Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zamarznięty wiatr


20 lat temu, w grudniu, jechałam do szpitala, zimą, za dnia. Mocny mróz trzymał już ponad 2 tygodnie. Wisłą płynęły wielkie kawały kry. Mówili w tivi, że może zamarznąć.
4 dni później wracałam do domu. Ze świeżo ulęgniętą potomkinią. Mróz wciąż trzymał mocny. Wisła stanęła. Cała zamarzła.
Widziałam wtedy pierwszy raz w życiu moją rzekę całą zamarzniętą. Jechałam Wisłostradą i przez most z opadniętą szczęką. Niezapomniany widok! Spiętrzone, miejscami prawie pionowo ustawione kry, między nimi zamarznięte lodowe zmarszczki. Jak świat jakiś obcy.
I sentyment mi pozostał do lodu na płynącej wodzie.


Nie bardzo powinnam chodzić, żeby pięt nie nadwyrężać.
Nie powinnam chodzić po nierównym terenie.
Nie powinnam używać butów na płaskim obcasie.
Jest wiele "nie powinnam" związanych z bólami ostrogowymi, ale ?!....  Ale czymże byłoby życie bez ulegania namiętnościom?!


Na informacje meteo, że Wisłą płynie śryż i że być może rzeka zamarznie, wyraźnie poczułam się jak koń kawaleryjski na dźwięk trąbki bojowej. Uszami zastrzygłam!
Na nogi płaskie buty, wygodne, by móc chodzić po nierównym. Owszem, przykleiłam na wszelki wypadek podwójne wkładki żelowe, ale to jedyne ustępstwo na rzecz mojej niepełnosprawności.
Chodziłam po nierównym. Chodziłam długo. Chodziłam i skakałam, przeskakiwałam wądoły z wodą, potykałam się na zamarzniętym piachu. Wdrapywałam się na żelastwa po starym moście.
Chodziłam wokół mojej ukochanej Wisły i robiłam jej zdjęcia. Ręce mi zamarzały do bólu. W ciągu 10 dni byłam 3 razy.
Owszem, przypłacałam to wieczornymi i nocnymi dolegliwościami, płonięciem lewej stopy - ale uważam, że warto było.

1 luty

Po lewej stronie płynie śryż, po prawej nurt powolny, bo płytko


Płytko i zamarza.


4 luty
To samo miejsce

Po lewej płynąca swobodnie woda, przymarzająca brzegami, po prawej zamarzło wszystko


I na wyspę na środku Wisły jakiś hardkorowiec mógłby się przedostać suchą stopą.


Miejscami grubość lodu jest sporo większa niż wysokość paczki papierosów, co najmniej 15 cm. Ja byłam sama, a jak jestem sama przy nieznanym, to się robię ostrożnym tchórzem, nawet nie próbowałam przełazić.



W niektóre dni Wisła wyglądała, jakby zaraz, już zaraz, za moment - miała zamarznąć na całej szerokości, to zdjęcie jest z 1 lutego


A to z 5 lutego, to samo miejsce, przy samym brzegu nurt płynie bardzo szybko, a woda aż szeleści o wystającą krę


2 zdjęcia z 1 lutego, z ulubionego miejsca z ostatniego pół roku. Odsłonięte ruiny przedwojennego mostu Poniatowskiego.



Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego kra jest 40 cm NAD lustrem wody? Równiutkie lodowe tafle wiszą poziomo, poprzyczepiane do wystającego żelastwa. Wody w rzece nie przybyło, jest wciąż ten sam poziom, tragicznie niski, niezmienny od połowy listopada. Czy to zamarzł wiatr, porywający znad powierzchni wody drobiny wilgoci???




To samo miejsce, 3 luty. Widać że woda pod spodem też zamarła, a te górne, napowietrzne tafle puszczają krople pod wpływem ostrego zimowego słońca.



Nad Wisłą można spotkać nie tylko wnuczka z babcią!


Można też spotkać zapaleńców rozmaitych. Truchtacze przy minus piętnaście trochę mnie zdziwili. Fotografowie, rozkładający statywy gołymi rekami, no, to już patrzyłam z lekką zgrozą i ze współczuciem. Ale w największy podziw wprawił mnie młody człowiek, który uczył się startować na  ... hmmm, to chyba paralotnia. Zimno, wieje a ten sporty extremalne nad brzegiem wiślanym uprawia!! A jak go nad wodę zwieje?





Ps vitaliowy
Zmieniłam pasek
Z  59,4 na 58,8
oby to był początek wyczekiwanego trendu!


