Jesienią tam chadzałam. Teraz znowu. Bo w zimie to gdzie indziej zajęcia piłkarskie Staśka się odbywały. Klub Varsovia na Międzyparkowej. Tu zaczynał Lewandowski, jak Stasiek podkreśla za każdym razem. Wokół pustynia handlowa, żadnego barku, księgarni. Na miejscu są tylko trybuny do siedzenia. Ale to wygwizdów straszliwy, wiatr przewiewa człowieka na wylot. I ciemno, bo zmierzch jesienią i teraz znowu szybko zapada.Oświetlona jest tylko murawa boisk treningowych.
A przeczekać trzeba 2 godziny. Półtorej na trening na boisku, reszta na szatnię, rozmowy trenerskie, itepe.
Kilka razy podjechałam 3 przystanki tramem (a dojść do niego daleko trzeba) do Arkadii lub 6 przystanków do największego Empiku. Ale zajęta czytaniem książek albo przymierzaniem butów, spóźniłam się kilkakrotnie po odbiór dziecka. Niedobrze.
W końcu w jednym z pobliskich korporacyjnych szklanych
wieżowców odkryłam malutkie CoffeeHaeven. Co prawda zamykają już o 17:30, równo z wyjściem ostatniego korporacjotrepa, a
Stasiek kończy po 18:15. Ale po kilku miesiącach, jako stała klientka,
zostawałam w kąciku i przeczekiwałam sprzątanie i mycie podłogi. Wychodząc dopiero
z zamykającym pracownikiem. Już nawet kawy nie muszę zamawiać, od drzwi mi barista powitalnie kiwa i pyta, czy to samo i do stolika przynosi.
Raj! Za oknami wieczorne zimno, a ja siedzę w
cieple, w miękkim fotelu (a tak! mam swój ulubiony, z wysokim oparciem, jeszcze
ani razu nikt mi go nie zajął), mam kubas słodkiej kawy i zasięg WiFi i rozłożoną
na stoliku jakąś instrukcję do studiowania. I widok na ulicę przez okna od sufitu do podłogi. I miły uśmiech młodego baristy. Naprawdę raj!
Tylko że . . . po wyjściu z tego raju zawsze było mi
niedobrze. Jak z przejedzenia tortem i z noszenia za wąskich spodni. Nawet późnym
wieczorem na kolację patrzeć nie mogłam. Co jest????
Do wczoraj nie wiedziałam, od wczoraj już wiem!
Wczoraj wieczorem tak mi było niedobrze!!! Błeeeee…
Weszłam na stronę CoffeeHaeven. Sprawdziłam kaloryczność mojej
kawy i włosy mi stanęły dęba na głowie. Włosy zdębiały i ja zdębiałam - jak to jest możliwe???
Średnia latte machiato, z normalnym
mlekiem, dodatkowym espresso i syropem karmelowym ma. . . litości! . . ma 431 kcali!!!
To jak MCDonald, do BigMaca trochę
tych kalorii brakuje, ale i tak więcej niż McChicken, tyle prawie co duże
fryty!!!! A ja się dziwiłam, że mi jest niedobrze, hehe!
Ponadto ja w ogóle nie
używam cukru, a tu do ulubionej kawy biorę 4 tutki brązowego. Sypię go na
piankę i wyjadam łyżeczką. Pianka, syrop karmelowy i chrupiący brązowy cukier,
mniam! Niebie w gębie. Kalorii 16
gram cukru już nie miałam siły policzyć.
Niech już się zrobi ciepło! Niech będzie można przeczekiwać Staśkowy trening na trybunach, nie zamarzając na sopelek. Już nie chcę się we wtorkowe późne popołudnia chować w rajskim CoffeeHaeven.
bell3
27 marca 2014, 12:58Jolu . W coffe heaven można zamówić latte na odtłuszczonym mleku :)
izabela19681
26 marca 2014, 20:06to syrop karmelowy jest tym zdrajcom!!!!!! Nie inaczej!!!! Ale Ty serio lubisz takie słodkie????
Insol
26 marca 2014, 17:57naprawde o tym nie wiedziałaś?
jolajola1
27 marca 2014, 14:11oczywiście, że nie wiedziałam! nie podejrzewałam nawet . .no wiesz, 8 tych kaw było na jesieni, teraz trzy, to nie sa jakies oszałamiajace codzienne ilości
Magdalena762013
26 marca 2014, 17:05Tyle kalorii? Szok... Nie spodziewalabym sie.. Gorsze jest jednak to, ze w obecnych czasach czesto tworzymy sobie sztucznych znajomych (Ty akurat masz ich chyba mnostwo - rowerowych itp), Ale ja na przyklad: tu znajoma pani w barze, tu znajomy pan z ochrony, tu znajomy pan sprzatający osiedle, tu znajomi z serialu... Mam wrazenie, ze niestety potem bardziej ich wole niz tych z realu...
Windsong
26 marca 2014, 16:53No niezła ( mało niebiańska) bomba kaloryczna ukryła się w kawie :)
LeiaOrgana7
26 marca 2014, 15:33Kurczę, ja się raczę w Starbucks średnią kawką tak raz na dwa-trzy tygodnie, ale wybieram albo mleko sojowe, albo wrsję light. To jeszcze nie wychodzi tak źle, można wypić też mrożoną kawę za 100-120 kcal. Ostatnio jednak w niedzielę postanowaiłam sobie dogodzić i wzięłam mrożoną karmelową full wypas, z bitą śmietaną i w ogóle: jedyne 420 kcal :O
asimil
26 marca 2014, 15:03nie dziwię się, że jest Ci niedobrze ;-) To chyba dość słodkie? Mimo wszystko z Twojego opisu wynika, że to fajne miejsce gdzie można czekać...
Milly40
26 marca 2014, 14:57Dzięki, dzięki popróbuje ;-) a znasz może jakąś strone z mapą ścieżek w Warszawie ? tak żeby była aktualna ?
Nefri62
26 marca 2014, 14:32ja w czasie treningu dziecka też trenuje albo biegam albo idę na siłownie, można też jeździć rowerem. Nie lubię siedzieć bezczynnie. pozdrawiam i miłego dnia
mania131949
26 marca 2014, 14:25A czarna bez cukru w moim kalkulatorze ma 0 kalorii. To pewnie jakaś ściema, coś tam chyba ma, ale ja piję z mlekiem1,5, to trochę też "naleci". :-))))
Milly40
26 marca 2014, 13:32Dzięki za podpowiedz z tym stacjonarnym, weszłam i tam jest opcja edytuj i udało mi się zmienić z marszu na kolarstwo. No dziecko poprosiłam aby mi coś przetestował bo np. nam KEN przedłużyli aż na Mokotów, jeszcze jedno ograniczenie że ja nie lubie jezdzic pod góre, np. trasa koło Belwederu odpada, kiedyś dojechałam aż do Gagarina, ale dalej już nie bo tam się góralstwo zaczyna, a to nie dla mnie. Ale potestuje to co napisałąś, choć najpierw musze nabrać ogólnej kondycji bo póki co to kiepściutko...
wiosna1956
26 marca 2014, 13:11nigdy bym nie przypuszczała , to są te nasze pułapki .... pozdrawiam
winter_beats
26 marca 2014, 12:53no niestety te rarytasy kawowe to bardziej jak porządny deser, a nie kawa... dlatego zawsze jak sobie zamawiam kawę to zwykłą, ewentualnie z mlekiem. pewnie, że fajnie sobie tak dogodzić taką pyszną kawą, ale ja jednak wolę czarną sypaną. albo espresso, mniam! :) no, oby już było cały czas ciepło :)