudnia 2011, 14:02a wiesz, że źle mi zrobiło a nawet bardzo... ale nic się nie da na to poradzić - na razie ;) tym razom mam zamiar doitwać do -26kg :) to się nzaywa być ambitną... ;)))
haanyz
30 grudnia 2011, 13:11chudne sama, rzucilam krajanke piernikowa, ktora byla moim podstawowym pozywieniem od 3 tygodni. I tak samo z siebie, niechcacy przy okazji wychodzi. nie wiem o co chodzi. Bo im mniej sie staram, tym lepiej wychodzi... ciekawe... ciekawe...
rozaar
30 grudnia 2011, 10:13Wiórku Ty to na pewno nie masz się czym przejmować.
luckaaa
30 grudnia 2011, 10:04zapracowalas sobie na spokojne swieta , bez stresow i rozterek jedzeniowych, ale w styczniu Jola -lodowka na klodke ;))
baja1953
30 grudnia 2011, 09:24Nie przejmuj się, chudzina z Ciebie i już...ale wiesz, w styczniu, to już przystopuj...Jolu, ja tez żarcie prędzej wyrzucę niż zjem niepotrzebnie( a najprędzej zamrożę), ale rzecz nie dotyczy ciasta...Jak jest w domku, to niestety zostanie pożarte przeze mnie...Po połowie z każdego makowca zamroziłam( zaraz po przyniesieniu do domku, świeżutkie), no i odmrożę w Sylwestra i Nowy Rok, niby dla rodziny, ale tak naprawdę, to...wiadomo....Chyba jednak jestem poszkodowana na umyśle...
Ciupek
30 grudnia 2011, 09:18Też sobie to powtarzam wraz z każdym wzrostem.
DuzaPanna
30 grudnia 2011, 07:48:)
kitkatka
30 grudnia 2011, 00:32Jak nie widać to się nie przejmuj. Śzkoda życia na takie pierdoły. Pozdrówka