odnowa od nowa oraz zdjęcia z Myślęt
Ten dzień jest tak samo dobry jak każdy inny, by znowu podjąć starania o zanik oponki i innych nadmiarów. Zmotywował mnie ten łikendowy wyjazd dosyć mocno. A właściwie wstyd, jaki odczuwałam. Jeszcze pal sześć, że guzik w spodniach ciasny i że obręcz stanika zostawia pod biustem swędzący odcisk. Ale gdy brzuch zaczyna przeszkadzać w akrobatyce dwuosobowej, to już jest źle i smutno.
I doszedł też skandal, tak to odczułam we własnej głowie.
Był w tym SPA basen. Zasadniczo cały czas tam byliśmy, robiąc przerwy na posiłki, zabiegi kosmetyczne, spanie i akrobatykę dwuosobową. Pływanie, sauny, jaccuzi, pływanie, łączka słoneczna, atrakcje wodne typu przeciwprąd, parasol, bicze, słupek. Już w czasie pływania odczuwałam dyskomfort. Kostium pływacki z wakacji - na brzuchu się jakoś tam rozciągnął. Ale na górze człowieka, na popiersiu, materiału zrobiło się jakby za mało. Zbiegł się czy co? No, "w cycki mi trochę też poszło", ale żeby mi się biust nie mieścił? Ehhh, to musi być wada kostiumu.
Włączyłam sobie przeciwprąd na 3/4 mocy. Płynęłam z całych sił, walcząc z falami i mocą wody. Wychodziłam roześmiana, prychając wodą z nosa, rozanielona czystym wysiłkiem fizycznym. Na schodkach wyjściowych z basenu poczułam, że mi jakoś dziwnie ciało nie pasuje. Osz, kurde!!!! W panice z powrotem się zanurzyłam. Albowiem bijący mi na wprost prąd wodny wyjął mi prawie całkiem te niemieszczące się piersi z za małego kostiumu, wydmuchał na boki i próbował wepchnąć pod pachy. Prawie cały biust poza kostiumem !!!!! zgroza!
O NIE! Tak dalej być nie może!!!
Już wczoraj dokonałam odpowiednich zakupów spożywczych.
Już wczoraj na lodówce powiesiłam odpowiednie literki na magnesach.
Z wagi kuchennej szklanej zdjęłam przycisk do książek i 2 igły tapicerskie i etui z okularami do czytania.
Wykupiłam znowu Vitaliusza, odkurzyłam moje tabelki kaloryczne, przygotowane zestawy posiłków. Znowu będę liczyć każdą zjedzoną, wypitą czy wylizaną kalorię.
Już od dzisiejszego ranka jem z ołówkiem w ręku
Oponce brzusznej mówię NIE!
Nadmiarowym piersiom uciekającym z biustonosza mówię NIE!
... żeby mi tak nadmiar kilogramowy szedł w biodra ... albo w szyję ... albo w biust, ale bardziej sprężyście, a nie tak lelawo ...
zdjęć kilka z Myślęt
przyjazd po ciemku, z dala, od szosy, widać tylko światła okien pałacowych
płynę tak szybko, że zanim fotograf nastawił cokolwiek w aparacie, już byłam pod przeciwległym brzegiem
naprawdę szybko pływałam, nie ma co tracić okazji!
całe jaccuzi MOJE!
podczerwień i ultrafiolet - "łączka słoneczna" z widokiem na śnieg i zachodzące zimowe słońce czyli mocno grzejące kamienne łoże a nad głową stado lamp ultrafiołkowych
ps.
waga lepsza niż przed wyjazdem, w końcu 2 doby intensywnego ruchu zrobiło swoje
więc można przyjąć, że zaczynam vitalię od nowa, z taką samą wagą jak te kilka lat temu
waga start - 63,8
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
AuntJemina
5 lutego 2014, 08:54tak, tylko do tego trzeba być tak pracowitym jak Insol żeby tak to wszystko samemu robić :)
AuntJemina
5 lutego 2014, 08:53dzięki Joleczko, juz znalazłam prawdziwą kiszona kapuchę - w taki popeerelowskim sklepie "Społem" się nazywa :) jest u mnie w Ursusie taki "Warus" i uratowanam :)
Caramelcoffee
4 lutego 2014, 14:52Swietny wpis :) Na pewno juz niedlugo bedziesz jak ta Nimfa Wodna :) Pozdrawiam :)
Insol
4 lutego 2014, 14:02ja poprostu wkręciłam się w temat 'prawdziwego jedzenia' chcesz jeść ziemniaki - jedz! chcemy frytki - sami je róbmy! moje dzieci chcą hamburgery? mamusia bierze woła, mieli i robi najlepsze hamburgery na świecie!
