Córczę ma 3-miesięczną praktykę przed obroną licencjatu. Żeby było zabawniej, w Polsce. Miała klopoty ze znalezieniem w tym roku praktyk w Europie. Tam w Roskilde, w Danii, na odpowiedni rodzaj praktyk musi wyrazić zgodę prodziekan ds. praktyk. Po merytorycznej ocenie, czy rodzaj pracy w wybranej firmie jest zgodny z kierunkiem pracy licencjackiej. O ile na praktykach w Hiszpanii pracowała w firmie eventowej, dziale projektowania nowych imprez, o tyle obecne praktyki musiały być w firmie prowadzącej handel transgraniczny, najlepiej produkcyjnej lub IT.
Trudno było.
Już gotowa była "za pracą" emigrować za ocean.
W końcu załapała się w Toruniu do firmy trudniącej się obrotem metalami, w tym również metalami używanymi, ale pochodzącymi tylko ze zbrojeniówki. Ostatnio na giełdzie towarowej w Londynie dziecko obserwowało kursy luf czołgowych poradzieckich. Potem pisało raport dla opiekuna praktyk, łącznie z oceną i przewidywaniem trendów.
Hłe, hłe, nawet nie zapytałam, czy te ruskie lufy to na sztuki czy na wagę...
Z Danii przyjeżdżała rzadko. Bo daleko i podróż kosztowała. Do Torunia blisko i PolskimBusem kosztuje raptem coś około 20 zł. Jest w domu co tydzień. Prawie.
Wczoraj wyjeżdżała z powrotem. Śmiałyśmy się, że zostanie słoikiem, czyli kimś dojeżdżającym cotygodniowo do pracy do dużego miasta, z wałówką od rodziny w słoikach. Dla niezorientowanych link do słoików warszawskich, Acz nie wątpię, że to zjawisko dotyczy wszystkich polskich miast wojewódzkich.
Miała przygotowane kotlety schabowe w panierce i buraczki z jabłkiem na ciepło.
Ale nie została słoikiem toruńskim!! Zapomniałyśmy o wałówce w ferworze pakowania i wyjazdu.
Tak całkiem obok . ..
To kto pomógł w Toruniu mojemu dziecięciu??? No kto? Wynajęła tam mieszkanie nieumeblowane, bo to tylko na parę miesięcy. Bez stołu i czegokolwiek do siedzenia. Mąż jednej z vitalijek przywiózł jej swoje meble kawalerskie. Po wizycie Pawła dziecko mi piało z zadowolenia w telefon, że w końcu może posadzić swoje 4 litery na krześle jak biały człowiek, a nie siedzieć półdupkiem na materacu albo jeść na stojąco.
Vitalia tworzy mocne więzi. Dzięki raz jeszcze Matko Założycielko !
tak a propo
ps vitaliowe
jest poniżejpaskowo czyli 61,1
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
nuta
7 października 2013, 14:34pochodze z Torunia. tansze miasto niz np. wrocław. Jak na parę m-cy, to można wynająć pokój w mieszkaniu 2-pokojowym. Kase zawsze mozna wydac na cos innego. fajnie piszesz:) mam mame w Twoim wieku i coz... herbatka, kocyk, kot, mąż i film na dvd.
aganarczu
19 września 2013, 13:01a do Islandii nie chciala sie wybrac? Po dunsku tu by sie prawie z kazdym dogadala bo dunski obok angielskiego jest jezykiem obowiazkowym :-) Z produkcji to np. aluminium - Alcoa. Z drugiej strony masz corcze pod nosem i znacznie czestszy kontakt niz do tej pory :-)
renianh
18 września 2013, 22:43To masz córkę nareszcie blisko.Pozdrów matkę Założycielkę ,mogłaby wrócić .
pojedyncza
18 września 2013, 22:36no proszę to ja do niej mam 40km :-)
kristensen
18 września 2013, 20:17ja ze śląska, a studiuję i pracuję w krakowie od kilku lat. do domu co 3 tygodnie lub co miesiąc wracam. to dobre rozwiązanie, bo wszyscy się cieszą i przytulają - gdybym jeździła częściej, to stałabym się chlebem powszednim. a przecież chleb to zło podobno. w każdym razie lub anyway - słoikiem nigdy nie była, bo ani razu nie dostałam wałówy. ok, co najwyżej jakieś jajka od babci się trafiły, mogłabym więc byc... wytłaczanką
adador77
18 września 2013, 19:39:))) matka zalozycielka to dobra matka jak widac:) moglaby wrocic do nas co nie?:)
baja1953
18 września 2013, 19:25Vitalia górą:)) Jolu, tak, wzięliśmy i rowery i suszarkę do grzybów...nie ma zakazu...W autku zmieściła się doskonale, a bez niej płakałabym rzewnymi lzami, że mi grzyby pleśnieją...Jeszcze nie włączono ogrzewania w sanatorium.........Zabranie suszarki to najlepsza decyzja mojego męża;))
adador77
18 września 2013, 19:12Swego czasu chyba bylam takim sloikiem:) Alez to strasznie mile, ze jeszcze istnija zyczliwi ludzie i chca pomoc naszej ambitnej mlodziezy:) Wagi sa glupie ale dobrze, ze sa bo bez nich jest mniej wesolo:) Bywaj i niech Ci pogoda sprzyja podczas rowerowania:)
LeiaOrgana7
18 września 2013, 13:42Niech mi brata z bratową córczę pozdrowi ;) A legenda o słoikach doszła nawet do mnie w Londynie ;)
dam.rade.1958
18 września 2013, 12:56Jak widac sa jeszcze dobrzy ludzie na swiecie :)