(kolejny wpis z serii której nie polecam wesolutkim optymistom)
Po prostu już tak długo nie mam chłopaka (właściwie nikt mnie naprawdę nie chce), że zamieniam się w zgryźliwego drania.
Niemalże całe swoje dotychczasowe życie rozwiązuje problemy miłosne swoich koleżanek. Dziś mi się to skumulowało. Właściwie skumulowały mi się serdeczne i szczęśliwe koleżanki. Lubię je, naprawdę, chcę żeby miały te swoje szczęście w życiu, ale niech do cholery skończą prawić o tych swoich amantach i pytać się mnie o rady. Nawet z czysto praktycznych względów wiadomo, że gówno się znam. Albo przynajmniej niech chude skończą prawić, ze są grube, a te wprost rozrywane przez chłopaków skończą ze sztuczną skromnością i udawaniem, że nikt ich nie chce.
Wsadźcie mnie na planetę gdzie jest tylko ufo, bo na ludzi już patrzeć nie mogę.
Poza tym, nie wiem, naprawdę nie wiem czemu się obżarłam. Ogłaszam, że na wagę wskakuję dopiero gdy skończy mi się nadchodząca ciota. To znaczy 10tego maja!!!
MojeLatteMacchiato
22 kwietnia 2012, 01:03oj plujesz jadem i to widać, ale masz do tego prawo. je zawsze też byłam od słuchania jojczenia swoich koleżanek "jakie to one grube/ brzydkie. Nikt mnie nie chce" a w realu to jedne z ładniejszych i najbardziej podrywanych dziewczyn w szkole, pracy czy na mieście. rada mała... olać to, ciężkie do zrobienia, ale jednak możliwe... ja zawsze zmieniałam chamsko temat i się nauczyły... nie miałam zamiaru słuchać ich gadania pierdół i to w subtelny sposób okazywałam:)
ibiza1984
22 kwietnia 2012, 00:56Skąd ja to znam. W tym temacie możemy sobie podać rękę :) A w kwestii nielubienia brokułów tym bardziej :D