aleschudlas
4 lutego 2014, 13:50aż sie chcę tam być :)
Insol
4 lutego 2014, 13:44no cud no... pod warunkiem że nie zamordujesz go sosikiem na mące a do tego nie dorzucisz schabowego w panierce ;)
AuntJemina
4 lutego 2014, 11:34"jem z ołówkiem w reku" dobre :D oby nie w zębach! :) powodzenia! kurde, wszystkie jakoś tak utyłysmy ! utyłyśmy to i schudniemy! czas się otrząsnć po świąteczo-sylwestrowym rozpasaniu. wsak niebawem wiosna !
baja1953
4 lutego 2014, 09:20Piękny relaks, fajny pobyt, ja tez lubię rozkosze wodne, korzystam z nich na co dzień, bo mam aquapark pod bokiem ( karnet 58 zl/ miesiąc bez limitu czasu), ale "słonecznej łączki" nie mam!!! Jolu, ważysz pięknie, tyle to i ja bym chciała, niestety mam bite 70... ule to maleńkie "beczułki" wys.ok. 2-3 cm, dno z wafelka, wnętrze czekoladowe z wciśniętym ajerkoniakiem... W górach śniegu nie było, podobno Warszawa wzięła cały śnieg i mróz ... Powodzenia, Jolu;))
alunia1960
3 lutego 2014, 23:15Biust lepiej mieć niż nie mieć, kostium rzeczywiście na Waleskę (bo Waleska z tyłu i z przodu deska). Ale prezent to rzeczywiście piękny, takie mini wczasy. Cieszę się z Tobą! A wagę okiełznasz :-) Pozdrówka!
Magdalena762013
3 lutego 2014, 23:13Prosze pogratulowac dzieciom pomyslu na prezent - na co dzien czlowiek mysli sobie - pojechalabym gdzies, albo ale ta JolaJola ma fajnie. Albo tyle jest do zrobienia w weekend po calym tygodniu albo czy to nie szkoda kasy? A jak zaplacone, termin wyznaczony - jak ńie jechac?
kookoolka
3 lutego 2014, 23:01Nieładnie! Te zdjęcia to chyba tylko po to, żeby pokazać się na Vitalii, polansować, udowodnić, że się żyje na wysokiej stopie. Te baseny, te spa, te hotele w szlacheckich dworkach - niech zazdroszczą i podziwiaja te osoby, których na to nie stać.
kookoolka
3 lutego 2014, 23:01Nieładnie! Te zdjęcia to chyba tylko po to, żeby pokazać się na Vitalii, polansować, udowodnić, że się żyje na wysokiej stopie. Te baseny, te spa, te hotele w szlacheckich dworkach - niech zazdroszczą i podziwiaja te osoby, których na to nie stać.
kasperito
3 lutego 2014, 22:56no to naładowałaś baterie do STARTU:):) super
ela61
3 lutego 2014, 21:35Oj to się tam działo w tym SPA hi hi Ruszamy. Ty i tak pewnie jak ruszysz na rowerki to naddatki uciekną same :-))
fiona.smutna
3 lutego 2014, 21:23ale super:))) widać po minie, że błogostan trwał:) a teraz do pionu:) Będę kciuki trzymała.
patasola
3 lutego 2014, 19:57Ha! A wczoraj myślałam o Vitalijkach, które były i zniknęły. I Ty przemknęłaś przez moją głową, Pani Rowerowa. :) Dobrze, że wróciłaś. Dużo z nas wraca po jakimś czasie.
Nefri62
3 lutego 2014, 19:22piękny odpoczynek, też tak lubię, pozdrawiam i miłego wieczoru
ata2010
3 lutego 2014, 17:27mnie marzy sie jakis wyjazd, biegam na biegówkach, lecz u nas na dolnymślasku nie ma sniegu :(
agusia70
3 lutego 2014, 16:20jadło jadłem, ale kostium nowy też sobie kup w nagrodę:)
Milly40
3 lutego 2014, 15:56Już sobie wyobraziłam te striptisy co tam wyczyniałas ;-))))Dla mnie za zimno na ograniczenie jedzenia, jem i jem ;-)