... tak od niechcenie po porannej toalecie wszedłem na wagę i ujrzałem... 83,9kg
Tadada... poniżej 84,00 - na pewno to na razie takie jednorazowe zejście poniżej 84, ale jednak. A wchodziłem od niechcenia, bo wczoraj miałem 84,3 - a wieczorem po ćwiczeniach wypiłem piwo Lech Shandy (mam czasami tak, że przed ćwiczeniami przekładam piwo z lodówki do zamrażalnik - bo lubię zmrożone, takie że już w szyjce zamarzła - by potem po ćwiczeniach wypić je z rozkoszą). A potem... wziąłem jeszcze z lodówki Warkę Strong Dwusłodową. Więc dwa piwka na wieczór - pomyślałem, że rano raczej nic ciekawego na wadze nie zobaczę, a tu.. taki miły widok.
Subtle
6 sierpnia 2013, 16:05też tak mam , że jak strzele sobie piwo dwa to następnego dnia jestem o jakies 0,5 chudsza, zamiast przytyć :D dziwne
inesiaa
4 sierpnia 2013, 22:55Nie ma to jak zimne piwko po treningu, pozdrawiam:)
morsja
1 sierpnia 2013, 17:57gratulacje:) udanej zabawy w parku;)
piteraaga
1 sierpnia 2013, 13:24Czyżby piwo odchudzało....? Dobrze by było.