Witam laski :)
Dzisiaj ostatni dzień przed świętami i wiem, że wszystkie pewnie uwijacie się przy świątecznych potrawach, ale chyba każda znalazła czas na krótki pobyt na Vitalii? :) Ja osobiście zwolniona jestem ze wszelkich przygotowań, no, może oprócz ubierania choinki. Święta spędzam u babci, gdzie wszystko jest już przygotowane przed przyjazdem całej rodzinki. W domu mama ugotuje tylko barszcz, pierogi i rybę. Do tego mamy jakieś ciasteczka i przepyszne (podobno) cukierki na choinkę, ale ja - ku swojej uciesze - się ich nie czepiam.
Ostatnimi czasy, nic dziwnego, na Vitalii najpopularniejszym tematem jest "jak przeżyć święta i nie utyć". Ale ja trochę tego nie rozumiem. Serio - siadacie do stołu o tej, załóżmy, 18 godzinie i bez przerwy jecie przez cały wieczór? No jakoś mi się nie wydaje. Wigilia to jeden dzień, ba, jeden wieczór i naprawdę - całe jedzenie, które zjemy, każda z nas da radę spalić przez następne, powiedzmy, 3-4dni. A przeżywamy jak mrówka okres. Sama zamierzam zjeść dwa kawałki ciasta, barszczyk, rybkę i może coś jeszcze wpadnie. To tak dużo, jak na święto? No, nie wydaje mi się. Przestańmy się bać :) To, że raz sobie pofolgujemy nie oznacza końca diety. Od 1 stycznia nie czekają już na nas ŻADNE "wpadki" :D
A jak ja się trzymam? 15 dzień bez słodyczy, ale jakoś szczególnie mi ich nie brak. Mam nagłe napady "ale bym zjadła coś słodkiego" albo jakiś słodycz chodzi za mną cały dzień, a nawet kilka dni. Teraz akurat mam monstrualną ochotę na rogalika z ciasta francuskiego z toffi. No po prostu wariuję, jak myślę o jego smaku! Ale nie dam się. Do tego 15 dzień mojej rygorystycznej diety i zanotowałam w swojej głowie, że zaczynam jeść coraz więcej np. wczoraj zjadłam ponaprogramowo 300 kcal. Może jakoś bym to przeżyła, gdyby nie fakt, że wieczorem obczaiłam pół pomarańczy, dwie mandarynki i końcówkę woreczka z pestkami z dyni. Także dzisiaj dieta BARDZO postna (co widać po obiedzie), ale tego się zaraz dowiecie, bo niżej bilans :):
BILANS:
I śniadanie: 4 placki owsiane z jabłkiem
(przepyszne! smakują jak połączenie racuchów z plackami ziemniaczanymi, a są idealnym fit-śniadankiem. po-le-cam!)
II śniadanie: jabłko
Obiad: 100 gram kaszy gryczanej i 7 ogórków konserwowych (te ogórki to moja nowa miłość, jeden ma UWAGA UWAGA - tylko 2kcal:))
Podwieczorek: jogurt naturalny + 2 wafle ryżowe
Kolacja: -
ĆWICZENIA:
1. Poranny mini trening
2. 2,5h na siłowni
3. Wieczorny mini trening
No i wypadałoby złożyć jakieś życzenia. Myślę, że tych zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, miłości itd. nasłuchałyście się już w szkołach, pracach, na ulicach, od sąsiadek, znajomych i reszty. Mi pozostało tylko życzyć aby wasz Vitaliowy cel ziścił się jak najszybciej i trwał, trwał, trwał. Wytrwałości kochane! ♥
kasi0ra
24 grudnia 2013, 07:42Świetnie że już tyle dni bez słodyczy :) Mogłabyś podesłać mi przepis na placki owsiane z jabłkiem ( skoro masz sprawdzony ), bo chętnie spróbuję :) Wytrwałości w dążeniu do celu :)
Belcia.
23 grudnia 2013, 19:48Wąchanie słodkości to najlepszy sposób na łakocie! :D- a rogaliki z ciasta francuskiego jadałam w zamierzchłych czasach niemalże codziennie : x, do dzisiaj potrafię w pełni odtworzyć ich smak :) i chyba w ramach jakiegoś cheat day sobie je zafunduje :D. Gratuluje tak długiego pobytu na siłowni i Wesołych Świąt! :)
carmellee
23 grudnia 2013, 18:29Bardzo lekki dzisiaj bilans :) Ja nie mam zamiaru w Święta wariować i zjem wszystkiego po trochę, przecież nie zjem pół blachy ciasta na raz czy cały garnek bigosu ;) Tobie też życzę, aby Vitaliowe marzenia się spełniły :*