Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 21 lat, a odchudzam się jakoś od ZAWSZE. Grubiutka słodka blondyneczka zaczęła stawać się kobietą. Dużo trenowałam. Koszykówka, piłka ręczna, piłka nożna, hokej. I dzięki temu miałam świetną sylwetkę (72kg). Potem zaczęło się liceum, mniej czasu na treningi, więcej poświęcałam się nauce do matury albo imprezowaniu. Generalnie bardzo lubię piwo. Teraz ważę ponad 20kg więcej. I od raku mam cudownego chłopaka. Kocham go nad życie. Dzieli nas 500km więc widzimy się co 4-6 tygodni. Chce jeździć do niego i go coraz milej zaskakiwać swoim wyglądem. Wiem że jego koledzy mnie lubią ale wiem też jakie mają zdanie na temat mojej figury.. Jego atletyczna sylwetka jest dla mnie największą motywacją. Niedługo zabiera mnie na studniówkę i marzę o tym żeby być najseksowniejszą (bo najpiękniejszą już jesteśmy) parą na parkiecie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3640
Komentarzy: 44
Założony: 22 października 2015
Ostatni wpis: 12 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KrowkaGorala

kobieta, 30 lat, Zielona Góra

180 cm, 91.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Zamówiłam wczoraj sukienkę na studniówkę mojego chłopaka. :)

Stwierdziłam że jest piękniejsza od tej drugiej i o wiele bardziej mi się podoba (jeśli chcecie zobaczyć drugą opcje zobaczcie poprzedni wpis ;))

Mój Andrzej opisał co by chciał tak naprawdę:

-żebym wyglądała zjawiskowo ale nie odsłoniła zbyt wiele

-żeby była długa i kobieca

-żebym w niej wyglądała jednocześnie słodko ale nie dziecinnie.

Moim zdaniem ta sukienka spełnia wszystkie te kryteria! Bo w ogóle od samego początku wiedziałam że nie chce czarne sukienki. Studniówki z roku na rok wyglądają jak wielka stypa przez to że wszyscy są na czarno! I zaledwie kilka czerwonych albo złotych..

Chcą się pochwalić moim wyborem wysłałam to zdjęcie do jego siostry, która od razu pokazała go mamie (mojej teściowej). Dostałam taką wiadomość od niej: "Mama kazała Ci przekazac ze strasznie ładnie by Ci było w czarnej. Andrzej lubi takie wiesz takie skromne. A jeśli nie lubisz czarnych to możesz wybrać taką z dużymi dodatkami srebrnymi lub złotymi."

Szczerze mówiąc może to głupie ale załamała mnie ta wiadomość.. Brzmi to jak: "masz się nie rzucać w oczy, kup coś skromnego i nie przesadzaj." To jest bardzo religijna rodzina. Boję się teraz że nikomu nie będzie się podobać. Nienawidzę czegoś takiego! Byłam zachwycona sukienką i nie mogłam się doczekać aż przyjdzie a teraz co? Mam się bać w niej pokazać?!

A oto wisiorek który chciałabym sobie kupić do tej sukienki:

drobinyczasu.pl ;) Niektóre rzeczy są tam niesamowite (głównie zegarki!) A z biżuterii tylko to mi się podoba ;)

11 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Hej wszystkim. Dawno już się nie mierzyłam ani nie ważyłam... Jakiś czas temu miałam dość rygorystycznej diety i myślenia o jedzeniu nontoper! Ale Unikałam przekąsek i posiłki trzymałam w miarę. Co mi to dało? Bardzo mało... Od kilku dni wprowadziłąm ćwiczenia w życie. Raz z Ewą Chodakowską, raz z aplikacji w telefonie, a czasem po prostu ćwiczenia na brzuch i pośladki. Planuję kupić sukienkę na studniówkę. ^^ mój ukochany partner pragnie żeby była długa. Oto moje wybory i krótki opis:

Piękny dekolt w serduszko. Moją uwagę przykuł marszczony materiał na topie sukienki co mogłoby zatuszować niedoskonałości czy brzuszek. Plusem w tej sukience jest również piękny plecione plecy które od zawsze mi się marzyły. 

Niestety ta kreacja wzbudza we mnie też obawy... Po pierwsze bardzo odsłonięte ramiona i plecy.. Boję się że będę się z niej dosłownie wylewać! No i mam tatuaż na łopatce (małą różyczkę) Którą będzie na pewno widać xd.. Choć się go nie wstydzę! Ale nie jestem pewna czy będzie pasował do tej cukrowej oprawy

Druga sukienka jest z tej samej firmy, ma po prostu trochę inny fason:

Ta sukienka zakrywa plecy i dzięki temu czułabym się w niej pewniej, ale tu brzuch jest za to narażony.. I nie ma tej pięknej plecionki na plecach... Tu jest zwyczajny zameczek.. 

Może po prostu krawcowa coś wymyśli i dołoży jakąś koronkę do tej pierwszej? Wtedy mój dylemat wyparował by na dobre. Co myślicie dziewczyny o tych sukienkach?