Ps zdrowotne
Pytacie, jak mogę tańczyć z ostrogami.
Przecież ja kocham tańczyć, jakżebym mogła nie-tańczyć?!
To jedna z moich namiętności, a powyżej coś pisałam o uleganiu namiętnościom.
Tańczyłam z pełną świadomością, że mnie będzie boleć.
Na Sylwestra też tańczyłam, do 5 czy tam 6 rano, przerwy tylko robiłam na siedzenie z lodowymi wkładkami w butach.
Przed piątkową imprezą siedziałam prawie godzinę z nogami w lodzie. Poza tym założyłam obcasy, a to odciąża mi rozcięgno podeszwowe. Poza tym miałam nowe wkładki żelowe w butkach. Poza tym po max 4 kawałkach zostawiałam partnera, i trzymając się poręczy i idąc z lekka paralitycznie oddalałam się do Tramwaja, gdzie odpoczywałam z nogami na ławce. Poza tym przez imprezą zażyłam proszeczek. Poza tym, wiedziałam, że będzie boleć i że to mój wybór.
A rehabilitacja, której się poddaję, nie ma za zadanie osłabić bólu. Znaczy zmniejszenie bólu jest skutkiem ubocznym. Chodzi o zlikwidowanie stanu zapalnego przyczepu rozcięgna - czyli o to, by się już więcej ostroga nie robiła, nie powiększała. Chodzi o rozmiękczenie tej ostrogi, czyli o naruszenie wapniowej struktury, żeby się mogła rozpuścić i wchłonąć. Chodzi o maxymalne ukrwienie okolic ostrogi, by tkanka była gotowa na adsorpcję rozpuszczonych/rozkruszonych złogów wapiennych i by szybko podjęła proces regeneracji w miejscu po ostrodze.
Taniec czy wertepowe spacery nie mają konfliktu z fizjoterapią, której się poddaję. One tylko powodują zwiększoną bolesność.
Czasami warto!


  • monimoni27

    monimoni27

    13 lutego 2012, 11:16

    I to mi było potrzebne - znaczy rozgrzeszenie Twoje, że jak mróz - to nie trzeba, he, he. Oj, mamy podobną pasję - taniec, mmmmm... Ja jeszcze jakis czas nie potańczę, żałoba. Ale Ciebie - rozumiem, co tam, że boli, jak dusza wyrywa na parkiet ;-)

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    13 lutego 2012, 08:17

    ha:) a ja widziałam taką samą WIsłę w Grudziądzu, gdy w sobote po córcię jechałam do babci. Caluteńka w bieli kry. Zero wody. Pokryta lodowa skorupą. I pomyslałam o Tobie, Czy Twoja Wisła też taka skuta lodem. No proszę - u Ciebie też tak cudnie:)

  • renianh

    renianh

    12 lutego 2012, 22:31

    A wież że ja wczoraj jak widziałam przejeżdżając prze Wisłę całą zamarzniętą rzekę to pomyślałam sobie ze jakoś nie pamiętam bym wcześniej widziała CAŁĄ zamarzniętą Wisłę .

  • luckaaa

    luckaaa

    12 lutego 2012, 22:06

    strasznie ,pieknie i majestatycznie . Mrozisko u was wieksze w tym roku niz w skandynawii

  • filipinka1

    filipinka1

    12 lutego 2012, 21:59

    WOW, Jola, po raz nie wiem już który mnie zadziwiasz :)), jesteś niesamowita, tak trzymaj!!! "Żyj z całych sił..." to do Ciebie pasuje :)), buziaki Gosia

  • elasial

    elasial

    12 lutego 2012, 19:15

    Cudne zdjęcia! Masz dobre oko i wrazliwość. Kiedyś mieszkałam w Malborku-Kałdowie i do pracy leciałam na skróty po zamarzniętym Nogacie. Trzeszczał lód ,a ja bojąc się bardziej spóźnienia do pracy niż zatopienia leciałam jak na skrzydłach...co za głupota....

  • MamciaEdycia

    MamciaEdycia

    12 lutego 2012, 18:23

    Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przyjechać do Peelu na Święta to może i siarczyste mrozy zaliczę, jak dam radę to może i W-wę odwiedzę....Mam nadzieję, że uda Ci Się jak najszybciej rozwiązać problem z ostrogami.....I Potańczysz sobie jeszcze na maxa bo przecież jak to śpiewa Marylka Niech Żyje Bal!!!! Bo to Życie to bal jest nad bale!!!!!!!!!!lowam!

  • baja1953

    baja1953

    12 lutego 2012, 18:02

    Piękne, piękne zdjęcia;)) Cudne, jakbym tam była..Pisałam Ci, że ja wychowałam się na Wartą, rzeka mniejsza, ale tez ją pamiętam zamarzniętą całkiem...;)) Pozdrawiam babcię i wnuka;))

  • uliczka7

    uliczka7

    12 lutego 2012, 18:00

    Takie bolace nogi to strasznie męczące musza być..... A tego sie nie da zoperowac czy cuś ???? Fotoreportaż ziimowy cudny :)

  • Milly40

    Milly40

    12 lutego 2012, 17:27

    A mnie na łyżwy zabroniłaś isc i ja się posłuchałam, A sama !!!!????? Czuje się wystrychnięta na dudka !!!! Kto tu jest szalony ???!!!! ;-))))))

  • asia0525

    asia0525

    12 lutego 2012, 17:21

    Piękne zdjęcia!!!

  • agnes315

    agnes315

    12 lutego 2012, 17:11

    Oj Ty babciu postrzelona :)) Właśnie miałam pytać, czy Cię nie korciło po tym lodzie łazić... Parę lat temu, nie paręnaście, Wisła w Kazimierzu była cała zamarznięta i ludzie do Janowca przez Wisłę na piechotę chodzili, w tym ja się nie chwaląc... :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.