Siedzi, a raczej leży w fotelu, a nie, jednak siedzi. Po czym znów leży. Wierci się jak szalona, ewidentnie nie mogąc odnaleźć dogodnej pozycji na ulubionym meblu. Niby wygodny jak zawsze, a jednak zupełnie w dniu dzisiejszym niewspółpracujący. Więc zmienia te pozycje jak w kalejdoskopie, raz po raz wzdychając ciężko i może nawet nieco zbyt ostentacyjnie, rzucając niepewne spojrzenia w stronę T E G O ukrytego jak zwykle pod kredensem.
Z jednej strony chce, o borze szumiący jak ona chce. Ciekawość ją zżera od środka niczym zaraza, z drugiej zaś - wcale nie bardzo, gdyż jej strach jest równie wielki.
Bo co jeśli starania w tym tygodniu były zupełnie bezcelowe i bezlitosny licznik wskaże zerowy brak poprawy, albo - o zgrozo! - wzrost niechybny?! Czy znajdzie w sobie siłę by walczyć dalej, pocieszając się wyświechtanym frazesem "to normalne" lub "tak się czasem zdarza"? Będzie na tyle silna? A co jeśli nie i podda się w załamaniu, tym samym skazując się na rychłe, niechlubne S T O na elektronicznej tarczy?
Jej depresyjne myśli przerwa ciche chrząknięcie.
- Sprawdzisz wreszcie? - burczy T O z wyraźnie słyszalną irytacją w skrzekliwym głosiku.
- Boję się. - wyznaje wstydliwie, prostując się na fotelu i spuszczając głowę.
- A czego tu się bać? - zapytuje drwiąco.
- No... wszystkiego? - odpowiada pytaniem na pytanie.
- Ugh... - wzdycha ciężko - Dobrze, więc zacznijmy od rachunku sumienia. Zaniedbałaś? Podjadałaś? Tknęłaś niedozwolone? Jadłaś regularnie, jak należy? Dużo wody piłaś?
Ona zamyśla się przez chwilę, usiłując być jak najbardziej rzetelną w swojej odpowiedzi.
- Nie, nie i nie. - mruczy, udzielając pierwszych trzech - Nie i nie? - traci na pewności.
- Jak to nie i nie? - zapytuje mając na myśli dwa z ostatnich zaprzeczeń.
- Przez trzy dni nie byłam bardzo głodna i prawie nic nie jadłam i przez to, również nie piłam i.. - zaczyna się tłumaczyć, plącząc się nieco.
- Lemon... - gdyby miało głowę, zapewne w tej chwili pokręciłoby nią z dezaprobatą. - Powtórz zasadę pierwszą.
- Muszę? - pyta z niechęcią.
- Musisz. Słucham. - oświadcza tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Zasada numer jeden... - zachęca.
- Chcesz szybko schudnąć i jeszcze szybciej przytyć - nie jedz. - mamrocze - Chcesz schudnąć - jedz.
- Widzimy? Rozumiemy? - dopytuje przemądrzale.
- Tak jest! - wykrzykuje, salutując prześmiewczo.
- Już nie bądź taka do przodu, bo Ci w tyle... a nie, czekaj... trochę jeszcze czasu upłynie, zanim Ci w tyle zabraknie... - chichocze złośliwie w samozadowoleniu.
- Ha ha ha - syczy z irytacją.
- Wskakuj. - zachęca, zmieniając temat.
- Nie chcę... - burczy, nie ruszając się z fotela.
- Bez dyskusji. - rozkazuje - Miej odwagę ponieść konsekwencje własnych poczynań.
- Ale..
- Ale już!
Więc co ma robić? Warcząc coś pod nosem o upartości urządzonka, wchodzi powoli na szklaną taflę, zamykając oczy. Ledwie powstrzymuje wybuch złości, słysząc jego teatralne stęknięcie.
- No i... ? - pyta nie uchylając powiek.
- Sama zobacz.
Więc patrzy i... Na pucołowatej buzi powoli wykwita coraz to szerszy uśmiech.
- 92,5.. - szepcze z niedowierzaniem - Kilogram mniej...
- Brawo! Oby tak dalej!
- Oł je! - krzyczy zeskakując z urządzonka i machając biodrami, robi.. coś? Ni to taniec ni to atak padaczki - ciężko stwierdzić.
- Skończ wać panno, wstydu oszczędź... - mruczy zniesmaczone urządzonko - Wciąż za wcześnie być pokazywała to światu...
- Cicho tam! - macha ręką, nie przestając skakać i pląsać po pokoju.
Kilogram... Kropla w morzu tłuszczu... Ale jak cieszy...
***
9 stycznia, waga: 93,5 (-3,1 kg) - nie palę od tygodnia.
14 stycznia, waga: 92,5 (- 1kg) - wciąż nie palę.
Zasada nr 1: Chcesz szybko schudnąć i jeszcze szybciej przytyć - nie jedz. Chcesz schudnąć - jedz.
Wasza Lemon
Estysia
14 stycznia 2018, 09:57Hej Lemon :-). Tak jest - jedz regularnie, a przede wszystkim dużo pij! 1,5 litra wody dziennie minimum! Woda wypłukuje toksyny i bardzo pomaga schudnąć.
LemonJuice
14 stycznia 2018, 11:27Piję jej znacznie więcej. Staram się :)