5 listopada 2015 , Komentarze (9)

Jadę dziś do mojego ukochanego <3 Czeka mnie 10 godzin jazdy, ale muszę go zobaczyć.. Ucałować.. I zagonić do roboty ! :D Jego rodzice goszczą mnie w swoim domy zawsze gdy przyjeżdżam <niech Bóg da im długie zdrowe życie>. Spędzimy razem kilka dni i pójdziemy do kina na nowego Bonda :). Za tydzień Nasza pierwsza rocznica. Jak ten czas leci.. (zegar) 

Oprócz radości zawsze czuję trochę obawę. Postanowiliśmy zachować czystość do ślubu. Dzięki temu że widzimy się raz w miesiącu a nie co tydzień albo codziennie mamy trochę ułatwioną sprawę (to zmieni się za rok gdy razem będziemy studiować we Wrocławiu, choć postanowienia nie zmienimy). 

Śpimy zawsze osobno, ja u niego w pokoju a on z Ojcem albo na materacu w innym pokoju. Takie są warunki jego rodziców i wcale mi to nie przeszkadza. Jestem u nich w domu i szanuję każdą decyzję jego rodziców nawet gdy się z nią nie zgadzam.

Na początku on tego chciał bardziej niż ja, jestem starsza o dwa lata od niego więc byłam w szoku że podchodzi do tego z taką powagą. I można by powiedzieć że się napaliłam na myśl o zachowaniu czystości :D. Wreszcie małżeństwo powinno być czymś wspaniałym prawda? "Nowym życiem".. Nie mam z kim o tym porozmawiać bo większość moich koleżanek już dawno mieszka ze swoimi facetami/ narzeczonymi więc nie ma o czym rozmawiać.. Dla nich małżeństwo to papierek. A mieszkać trzeba ze sobą żeby poznać drugiego człowieka. A ja Wam powiem że się z tym nie zgadzam! Wcale nie trzeba z kimś na stałe mieszkać żeby kogoś dobrze znać. Niby co takie może mnie aż tak zaskoczyć w mieszkaniu z Andrzejem po ślubie?? No skarpetki rzuca na ziemie to już wiem... Naczyń też nie zmywa chyba że dostanie szmatą po głowie. No i ta deska sedesowa.... Ale jak mu się podstawi ziemniaki pod nos to ładnie obierze :3. I w ogóle jest bardzo czuły i kochany. Nie chrapie :3 <Czasem śpimy ze sobą z włączonym skype rzez całą noc> 

Co o tym myślicie? Na prawdę trzeba ze sobą sypiać i mieszkać bo inaczej małżeństwo może być nieudane?? Brzmi to trochę szalenie że myślimy o ślubie skoro jesteśmy ze sobą dopiero rok.. Ale no co? Obydwoje jesteśmy osobami które nie chodzą z kimś dla hecy.. Obydwoje szukamy kogoś do końca życia, a nie na zasadzie "pobędziemy zobaczymy". 

3 listopada 2015 , Komentarze (9)

Po 4 tygodniach diety, nadszedł czas na wizytę kontrolną u dietetyczki i ważenie.. Wczoraj byłam tak zrezygnowana że nawet nie miałam siły pisać o tym wszystkim... Z 95,5 kg schudłam jedynie 1,6 kg w 4 tygodnie. To chyba najgorszy scenariusz jaki mogłam sobie wyobrazić.. Generalnie od razu wpadłam w rozpacz. Pani dietetyczce aż się głupio zrobiła choć tłumaczyła się że przy mojej tarczycy będzie bardzo ciężko, że najważniejsze że ruszyło w dół i że w następnym miesiącu będzie lepiej. Dla mnie to stek bzdur... Nie pokoi mnie fakt że moja przemiana materii wcale nie wzrosła tylko jeszcze spadła (zaledwie o 15 kcal, ale jednak)! <Tak jak mnie dziewczyny ostrzegały> Dietetyczka jednak tłumaczy to tym że mieliśmy inną porę dnia więc nie mogę się sugerować że spadła w ogóle bo w ciągu dnia maleje i rośnie na okrągło.. 

Kiedy już zapowiedziałam bunt mojemu ukochanemu i powiedziałam żeby sobie sam żarł dietetyczne jedzenie i pożegnał się z słodyczami i boczkiem, a ja w tym czasie pogrążę się w rozpaczy, on niestety nie odpuścił (skubany bo wie że nie musi się starać! On 1,6 kg traci w 20 minut w toalecie). Zaczął mówić różne słodkie rzeczy i że robię to dla siebie, że będę pewniejsza siebie.. Że w następnym miesiącu na pewno spadnie więcej.. żebym się nie poddawała... <gówno prawda>.. Ale mnie przekonał.. A dziś znów to samo.. Patrze na musli tomi się płakać chce.. Jak myślę o obiedzie to mi się płakać chcę... najchętniej bym tylko coś wrzuciła do wody, albo piekarnika i wyciągnęła gotowe.. 

