Tytuł mówi sam za siebie.
Dlaczego? Bo grupa biegowa zaczęła mnie przerażać- artykuliki, blogi, gdzie naśmiewa się z ludzi w firmowych ciuchach, z gadżetami. Gdzie naśmiewa się z sezonowców.
Przepraszam k... mać! Co to kogo obchodzi kto w czym i z czym biega, albo kiedy i jak dużo, jak długo?
Super, że ktokolwiek w jakikolwiek chce bądź próbuje się ruszać.
A tym, którzy określają się jako "pasjonaci" i naśmiewają z innych mówię: jesteście zwykłymi szmatami a nie pasjonatami.
Każdy ma prawo biegać w tym, w czym chce- może to być mięty dres rodem z PRLu, może to być nowoczesny strój biegowy- ważne, że coś robi.
Każdy ma prawo biegać wiosną i latem a pozostałe miesiące robić np. coś innego, albo nie biegać, żeby kolejnej wiosny znów zacząć-ważne, że chce coś robić i robi to z przyjemnością w warunkach, które mu odpowiadają.
I jeszcze jedno- biegacze amatorzy zaczęli przesadzać. Anoreksja się szerzy również wśród mężczyzn. Bo wiadomo, żeby szybciej biegać na długich dystansach, trzeba mieć niską masę zarówno tłuszczu jak i mięśni, więc waga jest ważna. Nie zapominajmy, że to cecha Kenijczyków, Etiopczyków i biegaczy zawodowych, a nie amatorów!!! Nie jestem biegaczem, nie jestem pasjonatem biegania ale obserwatorem i propagatorem zachowań prozdrowotnych, dlatego zwróciłam na to uwagę.
Nie zapominajmy, że zawodowcy biegają nie więcej, niż amatorzy, ale mają całe zaplecze medyczne, odnowę biologiczną i ich życie i PRACA polega na bieganiu. Tymczasem amator pracuje (często siedzi, a potem się zrywa do biegu np.), często ma rodzinę i nie ma zaplecza odnowy biologicznej, nie chodzi do masażysty (z małymi wyjątkami) i nie odpoczywa tyle, ile zawodowiec.
Dlatego jeśli biegasz amatorsko:
- biegaj z umiarem, dostosuj bieg do swojego poziomu zaawansowania i wagi ciała,
- dostosuj się do swojej aktualnej sytuacji życiowej, ne rób zrywów weekendowych ani zrywów po całym dniu siedzenia w pracy (mam na myśli bieg w ciągu 30-60 min. po jej zakończeniu), daj sobie czas ok. 2h, które spędź aktywnie- przejdź się kilka przystanków, zrób coś w domu, po prostu staraj się najpierw rozruszać,
- nie przesadzaj i zaprzyjaźnij się z regeneracją- nie biegaj codziennie a co drugi dzień,
- rób rozgrzewkę przed biegiem i stretching po biegu,
- odpuść, przełóż trening na kolejny dzień, jeśli czujesz się słabo, masz zawroty głowy albo obfitą miesiączkę,
- odpuść kilka dni, kiedy jesteś chory bądź pobolewa Cię kolano, żeby nie pogłębić stanu niedyspozycji i nie wyłączyć się z ruchu na kilka tygodni a bywa, że i kilka miesięcy,
- korzystaj z treningu siłowego jako uzupełnienia i wzmocnienia, zapobiegania kontuzjom,
- zdrowo się odżywiaj i nie głódź się- nie jesteś i nie będziesz zawodowcem jeśli zaczynasz i masz ponad 20lat, choć możesz osiągać sukcesy w biegach amatorskich, ale pamiętaj, nie kosztem zdrowia, bo na tym nie zarabiasz, i wiedz, że i tak biorą w nich udział naturalnie stworzeni do biegania Kenijczycy i Etiopczycy, więc wyluzuj i poprawiaj ew. własne rekordy,
- bądź sam sobie przeciwnikiem, nie porównuj się z innymi.
Moje bieganie się skończyło, bo jestem za ciężka i nie mogę zejść poniżej 60 kg. Łapała mnie kontuzja kolana i odzywała się stara kontuzja mm. dwugłowego uda, więc w pełni angażuję się w trening crossfit i funkcjonalny, jak również Kettlebell (dodatkowo na razie 2 x w tyg.), dopóki nie skończę planu ZWoD 1-100. Jestem przy 21, 22 :) Robię czasami po 2 dziennie z samego rana. Lubię i czuję się świetnie. Zajmuje mi to do 30 min. maxymalnie, ćwiczę 6-7 dni w tyg., przy czym w weekend robię pojedyńczy trening 10,15 lub 28 min.
Nie jestem przemęczona, po 3 tyg. już widzę efekty wizualne i wreszcie robię normalne pompki. Poporodowa niemoc zamieniła się w moc i chęci do życia.
Zmęczenie związane z Hashimoto już mnie nie męczy!!! :D i to jest mój sukces.
Dieta- bezglutenowa, beznabiałowa (nabiał działa insulinogennie) i bez ziemniaków, które u mnie powodowały bóle stawów ale mają również wysoki IG. Zboża tylko kasza gryczana i ryż. Nie jem żadnych mąk. Nie jem również kukurydzy i innych bezglutenowych zbóż typu kasza jaglana (ma wysoki IG).
Warzywa gotowane tylko nieskrobiowe, pozostałe na surowo. Jem brokuły, kapustę kiszoną pomimo, iż nie zaleca się w niedoczynności tarczycy, ale nie codziennie i dobrze ugotowane to, co można ugotować ;)
Owoce- tylko z niskim IG (głównie cytrusy i jabłka). Ponieważ mam insulinooporność (PCO również od lat) nie wiadomo skąd, jak i dlaczego, być może poluzowanie diety w ciąży spowodowało taki stan rzeczy, ale wyniki są złe ;/
Tłuszcze- olej kokosowy, oliwa z oliwek, avokado, masło klarowane (nie zawiera ani kazeiny ani laktozy). Więcej olejów nie używam ze względu na fitoestrogeny albo kwas fitynowy.
Tyle na temat diety, a poniżej inspirujący filmik z najskuteczniejszym ćwiczeniem w walce z tkanką tłuszczową ;D
Pozdrawiam i dbajcie o swoje zdrowie przede wszystkim.
takaja27
14 kwietnia 2014, 14:20ja pitole, co ten koles bierze? Ja mam zawroty glowy przy chodakowkiej (i zmeczenie spowodowane hashimoto), a co dopiero po czyms takim! O ile niektore z nich jeszcze sa do wykonania (babskie pompki), to reszta to jest dla hardcorowcow! Ale swietnie piszesz, podobaja mi sie Twoje poglady