Od poprzedniego wpisu, który był chyba 2 września ćwiczyłam tylko raz. Dzisiaj. 30 minut. 20 minut Mel B. i 10 minut biegania. Tak krótko ponieważ pogoda nie dopisuje. 10 minut popada, wyjdzie zaraz słońce i za chwile znowu pada. Dałam się nabrać pogodzie i oczywiście wyszlam. Na 10 minut haha
Mój organizm posiada jakiś system obronny przed ćwiczeniami. Jak w głowie rodzi mi się myśl o ćwiczeniach to zaraz zaczyna boleć mnie brzuch, głowa, noga, palec, nos,...
Z jedzeniem bywa różnie. Raz jest dobrze, raz jest źle. Staram się żeby dominowało to dobrze. Wczorajsze śniadanie, ostatnio moje ulubione
A na wadze -0,9 kg. Jest się z czego cieszyć
angelisia69
8 września 2015, 13:41to jest poprostu lenistwo :P trzeba sie go pozbyc jak najszybciej.Ja zeby unikac wymowek cwicze w domu i wtedy zadna pogoda mi nie straszna ;-) Fajne kropeczkowe sniadanko ;-P to chia?