Bo - po pierwsze - waga drugi dzień z rzędu pokazuje mniej mnie
Bo - po drugie - pokazała się niespodziewanie nieodżałowana Pani Baleronowa. I to z jaką wspaniałą wieścią. Dawno się tak nie cieszyłam z czyjegoś osiągnięcia
Bo - po trzecie - przyszła z wizytą moja mama. Po półtora roku nieprzychodzenia, bo się widujemy na spędach rodzinnych i od kwietnia do października na rancho. I wytrzymałam ponad półtorej godziny z nią bez zgrzytania zębami. Potem zgrzytałam, ale po cichu. I wizyta zakończyła się w miłym nastroju, co nie jest często spotykane.
Bo - po czwarte - przyniosła mama dwie góry placków smażonych z jabłkami. Jeden z czterech smaków mojego dzieciństwa.... Mam bardzo silną moją silna wolę, rządzi mną jak chce. I ona i ja chciałyśmy placków!!!! Żarłam bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Tylko.... mam chyba teraz mniejszy żołądek.... nie zmieściłam tyle, ile chciałam.
Bo - po piąte - nażarta do wypęku i senna z tego przejedzenia, jednak poszłam chodzić z kijkami. Tu też porządziła mną moja silna wola, uparła się
Inna rzecz, że źle się chodzi z pełnym brzuszkiem, przez 3/4 trasy trzymała mnie kolka, fuj
Osiągnięcia dzisiejsze : 88 minut; 7,5 km; prędkość średnia 5,11 km/h; spalone kcale - nie więcej niż 380
Bo - po szóste.... UWAGA i TRU TU TU !!!
Niniejszym ogłaszam, że minęłam półmetek kijkowego chodzenia, już więcej za mną, niż przede mną, tej założonej odległości. Bo założyłam 8 tygodni po minimum 30 km każdy. W pierwszym było 31,49.... dopiero się rozkręcałam. W drugim - 38,68. W trzecim, który właśnie dzisiaj minął - 51,49 ......... TAK, TAK, excell nie kłamie, tyle przeszłam od ostatniego czwartku!
Nnnoooo, wiem, że jak przyjdzie śniegodeszcz albo inna chlapa, to nie będę chodziła, że pewnie mi "nadwyżka" zniknie..... Ale póki co - jestem bardzo zadowolona i ogromnie dumna
poproszę o oklaski
ps. 1
Po powrocie z kijków, zmęczona, do kuchni weszłam. Rodzina jeszcze nie wymiotła placków babcinych. Zjadłam dwa. A potem patrzyłam z żalem w michę. Jeszcze są. Pachną. A ja juz nie mogę.
Przypomniały mi się pączki w maju na imieninach mojego ojca. Jeszcze kilka lat temu na przyjęciu potrafiłam zjeść więcej niż 10 pączków, bywało, że 15. No, nie jednym ciągiem, tylko przez całe przyjęcie. A w tym roku w maju zjadłam dwa i było mi niedobrze z przejedzenia....
ps 2
... nie mam odwagi policzyć dzisiejszych kalorii...
ps 3
jeszcze paseczek mój kijkowy
karinadulas
3 grudnia 2009, 17:03a czemu nie bedziesz chodziła? załozysz takie sniegołazy na nogi i wio...:P
haanyz
3 grudnia 2009, 11:17No to brawa, nasza rekordzisko! Za co sie nie wezmiesz - bijesz rekordy! W plywaniu - choc Twoja pozycja lidera zaczyna byc atakowana, w kijkach, we wszytskim. A jak waga spada to i pewnei centymetry! tez sie dzisiaj przyjemnie zdziwilam wkladajac spodnie, ktore dostalam latem po kuzynce - wtedy byly baaaardzo ciasne, teraz sa luzne. Cuda! Buzka!
nanuska6778
3 grudnia 2009, 10:29Bardzo klaszczę:-))) Moim Smakiem Dzieciństwa sa placki ziemniaczane, które mój Dedi smażył w piatki, a my z bratem szamaliśmy przed telewizorem, wpatrzeni w "TELESFORA":-) Za każdym razem, gdy jestem w Polsce, Dedi musi się raz nasmażyć, i to sporo, bo jest nas więcej: się rozmnożyliśmy:-) Ale zjadam jeden, najwyżej dwa. I głód Smaku Dzieciństwa się zaspokaja... Miłego dnia:-)
kitkatka
3 grudnia 2009, 00:06z jabłkami są mniam mniam i dosyć często je wytwarzamOpracowałam metodę smażenia na patelni bez grama tłuszczu i można ich sobie pojeść. Podziwiam Twoją determinację w lataniu z kijkami. Ja bym już komuś nastukała tymi kijkami, że muszę z nimi latać za karę. Leń się na dobre zagościł w mojej grupej d...e i cięzko go wypędzić. Pozdrówka
sezamek68
2 grudnia 2009, 22:41:-)))))))))) owacje na stojąco! serio! stoję i klaszczę :-)
paniBaleronowa
2 grudnia 2009, 22:25mnie do szczęścia wystarczyłyby te placki, jak czekoladę kocham! Ale co. Głupia obiecałam Najwyższemu, że jak się uda z książką TO JA DO ŚWIĄT CUKRÓW PROSTYCH ANI GRAMA! Wyobrażasz to sobie? Ale mnie zrobił w balona!
KORA20000
2 grudnia 2009, 22:17gratulacje kijkowe !
renianh
2 grudnia 2009, 22:12No no byłaś bardzo dzielna ,ja uwielbiam nordic walking ale tylko w okresie letnim,teraz zdecydowanie wolę zajęcia w ciepełku.