z tym odchudzaniem to był, niestety, falstart
albowiem smaczne sery z Monfalcone ...
albowiem zdrowie zaszwankowało nagle - zapalił mi się moczowód (o tyle dobrze, że nie doszło do krwiomoczu) i nagle zaczęło rosnąć ciśnienie
albowiem osłabłam okropnie, po 26 km rowerem byłam tak słaniająca się, jak nie byłam po 50 km pod wiatr
albowiem szlag trafił moją silną wolę (ale nie, ukrytej tabliczki mlecznej Studenckiej nie odszukałam, jeszcze tyle miałam w sobie przyzwoitości...)
ale się nie poddaję, nie umiem!
jutro też jest dzień !
poczekam na jutro
aganarczu
8 września 2014, 13:55ja tez zaliczylam falstart i zyje. Tobie tez sie krzywda nie stanie. Otrzep kurz i do dziela :-))))
Windsong
8 września 2014, 07:43To nie falstart, to za wczesne po urlopie popadnięcie w rzeczywistość :)
mania131949
8 września 2014, 06:53Ja tyle tylko zrobiłam dla swoje słabosilnej woli, że nie odkładam do jutra, no ale "w trakcie" już gubię zapał. Współczuję bólu i zdrówka życzę!
mikrobik
8 września 2014, 06:34A nie masz tak, że cieszysz się, że jutro to nie dziś? Nie dziwię się, że najpierw trzeba opróżnić wszelkie zapasy serowe i nie tylko, aby ze spokojem (czyt. pustą lodówką) zabrać się za swój plan naprawczy (Bajeczka wymyśliła to piękne określenie zamiast znienawidzonego "odchudzanie"). Zdrówka i powodzenia!
brugmansja
7 września 2014, 23:18życzę przede wszystkim powrotu do zdrowia i odzyskania silnej woli co, jak myślę, nie będzie bardzo trudne
renianh
7 września 2014, 22:28Ja liczę że jutro jet dobre na start ,juz kilka falstartów zaliczyłam :)
luckaaa
7 września 2014, 22:19A bo tak od razu po urlopie ?? Kto to slyszal ! Trzeba dojsc do siebie , dojesc zagraniczne frykasy , odpoczac ... No i wtedy mozna :)
Magdalena762013
7 września 2014, 22:17Uuu - to sie na Ciebie ciut nalozylo. Wspolczuje. Ale walcz oczywiscie, jak kazda z nas:)
Nefri62
7 września 2014, 22:06ja też myślę że jutro jest dobry dzień. :))