Wczoraj dałam radę - BRAWO JA!!! :) Matko jakie to fantastyczne uczucie kiedy z dnia na dzień czujesz się dzięki ćwiczeniom silniejsza... i to dosłownie. Mimo przejechania 20 km na stacjonarnym już nie mam zadyszki:) dla tego uczucia warto żyć. No i brzuszek nieco się spłaszczył :D Za to w pracy czułam się jak koń po westernie.. ale nie żałuję ;)
Dziś wyzwanie mnie czeka nie małe i módlcie się cobym podołała bo robię narzeczonemu tort śmietankowo-karmelowy. Chyba sobie zaknebluję czymś usta żeby paluchów nie oblizywać...
A co poza tym? Kolejna seryjka ćwiczeń na brzuch tym razem z dodatkiem nożyc. Na rowerku już nie zdążę dziś pojeździć. Zostawię go sobie na jutro.