To jest chore żebym przez jedzenie była... Po prostu nieszczęśliwa... Jestem nieszczęśliwa, zmęczona i zestresowana.. Ja już po prostu nie chcę tego robić... Jestem w tym kompletnie sama.. Mam współlokatorkę która jest chuda i cały czas coś je dobrego (niezdrowego) i jeszcze mi zawsze proponuję. Nienawidzę jej za to! Przecież suka wie że staram się trzymać dietę to na jaką cholerę mi podstawia jedzenie pod nos?? I cały czas tylko muszę mówić "nie dziękuję, nie dziękuję" . 

Zabiję kogoś... To chorę ale wszystko doprowadza mnie do szaleństwa, a rezultatów nie ma.. Tylko siąść i płakać.

2 listopada 2015 , Komentarze (3)

Co za męka.. Juz mam dosyć diety.. Jedzenia przestało być przyjemnością.. Stało się karą.. Nie chce mi się w ogóle jeść.  Ale wiem że gdy przekrocze limit głodu dostaje takiego szału ze mogłabym zjeść wszystko... Nie chce juz się odchudzać, nie czuje i nie widzę efektów.. Dziś pierwsze prawdziwe ważenie od miesiąca.. Idę do dietetyczki. Myślę że gdy jej powiem ze jestem nieszczęśliwa to będzie miała to w dupie.. Boje się dziewczyny.. Jeśli wynik będzie niesatysfakcjonujacy to się załamie! Nie chcę już żyć bez słodyczy.. Picie wody to dla mnie męka.. Nie pije herbaty bo nie potrafię pić goszkiej! Rzygam juz pomidorami i musli... Ja chcę lasagne :( 

30 października 2015 , Komentarze (6)

Witam wszystkich ! :)

Jak już może niektórzy wiedzą jestem na diecie 1200 cal przy wadzę 93 kg. Słyszę uwagi na temat że jest to totalny niewypał i w taki sposób nic nie osiągnę.. Poszłam do Poradni żywienia człowieka i tak przy badaniach mojego składu ciała oraz badaniach krwi (w tym również szczegółowe badania TSH który wyszły tragicznie) ustalono mi taką dietę jaką mi ustalono... Do mojej dietetyczki idę teraz w poniedziałek na wizytę kontrolną. Chcę się z nią podzielić moimi obawami.. Chcę schudną 10 kg do 30 stycznia.. A waga jak na razie marnie się rusza. Zastanawiam się żeby kupić dietę vitalia.  (mysli) Problem jest jednak w tym, że studiuję i serio mnie nie stać na to żeby wydawać pełno kasy na posiłki.. Swoje oszczędności wydałam już na endokrynologa i wizytę w poradni żywienia. No i wiadomo studia się zaczęły to trzeba było kilka rzeczy zapłacić (ubezpieczenie, kaucje, bibliotekę). Więc moje pytanie brzmi następująco: Czy da radę na diecie wydawać 100zł/tygodniowo przy diecie jaką ustala vitalia? 

A tak poza tym to mam dziś wahania nastroju. Raz się czuję mega dobrze i jestem zadowolona a zaraz potem chce mi się płakać.. 

Tęsknie za chłopakiem.. Nie widzieliśmy się już 4 tygodnie, a jeszcze nie wiem ile przyjdzie nam czekać żeby się w końcu zobaczyć ze sobą... Pewnie stąd te wariację nastroju. 

Buziaki! 

25 października 2015 , Komentarze (3)

Weekend jak zawsze totalnie wyrwał mnie z diety.. ciastka, słone przekąski,bardzo mało wody, bardzo dużo alkoholu... A na zakończenie.. Kolacja o 22:20.. Czuję się z tym bardzo źle.. tragicznie.. (szloch)Najbliższe 3 tygodnie planuje poprawę. Nie! Nie planuje, tylko ogłaszam że mam zamiar teraz pracować nad tym dobrym ciałem, a tego złego wszystkiego się pozbyć. 

Koniec z ciastkami

Koniec z alkoholem..! 

Witaj wodo :)

22 października 2015 , Komentarze (5)

Dziś ważyłam się po raz pierwszy od 3 tygodni. Moja dieta to 1200cal którą rozpoczęłam 23 września. Pierwsze dwa tygodnie były bardzo trudne ;(- buntownicze wręcz. Najgorzej jest w weekendy, gdy chce się spotkać z znajomymi.. Każdy chce iść na piwo (JA TEŻ CHCE:D), ale staram się żeby jednak go nie pić. Zresztą wiem że gdy zaczyna się od jednego piwa to nigdy się na nim nie kończy. W ostatnią sobotę widziałam się z kumplem który siedzi w wojsku. Nie widziałam go już pół roku a kiedyś byliśmy bliskimi przyjaciółmi.<3 Gadaliśmy i gadaliśmy a piwo i drinki się nie kończyły. Ostatecznie skończyło się tym że zjedliśmy po kebabie o drugiej w nocy. ]:> Dziś ważę 93kg. Wiem że mogłam osiągnąć więcej gdybym była bardziej rygorystyczna, ale i tak mnie ten winik cieszy. Trzeba cieszyć się chyba każdym małym sukcesem prawda?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.